Wybiórcze skojarzenia Nałęcza. Marsze PiS-u z pochodniami to faszyzm, ale spływy Ewy Kopacz już nie. „To kwestia smaku i wrażliwości”

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. KPRM/YouTube
fot. KPRM/YouTube

Czym innym jest marsz polityczny z pochodniami, a czym innym pływanie Dunajcem. Sam też pływałem z pochodnią, nic złego w tym nie ma

— komentuje w rozmowie z „Super Expressem” spływ Dunajcem Ewy Kopacz prof. Tomasz Nałęcz.

ZOBACZ: Ewa Kopacz spłynęła… Na razie Dunajcem. ZDJĘCIA

Zdaniem doradcy Bronisława Komorowskiego spływ Ewy Kopacz z pochodniami nawiązuje do galicyjskiej tradycji z XIX wieku. Jednak zupełnie innych tradycji doszukuje się w marszach PiS-u upamiętniających ofiary katastrofy Smoleńskiej. Zdaniem Nałęcza wykorzystanie pochodni odwołuje się do faszyzmu.

Gdy jednak prowadzący rozmowę red. Harczuk przypomniał, że również Platforma Obywatelska wykorzystywała pochodnie podczas prounijnych marszów, Nałęcz nieco złagodził ton, odradzając wszystkim partiom chodzenia z pochodniami.

Owszem - w wielu epokach światło było ważnym symbolem. Jednak od XX wieku marsze z pochodniami kojarzą się jednoznacznie. Z ruchem faszystowskim. Oczywiście, ludzie maszerujący dziś mogą nawet o tym nie wiedzieć. Ale tak to się jednak kojarzy. To kwestia smaku i wrażliwości

— przekonuje.

Natomiast skojarzenia Hanny Gronkiewicz-Waltz, która pomnik światła upamiętniający ofiary katastrofy smoleńskiej porównała z nazizmem, uznał za „przesadę”.

Doradca prezydenta odniósł się także do powszechnie krytykowanej wizyty prezydenta w uroczystościach ku czci Clausa von Stauffenberga.

Krytykowanie prezydenta za to, że wziął udział w uroczystościach ku czci człowieka, który chciał zabić Hitlera, za co zapłacił życiem, jest nie na miejscu. Prezydent wspomniał zresztą w swym przemówieniu o antysemityzmie i antypolonizmie Stauffenberga. Oczywiście delikatnie, bo to było w rocznicę śmierci Stauffenberga. Który owszem, miał ciemne karty w życiorysie, ale zginął za to, że chciał obalić reżim III Rzeszy

— twierdzi, zaznaczając, że była to podróż pożegnalna.

Każdy ustępujący prezydent powinien odwiedzić wszystkich sąsiadów. Bronisław Komorowski właśnie to zrobił

— podsumowuje.

ZOBACZ TEŻ: Wolontariusze z Muzeum Powstania Warszawskiego zniesmaczeni gestem prezydenta Komorowskiego. „To było nie na miejscu”

lap/SE.pl .

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych