Michałowski oburzony audytem: Takiej nagonki nie było przez 26 lat! "To jest normalne funkcjonowanie kancelarii, w której możemy pozwolić sobie na pewne rzeczy!"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
YT
YT

Michałowski był też dopytywany o sprawę „utylizacji” mnóstwa przedmiotów i urządzeń, które zostały niszczone w czasie po przegranych wyborach prezydenckich.

Kwota, która jest podawana, to jest kwota zakupu tych rzeczy. Te likwidowane rzeczy były wartości od kilku groszy do kilkudziesięciu złotych. To jest kwota zakupy tych rzeczy a nie w czasie likwidacji

— bronił się polityk.

I dodawał, nawiązując do przedziwnych ruchów w kwestii wynagrodzeń i premii:

Proszę pana, to jest tak, że niezależnie od tego, w którym momencie funkcjonowania kancelarii jesteśmy, pewne rzeczy się zmieniają. Ludzie mają np. umowę na czas określony, ona się kończy i trzeba z nimi podpisać dalszą umowę

— tłumaczył Michałowski.

Wywiązał się też zabawny w gruncie rzeczy dialog z prowadzącym rozmowę red. Konradem Piasecim.

RMF: Jest przykład szefa centrum obsługi, który na koniec dostał nową umowę, podwyżkę, wypowiedzenie, odprawę - razem 280 tys. zł.

Michałowski: To jest normalne funkcjonowanie kancelarii, w której możemy pozwolić sobie na pewne rzeczy. Ten człowiek przez pięć lat pracował w sposób nienaganny. Ten człowiek doprowadził do tego, że kancelaria miała oszczędzone ileś pieniędzy. (…) Są pewne ograniczenia w dawaniu premii. Niestety, nie można takich rzeczy robić. To było danie temu człowiekowi satysfakcji z tego, że przez pięć lat wspaniale pracował.

RMF: Ale satysfakcji za 280 tys. zł publicznych pieniędzy?

Michałowski: Może za dużo.

Szczegóły sprawy również na łamach najnowszego numeru „wSieci” - polecamy!

lw, rmf24.pl

« poprzednia strona
12

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych