Poseł awanturnik z PSL zrobił wyborców w konia! Miał nie kandydować, a znowu chce być posłem

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. YouTube
Fot. YouTube

Poseł PSL Dariusz Dziadzio, który po swoich pijackich awanturach w Rzeszowie zapewniał, że nie będzie ponownie ubiegał się o mandat posła, wciąż nie wycofał się z wyborów - informuje „Super Express”.

Jak pisze gazeta, na wydrukowanych już kartach do głosowania trzecie miejsce w okręgu rzeszowskim zajmuje Dariusz Dziadzio. Dwa tygodnie temu polityk w środku nocy został zatrzymany przez policję. Dziadzio był agresywny i wygrażał funkcjonariuszom, powołując się na znajomość z Janem Burym. W końcu został zakuty w kajdanki i odwieziony na izbę wytrzeźwień. Dopiero tam okazało się, że jest posłem.

Czytaj więcej: Zna Burego i wszystko mu wolno?! Tak poseł PSL awanturował się z policją

Po aferze Dziadzio wydał specjalne oświadczenie:

Podjąłem decyzję o rezygnacji ze startu w wyborach

— napisał poseł PSL.

Okazuje się, że Dziadzio nie jest zbyt stały w swoich postanowieniach. Dziennikarze „SE”, którzy zapytać go, dlaczego do tej pory nie spełnił swojej obietnicy, dowiedzieli się w jego biurze, że poseł nie umówi się z nim, bo „nie widzi takiej potrzeby”.

W partii również nie można się dowiedzieć niczego konkretnego na ten temat.

Z tego co wiem, poseł Dziadzio nie prowadzi kampanii i wyjechał, aby odetchnąć. Najwyraźniej dlatego nie napisał jeszcze pisma do PKW i nie dopełnił formalności związanych z rezygnacją. Nie sądzę, aby zamierzał postąpić inaczej. To byłaby kompromitacja

— mówi w „SE” Jakub Stefaniak, rzecznik PSL.

Teoretycznie Dziadzio może zrezygnować ze startu nawet w dniu wyborów, ale wówczas okręgowa komisja wyborcza będzie musiała poinformować o tym w oddzielnym obwieszczeniu.

Zachowanie posła Dziadzio może być dowodem na to, ile warte są jego obietnice. Czy wyborcy dadzą się tak oszukiwać?

bzm/se.pl

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych