Sejm debatuje nad projektem PiS w sprawie billingów i kontroli operacyjnej

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. freeimages.com
fot. freeimages.com

Sejm zaczął dziś pierwsze czytanie projektu posłów PiS ws. kontroli operacyjnej prowadzonej przez tajne służby oraz zasad pobierania przez nie billingów. Projekt krytykuje opozycja jako zagrażający prawom obywatelskim. PiS odpiera te zarzuty.

Projekt ma wykonywać wyrok Trybunału Konstytucyjnego z lipca 2014 r. o częściowej niekonstytucyjności zasad pobierania billingów oraz kontroli operacyjnej. Kontrola operacyjna to dziś podsłuch, przegląd korespondencji i przesyłek (na co zgodę wyraża sąd). Billingi to informacje, czyj jest numer telefonu komórkowego, wykazy połączeń, dane o lokalizacji telefonu oraz numer IP komputera. Służby sięgają dziś po nie w każdej niemal sprawie, bez względu na wagę przestępstwa (sąd dziś tego nie kontroluje).

TK orzekł, że niekonstytucyjne są: część podstaw prawnych kontroli operacyjnej; brak niezależnej kontroli pobierania billingów przez służby i brak zasad niszczenia podsłuchów osób zaufania publicznego (np. adwokatów czy dziennikarzy). Za niekonstytucyjny uznano brak obowiązku niszczenia zgromadzonych danych nieprzydatnych. TK nakazał też określić maksymalny czas trwania czynności operacyjnych wobec jednostki, która w rozsądnym czasie po ich zakończeniu powinna być o nich informowana. TK odroczył wejście wyroku w życie na 18 miesięcy (nowe prawo musi wejść w życie w lutym 2016 r.).

W lipcu br. Senat wniósł do Sejmu własny projekt nowelizacji, który miał wykonywać wyrok TK. Poprzedni Sejm nie zdążył go jednak rozpatrzyć.

Złożony kilka dni temu projekt PiS dotyczy nowelizacji ustaw o policji, Straży Granicznej, kontroli skarbowej, Żandarmerii Wojskowej, Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego oraz Agencji Wywiadu, Służbie Kontrwywiadu oraz Wywiadu Wojskowego, Centralnym Biurze Antykorupcyjnym, Służbie Celnej, o Prawie telekomunikacyjnym oraz o ustroju sądów.

Według projektu kontrola operacyjna ma polegać na: podsłuchu; podglądzie osób w „pomieszczeniach, środkach transportu lub miejscach innych niż publiczne”; kontroli korespondencji (w tym elektronicznej); kontroli przesyłek; utrwalaniu danych z informatycznych nośników danych, urządzeń telekomunikacyjnych oraz systemów informatycznych i teleinformatycznych. Zasadą ma być, że łączny okres kontroli nie może przekroczyć 18 miesięcy - spod tego ograniczenia wyłączono kontrwywiad.

Mimo że TK postulował skrócenie okresu przechowywania billingów, w projekcie utrzymano ustawowy 12 miesięczny. PiS uzasadnia to potrzebą pracy analitycznej przy poważnych przestępstwach szpiegowskich, terrorystycznych czy gangsterskich.

Projekt określa zamknięty katalog danych innych niż dane telekomunikacyjne, które uprawnione służby mogą uzyskiwać od operatorów w celu zapobiegania lub wykrywania przestępstw. Wskazano też, że dane telekomunikacyjne, pocztowe oraz internetowe mogą być udostępniane tylko w celu realizacji konkretnych zadań określonych w ustawie regulującej działalność danej służby.

Materiały telekomunikacyjne i pocztowe, które w ocenie prokuratora prowadzącego sprawę nie mają znaczenia dla postępowania karnego, mają podlegać niezwłocznemu komisyjnemu i protokolarnemu zniszczeniu.

Właściwy sąd okręgowy miałby prawo do kontroli post factum pozyskiwania danych telekomunikacyjnych, pocztowych i internetowych. Uprawnione organy raz na pół roku przekazywałyby do sądu sprawozdania o liczbie pozyskanych danych oraz o rodzajach przestępstw, w związku z którymi o nie wystąpiono. Sąd mógłby zapoznać się z materiałami uzasadniającymi udostępnienie danych.

Projekt reguluje też szczegółowo zasady postępowania z uzyskanymi przez służby materiałami, które mogą zawierać tajemnice zawodowe, np. lekarskie, dziennikarskie, adwokackie. Gdy służby uzyskają materiały, które mogą je zawierać, szef służby przekaże je prokuratorowi, który skieruje sprawę do sądu. Sąd stwierdzi, które z materiałów zawierają takie tajemnice i zdecyduje, czy dopuści je do wykorzystania w postępowaniu karnym, czy też zarządzić ich zniszczenie.

Minister sprawiedliwości przedstawiałby co roku Sejmowi i Senatowi informację o przetwarzaniu danych telekomunikacyjnych oraz wynikach prowadzonych kontroli.

Według szefa klubu PO Sławomira Neumanna projekt „rozszerza w nieskończoność możliwości inwigilowania obywateli, podsłuchiwania, sprawdzania naszej aktywności w świecie elektronicznym, w internecie, w mailach, portalach społecznościowych, podsłuchiwania rozmów”.

To są rzeczy, które, naszym zdaniem, naruszają wolności obywatelskie i są niezgodne z konstytucją

— powiedział.

PO podkreśla, że projekt wprowadza zupełnie nowe pojęcie „danych internetowych”. Według Krzysztofa Brejzy (PO), chodzi m.in. o informacje o rozpoczęciu i zakończeniu transmisji internetowej, a także o zakresie każdorazowego korzystania z usługi świadczonej drogą elektroniczną. Zdaniem Brejzy to „wytrych do inwigilacji obywateli, ich aktywności 24 godziny na dobę, bez żadnej kontroli”.

Nie ma tu żadnych nowych rozwiązań, a większość wypowiedzi przedstawicieli opozycji są tak zaskakującymi bredniami, taką manipulacją opinią publiczną, że jestem zszokowany

— replikował koordynator służb specjalnych Mariusz Kamiński. Dodał, że 99 proc. są to te rozwiązania, które proponował Senat ubiegłej kadencji. Według niego występowanie do sądu na zgodę na uzyskanie bilingów „paraliżowałoby prokuraturę, sąd i policję”.

RPO Adam Bondar uznał część zapisów za niezgodne z konstytucją. Zakwestionował: przedłużanie czasu kontroli operacyjnej do 18 miesięcy; możliwość stosowania jej przy wszystkich przestępstwach ściganych z oskarżenia publicznego (nawet tych mniej groźnych); możliwość uzyskiwania przez tajne służby „danych internetowych” bez uprzedniej zgody sądu oraz brak zapisu o informowaniu jednostek o tym, że były przedmiotem działań operacyjnych. Według RPO powinna istnieć uprzednia kontrola pobierania billingów.

Naczelna Rada Adwokacka oceniła, że propozycje PiS będą prowadzić do „poważnych ograniczeń prawa do prywatności, tajemnicy korespondencji oraz zasady autonomii informacyjnej”. NRA krytykuje m.in. zapis podobny do projekt senackiego, że to oficer służb będzie oceniał, czy uzyskana przez nie informacja jest chroniona tajemnicą adwokacką, co może naruszać prawo do obrony.

Slaw/ PAP

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych