Sprawa ewentualnej kandydatury Mateusza Morawieckiego na ministra nadal wzbudza wielkie kontrowersje. Ponieważ mój poprzedni tekst na ten temat trudno znaleźć na naszym portalu, raz jeszcze wrócę do sprawy. Powtarzam: nie wiem czy szef WBK będzie dobrym ministrem, ani czy nim w ogóle będzie. Chodzi o problem szerszy. Ale zanim do niego przejdę, raz jeszcze wrócę do sprawy Morawieckiego.
W swoim tekście Janusz Szewczak robi z niego współpracownika Donalda Tuska, co jest po prostu nieuczciwe. Pisał o tym rzeczowo Wiktor Świetlik. Morawieckiemu nic zarzucić nie można poza tym, że pracował w banku – uznawany był za bardzo kompetentnego – którego właścicielem jest obcokrajowiec. Czy sam fakt pracy w banku kompromituje czy kompromituje praca w firmie, której właścicielem jest cudzoziemiec? Czy np. młodym emigrantom, których chcielibyśmy ściągnąć do kraju zaproponujemy karencję? Nie wydaje się mi potrzebne argumentowanie przeciw tego typu postawie.
PiS czy szerzej prawica w III RP była dyskredytowana i wpychana do swoistego getta. Ostatnie wybory to przełamanie tej tendencji. Efektem tego jest sukces prawicy. W wypowiedziach tych, którzy straszą rządzących niezadowoleniem ludu pisowskiego, oburzonego podobno tym, że ministrem może ktoś został spoza żelaznej gwardii, słychać chęć powrotu do wcześniejszego stanu rzeczy, czyli działanie na rzecz dobrowolnego zamknięcia się w getcie. To tendencja politycznie samobójcza. Szansą prawicy jest jak największe otwarcie się. Naturalnie nie na ludzi skompromitowanych – do nich Morawiecki nie należy – ale kompetentnych i mogących otworzyć prawicę na kolejne środowiska.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Sprawa ewentualnej kandydatury Mateusza Morawieckiego na ministra nadal wzbudza wielkie kontrowersje. Ponieważ mój poprzedni tekst na ten temat trudno znaleźć na naszym portalu, raz jeszcze wrócę do sprawy. Powtarzam: nie wiem czy szef WBK będzie dobrym ministrem, ani czy nim w ogóle będzie. Chodzi o problem szerszy. Ale zanim do niego przejdę, raz jeszcze wrócę do sprawy Morawieckiego.
W swoim tekście Janusz Szewczak robi z niego współpracownika Donalda Tuska, co jest po prostu nieuczciwe. Pisał o tym rzeczowo Wiktor Świetlik. Morawieckiemu nic zarzucić nie można poza tym, że pracował w banku – uznawany był za bardzo kompetentnego – którego właścicielem jest obcokrajowiec. Czy sam fakt pracy w banku kompromituje czy kompromituje praca w firmie, której właścicielem jest cudzoziemiec? Czy np. młodym emigrantom, których chcielibyśmy ściągnąć do kraju zaproponujemy karencję? Nie wydaje się mi potrzebne argumentowanie przeciw tego typu postawie.
PiS czy szerzej prawica w III RP była dyskredytowana i wpychana do swoistego getta. Ostatnie wybory to przełamanie tej tendencji. Efektem tego jest sukces prawicy. W wypowiedziach tych, którzy straszą rządzących niezadowoleniem ludu pisowskiego, oburzonego podobno tym, że ministrem może ktoś został spoza żelaznej gwardii, słychać chęć powrotu do wcześniejszego stanu rzeczy, czyli działanie na rzecz dobrowolnego zamknięcia się w getcie. To tendencja politycznie samobójcza. Szansą prawicy jest jak największe otwarcie się. Naturalnie nie na ludzi skompromitowanych – do nich Morawiecki nie należy – ale kompetentnych i mogących otworzyć prawicę na kolejne środowiska.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/270993-zamykac-sie-czy-otwierac-mateusz-morawiecki-nie-nalezy-do-ludzi-skompromitowanych-polemika?strona=1