Od lat powtarzam, że „Londyn z Londynu wygląda inaczej” niż z Warszawy, z Waszyngtonu, Pekinu czy Canberry. Np. kampania w sprawie Brexitu dawno rozpoczęta, liderzy partyjni rozjeżdżają się po kraju, jedni jak David Cameron i Jeremy Corbyn – co za rzadka zgodność poglądów! – namawiają do pozostania, inni jak Nigel Farage, do wyjścia z Unii. Premier Cameron w egzotycznym sojuszu z byłym sekretarzem generalnym związków zawodowych TUC Brendanem Barberem ostrzegają jak bardzo Brexit powiększy bezrobocie a zmniejszy zarobki. Minister skarbu George Osborne wciąż uderza w dramatyczne tony i powtarza, że wymaszerowanie z UE może kosztować każde brytyjskie gospodarstwo miesięczną pensje, a podatki poszybować w górę aż o 8 punktów. Podziały biegną poprzez rząd, partie, i jak w przypadku samego Osborne’a, rodziny.
Ale, o dziwo, wszystko to dzieje się jakby na marginesie życia Brytyjczyków. A jaki temat od tygodnia absorbuje uwagę obywateli, media, wstrząsnął Izbami Gmin i Lordów? Brexit? Imigranckie tsunami? Chwiejący się w posadach system służb publicznych? Nic podobnego. To antysemityzm w szeregach Labour Party! Powie ktoś – antysemityzm i od zawsze lewicowa, internacjonalna, antyrasistowska Partia Pracy? Na którą zwykle glosuje większość tutejszej społeczności żydowskiej i która szczodrymi dotacjami wspierają biznesmeni pochodzenia żydowskiego? I oto dowiadujemy się, że w tejże Labour Party szaleje antysemityzm. Został oto przyłapany na gorącym uczynku, oddany pod surowy sad, który wkrótce winien ogłosić surowy dodajmy wyrok.
A zaczęło się tak niewinnie! Oto posłanka tejże Partii Pracy, muzułmanka z okręgu Bradford West Naz Shah, zamieściła na Facebooku wpis o takiej treści: „Jakie jest wyjście z izraelsko – palestyńskiego konfliktu? Przenieść Izrael do USA”. Wpis niezbyt mądry, i w dodatku mało dowcipny. Ale histeria, jaka rozpętała się dookoła, przeszła granice najśmielszej wyobraźni! W mediach się zagotowało. Na głowę młodej posłanki posypały się głosy krytyki, wewnątrz i z zewnątrz partii. Uruchomione zostały organizacje pozarządowe, na co dzień zajmujące się walką z rasizmem i antysemityzmem. Lider ugrupowania Jeremy Corbyn natychmiast wygłosił oświadczenie: „Jeśli w Labour Party jest jakiś rasizm, zostanie wyrwany z korzeniami. Cale swoje życie spędziłem na walce z rasizmem!” A David Cameron natychmiast skorzystał z okazji i zganił Corbyna: „To jasne, że Partia Pracy ma poważne kłopoty z antysemityzmem i że powinna coś z tym zrobić”. „Nie może być tak, ze Labour Party stanie się ugrupowaniem, gdzie nie ma miejsca na tolerancje i współczucie” – bili się w piersi wysocy labourzystowscy funkcjonariusze w BBC, ITV in a lamach prasy, od prawa do lewa. Lord Levy i baronessa Neuberger zgodnym chórem zaprotestowali przeciw antysemityzmowi i zagrozili wycofaniem wsparcia dla ugrupowania z ramienia którego znaleźli się w Izbie Lordów. Odezwali się wierni donatorzy żydowskiego pochodzenia, którzy ostrzegli, ze jeśli Corbyn nie ukarze Naz Shah, nie będą dalej sponsorować partii, zaprotestowała także żydowska wspólnota w Wielkiej Brytanii. Corbyn znalazł się w wielkim kłopocie, w dodatku w jego własnej partii podniósł się bunt. Członkowie Labour Party żydowskiego pochodzenia zaprotestowali przeciw opiniom, że w ich ugrupowaniu ostatnio wzrósł poziom antysemityzmu.
W każdym razie posłanka Naz Shah przeprosiła kolegów partyjnych i uderzyła się w piersi: „Rozumiem i akceptuje, że wyrazy jakich użyłam na Facebooku, mogły wywołać stress i dotknąć żydowską wspólnotę, i bardzo żałuję tego, co zrobiłam”. Nic jej to nie pomogło, bo zaraz potem została zawieszona w prawach członka i musiała zrezygnować z bardzo przyszłościowej pozycji asystentki ministra skarbu w gabinecie cieni.
