Debata w Parlamencie Europejskim pokazała, że ci, którzy próbowali krytykować Polskę za to, co dzieje się w TK, rozpaczliwie, z kartką przed oczami, próbowali sformułować jakieś zarzuty i nic im nie wychodziło
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Janusz Wojciechowski, europoseł PiS, prawnik, były prezes NIK.
wPolityce.pl: Gdy cała uwaga opinii publicznej skierowana była na debatę o Polsce w Strasburgu, Trybunał Konstytucyjny w składzie okrojonym przez prezesa Andrzeja Rzeplińskiego, podjął bardzo istotną decyzję. Będzie orzekał o konstytucyjności nowej ustawy o TK, ale tak, jakby ta ustawa – uchwalona przez Sejm i podpisana przez prezydenta Andrzeja Dudę – nie miała mocy obowiązującej. Rozprawa odbędzie się w składzie 12 sędziów, a nie jak stanowi nowe prawo – przy udziale przynajmniej 13 sędziów. Jak pan przyjmuje tę decyzję?
Janusz Wojciechowski: To znaczy, że dojdzie do prywatnego spotkania sędziów, a nie posiedzenia Trybunału. Jakiekolwiek konkluzje z tego spotkania nie mogą być uznane za wyrok i nie można będzie ich opublikować. Żarty się skończyły! Trybunał Konstytucyjny nie decyduje sam o tym, wedle jakiej procedury działa. Procedurę ustala Sejm. Dopóki nie zostanie ona podważona orzeczeniem TK, dopóty jest wiążąca. Istnieje domniemanie konstytucyjności ustaw, więc pogląd reprezentowany przez prezesa Rzeplińskiego i decydującą obecnie część sędziów, jest zupełnie dowolny. Nie ma żadnych podstaw, żeby respektować taką koncepcję funkcjonowania TK. Tym bardziej, że Trybunał w pełnym składzie to 15 sędziów, a nie 12. Mamy w TK 15 sędziów – wybranych i zaprzysiężonych, którzy mają pełne prawo uczestniczenia w orzekaniu. W tej chwili cała odpowiedzialność spada na prezesa Trybunału za to, że dewastuje jego powagę, pozycję w państwie, autorytet.
Na usprawiedliwienie tej sytuacji pojawiło się nowe „prawnicze” określenie. Według prezesa Rzeplińskiego i wspierających go w TK sędziów, istnieje coś takiego jak „zdolność do orzekania”, którą posiada obecnie 12 sędziów…
Nie wiem jak to skomentować. To jakieś warcholstwo zupełne. O tym, kto jest sędzią Trybunału decyduje wybór dokonany przez Sejm. Ten wybór, oraz zaprzysiężenie przez prezydenta, w przypadku pięciu sędziów wyłonionych przez nowy Sejm, zostały prawomocnie przeprowadzone. Trochę umknęło uwadze śmiałe oświadczenie Leszka Millera, który przepraszał za wybór pięciu sędziów w końcówce poprzedniej kadencji Sejmu i ujawniał, że była to transakcja wiązana. Ten wybór odbył się w akcie korupcji politycznej. Platforma nie wybrałaby prawidłowo trzech sędziów, bo nie miała do tego większości, więc musiała sprzedać PSL-owi i SLD Niderlandy, w postaci dalszych dwóch stanowisk sędziów. To był korupcyjny układ polityczny, zawarty, żeby wybrać pięciu sędziów. Nowy Sejm nie miał nic innego do zrobienia, tylko unieważnić ten wybór.
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Debata w Parlamencie Europejskim pokazała, że ci, którzy próbowali krytykować Polskę za to, co dzieje się w TK, rozpaczliwie, z kartką przed oczami, próbowali sformułować jakieś zarzuty i nic im nie wychodziło
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Janusz Wojciechowski, europoseł PiS, prawnik, były prezes NIK.
wPolityce.pl: Gdy cała uwaga opinii publicznej skierowana była na debatę o Polsce w Strasburgu, Trybunał Konstytucyjny w składzie okrojonym przez prezesa Andrzeja Rzeplińskiego, podjął bardzo istotną decyzję. Będzie orzekał o konstytucyjności nowej ustawy o TK, ale tak, jakby ta ustawa – uchwalona przez Sejm i podpisana przez prezydenta Andrzeja Dudę – nie miała mocy obowiązującej. Rozprawa odbędzie się w składzie 12 sędziów, a nie jak stanowi nowe prawo – przy udziale przynajmniej 13 sędziów. Jak pan przyjmuje tę decyzję?
Janusz Wojciechowski: To znaczy, że dojdzie do prywatnego spotkania sędziów, a nie posiedzenia Trybunału. Jakiekolwiek konkluzje z tego spotkania nie mogą być uznane za wyrok i nie można będzie ich opublikować. Żarty się skończyły! Trybunał Konstytucyjny nie decyduje sam o tym, wedle jakiej procedury działa. Procedurę ustala Sejm. Dopóki nie zostanie ona podważona orzeczeniem TK, dopóty jest wiążąca. Istnieje domniemanie konstytucyjności ustaw, więc pogląd reprezentowany przez prezesa Rzeplińskiego i decydującą obecnie część sędziów, jest zupełnie dowolny. Nie ma żadnych podstaw, żeby respektować taką koncepcję funkcjonowania TK. Tym bardziej, że Trybunał w pełnym składzie to 15 sędziów, a nie 12. Mamy w TK 15 sędziów – wybranych i zaprzysiężonych, którzy mają pełne prawo uczestniczenia w orzekaniu. W tej chwili cała odpowiedzialność spada na prezesa Trybunału za to, że dewastuje jego powagę, pozycję w państwie, autorytet.
Na usprawiedliwienie tej sytuacji pojawiło się nowe „prawnicze” określenie. Według prezesa Rzeplińskiego i wspierających go w TK sędziów, istnieje coś takiego jak „zdolność do orzekania”, którą posiada obecnie 12 sędziów…
Nie wiem jak to skomentować. To jakieś warcholstwo zupełne. O tym, kto jest sędzią Trybunału decyduje wybór dokonany przez Sejm. Ten wybór, oraz zaprzysiężenie przez prezydenta, w przypadku pięciu sędziów wyłonionych przez nowy Sejm, zostały prawomocnie przeprowadzone. Trochę umknęło uwadze śmiałe oświadczenie Leszka Millera, który przepraszał za wybór pięciu sędziów w końcówce poprzedniej kadencji Sejmu i ujawniał, że była to transakcja wiązana. Ten wybór odbył się w akcie korupcji politycznej. Platforma nie wybrałaby prawidłowo trzech sędziów, bo nie miała do tego większości, więc musiała sprzedać PSL-owi i SLD Niderlandy, w postaci dalszych dwóch stanowisk sędziów. To był korupcyjny układ polityczny, zawarty, żeby wybrać pięciu sędziów. Nowy Sejm nie miał nic innego do zrobienia, tylko unieważnić ten wybór.
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Strona 1 z 3
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/278865-wojciechowski-o-ostatnich-decyzjach-tk-zarty-sie-skonczyly-rzeplinski-dewastuje-powage-trybunalu-to-warcholstwo-i-rokosz-nasz-wywiad