Argument Bronisława Komorowskiego, że ustawa o in vitro to odpowiedź na kryzys demograficzny, jest na porównywalnym poziomie jak jego znajomość ortografii. Podpisana przez ustępującego prezydenta ustawa jest sprzeczna z polskim prawem (m.in. z ustawą o ochronie życia), wprowadza zamęt pojęciowy, a w konsekwencji godzi w postawę szacunku do życia
— pisze Jan Pospieszalski na łamach „Gazety Polskiej”.
Żadna refundacja głęboko niemoralnego i bardzo kosztownego zabiegu ani inna techniczna sztuczka nie zatrzymają spadku urodzeń. U źródeł katastrofy demograficznej są przede wszystkim zmiany światopoglądowe
— dodaje, podkreślając że kryzys bezdzietności jest problemem kulturowym, który rozgrywa się w przestrzeni moralności i mentalności.
Dramat kurczącej się i starzejącej populacji dotyczy nie tylko Polski. Niezależnie od poziomu rozwoju gospodarczego czy zamożności, większość państw zamieszkałych przez ludzi białej rasy, a także Chiny Korea czy Japonia, stoją wobec niebezpieczeństwa zagłady
— podkreśla Pospieszalski, wskazując że prawie 80 proc. ludzi na Ziemi ma mniej niż dwójkę dzieci, co oznacza że wskaźnik urodzeń jest poniżej zastępowalności pokoleń.
Publicysta zwraca uwagę na otwartość innych grup etnicznych na rodzicielstwo. Ruchy migracyjne sprawiają, że w poszczególnych krajach Europy dzieci kolorowe zaczynają stanowić większość.
Bez względu na położenie geograficzne i zamożność, wszędzie tam, gdzie rozpowszechniły się antykoncepcja i mentalność aborcyjna, społeczeństwo wymiera. Wszelkie doraźne zabiegi polityków, by odwrócić ten trend, są nieskuteczne. Nie lekceważąc roli, jaką może mieć odpowiedzialna polityka prorodzinna, kwestie finansowe to zaledwie szczegół
— pisze, podkreślając że „to nie ekonomia, lecz światopogląd może sprawić, by chciało nam się żyć”.
mall / Gazeta Polska
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/260782-pospieszalski-ustawa-o-in-vitro-wprowadza-zamet-pojeciowy-i-nie-zatrzyma-katastrofy-demograficznej