Czytaj dalej na następnej stronie.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Od lat powtarzam, że „Londyn z Londynu wygląda inaczej” niż z Warszawy, z Waszyngtonu, Pekinu czy Canberry. Np. kampania w sprawie Brexitu dawno rozpoczęta, liderzy partyjni rozjeżdżają się po kraju, jedni jak David Cameron i Jeremy Corbyn – co za rzadka zgodność poglądów! – namawiają do pozostania, inni jak Nigel Farage, do wyjścia z Unii. Premier Cameron w egzotycznym sojuszu z byłym sekretarzem generalnym związków zawodowych TUC Brendanem Barberem ostrzegają jak bardzo Brexit powiększy bezrobocie a zmniejszy zarobki. Minister skarbu George Osborne wciąż uderza w dramatyczne tony i powtarza, że wymaszerowanie z UE może kosztować każde brytyjskie gospodarstwo miesięczną pensje, a podatki poszybować w górę aż o 8 punktów. Podziały biegną poprzez rząd, partie, i jak w przypadku samego Osborne’a, rodziny.
Ale, o dziwo, wszystko to dzieje się jakby na marginesie życia Brytyjczyków. A jaki temat od tygodnia absorbuje uwagę obywateli, media, wstrząsnął Izbami Gmin i Lordów? Brexit? Imigranckie tsunami? Chwiejący się w posadach system służb publicznych? Nic podobnego. To antysemityzm w szeregach Labour Party! Powie ktoś – antysemityzm i od zawsze lewicowa, internacjonalna, antyrasistowska Partia Pracy? Na którą zwykle glosuje większość tutejszej społeczności żydowskiej i która szczodrymi dotacjami wspierają biznesmeni pochodzenia żydowskiego? I oto dowiadujemy się, że w tejże Labour Party szaleje antysemityzm. Został oto przyłapany na gorącym uczynku, oddany pod surowy sad, który wkrótce winien ogłosić surowy dodajmy wyrok.
A zaczęło się tak niewinnie! Oto posłanka tejże Partii Pracy, muzułmanka z okręgu Bradford West Naz Shah, zamieściła na Facebooku wpis o takiej treści: „Jakie jest wyjście z izraelsko – palestyńskiego konfliktu? Przenieść Izrael do USA”. Wpis niezbyt mądry, i w dodatku mało dowcipny. Ale histeria, jaka rozpętała się dookoła, przeszła granice najśmielszej wyobraźni! W mediach się zagotowało. Na głowę młodej posłanki posypały się głosy krytyki, wewnątrz i z zewnątrz partii. Uruchomione zostały organizacje pozarządowe, na co dzień zajmujące się walką z rasizmem i antysemityzmem. Lider ugrupowania Jeremy Corbyn natychmiast wygłosił oświadczenie: „Jeśli w Labour Party jest jakiś rasizm, zostanie wyrwany z korzeniami. Cale swoje życie spędziłem na walce z rasizmem!” A David Cameron natychmiast skorzystał z okazji i zganił Corbyna: „To jasne, że Partia Pracy ma poważne kłopoty z antysemityzmem i że powinna coś z tym zrobić”. „Nie może być tak, ze Labour Party stanie się ugrupowaniem, gdzie nie ma miejsca na tolerancje i współczucie” – bili się w piersi wysocy labourzystowscy funkcjonariusze w BBC, ITV in a lamach prasy, od prawa do lewa. Lord Levy i baronessa Neuberger zgodnym chórem zaprotestowali przeciw antysemityzmowi i zagrozili wycofaniem wsparcia dla ugrupowania z ramienia którego znaleźli się w Izbie Lordów. Odezwali się wierni donatorzy żydowskiego pochodzenia, którzy ostrzegli, ze jeśli Corbyn nie ukarze Naz Shah, nie będą dalej sponsorować partii, zaprotestowała także żydowska wspólnota w Wielkiej Brytanii. Corbyn znalazł się w wielkim kłopocie, w dodatku w jego własnej partii podniósł się bunt. Członkowie Labour Party żydowskiego pochodzenia zaprotestowali przeciw opiniom, że w ich ugrupowaniu ostatnio wzrósł poziom antysemityzmu.
W każdym razie posłanka Naz Shah przeprosiła kolegów partyjnych i uderzyła się w piersi: „Rozumiem i akceptuje, że wyrazy jakich użyłam na Facebooku, mogły wywołać stress i dotknąć żydowską wspólnotę, i bardzo żałuję tego, co zrobiłam”. Nic jej to nie pomogło, bo zaraz potem została zawieszona w prawach członka i musiała zrezygnować z bardzo przyszłościowej pozycji asystentki ministra skarbu w gabinecie cieni.
Czytaj dalej na następnej stronie.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/291849-czym-zyje-dzis-wielka-brytania-antysemityzmem-w-szeregach-labour-party?strona=1
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.