Na jesieni Polskę czeka obrona Troi

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. wikipedia/ domena publiczna
fot. wikipedia/ domena publiczna

Zrobią wszystko, aby PiS-u nie dopuścić do władzy. Bo wiedzą, że nadchodzi koniec pasożytnictwa na polskiej ziemi. Szykuje się decydujące starcie Hektora (PiS) z Achillesem (PO).

Jesienne wybory parlamentarne mają decydujące znaczenie dla przyszłości Polski, która w unijnym panteonie półbogów jawi się niczym starożytna Troja - obwarowane murami miasto, dotąd niezwyciężone, gdzie resztkami sił broni się chrześcijańskiej tradycji i człowieczeństwa. Sama premier Kopacz, stojąc po kostki w wiślanym piasku podczas konferencji prasowej, mimowolnie pokazała, że Warszawa jej nie chce. Niech stąd się wynosi, gdzie pieprz rośnie. Potem minister Halicki (PO) zamówił lody i razem zjedli na oczach plażowiczów, co - jak zwykle - zadziałało kojąco na dwa ziejące jadem języki. Nie przywidzieli jednak, że lud miasta osobno szykuje się do zbrojnej rywalizacji z obcym najeźdźcą, jak tylko letni żar ustanie.

Rydwany wyborcze - żółty piach i unoszący się dookoła pył - prawie jak na pustyni - rozpędzone na siebie spocone konie. Miejsce Hektora zajmie prawdopodobnie Beata Szydło (PiS), co na płochliwą gołębicę nie wygląda. Po stronie Achilla przewiduje się więcej nerwowych ruchów, ale grę pozorów strony chyba sobie odpuszczą. W kadrze najczęściej pojawia się Ewa Kopacz (PO) - postać o zwartej budowie ciała i dużych chęciach. Widowisko będzie miało powierzchowną, filmową formę - zbliżoną do wojennego reportażu, jak każde tego typu polityczne przedsięwzięcie. Nikt przecież nie będzie zaprzęgu darmo gonił, żeby Polskę trzy razy okrążać, zanim pierwsza, cięta riposta muśnie którąś zniewieściałą skroń.

Na razie są przedbiegi - takie tam łażenie po zatłoczonych ulicach, po autobusowych i kolejowych dworcach, po peronach, no i oczywiści po rozgrzanym piachu, żeby nabrać dobrej, fizycznej formy. Słowa w zasadzie się nie liczą. Opowiadanie bajek, kadzenie, bajdurzenie, to było dobre dla małych dzieci. Dzieci te w mgnieniu oka wydoroślały i oczekują teraz konkretnych czynów. Więcej zachęty do odważnego działania płynie z gestów Beaty Szydło. Zmężniała, pewna siebie, nie macha bezużytecznie rękami - skupiona na najmniejszym detalu, na każdej myśli skrupulatnie przekuwanej w czyn. Lubi otwartą przestrzeń, potrafi powozić w pełnym galopie i celnie trafiać. To bardzo ważne, zwłaszcza że przeciwnik coś ukrywa - jakby nie wszystko chciał ujawnić przed ostatecznym starciem. Przez to wprowadza atmosferę tajemniczości. Iliada Homera to historyczny opis dziesięcioletnich zmagań zwaśnionych ludów: Trojan i Achajów. Poszło o kobietę o imieniu Helena - żonę spartańskiego króla Menelaosa. Porwał ją trojański królewicz - Parys. Ponoć była najpiękniejsza na świecie, której wdzięku nie powtórzyła do tej pory żadna inna kobieta. Nawet posłanka Mucha, która wspięła się na sam szczyt Stadionu Narodowego, nie podołała temu wyzwaniu. Dlatego przez wieki całe trwa nieustanna, zajadła rywalizacja o lusterko, szminkę i puder. W zasadzie o nic - ale to nic ma wymiar głębszej psychoanalizy Zygmunta Freuda.

Ciekawy zbieg okoliczności - Parysa to Polska też miała, co szafę Lesiaka otwierał z trupami. Wtedy to była zwykła Instrukcja UOP nr 0015/92 - wydana w październiku 1992 przez dyrektora Biura Analiz i Informacji UOP Piotra Niemczyka do inwigilacji partii politycznych na wyraźne polecenie ówczesnego króla Troi - Priama, w którego rolę wcielił się Lech Wałęsa. Zakwestionował ten manewr Jarosław Kaczyński w 1993 roku, poprzez podanie tego faktu do publicznej wiadomości. W końcu UOP wycofał się z tego podstępu wydając odrębną decyzję. Zgrzyt pozostał po dziś dzień. Ale zaraz, przecież na początku poszło o piękną kobietę, a nie o jakąś tam instrukcję. Jarek liczy na względy u samego Apollo, bo historia lubi sie powtarzać. Wiadomo, że Hektor pojedynek przegrał, ale Achilles zachodu słońca też nie doczekał. Sytuacja nie do pozazdroszczenia.

Zacznijmy jeszcze raz. Była sobie taka starsza pani, co na piachu w sandałach stała i coś mówiła do płynącej rzeki… Że mury miasta za wysokie i żadna siła nie pomoże. Rozwiązaniem jest dziecinna zabawka - duży koń lub łabędź na kółkach.

Antoni Ciszewski

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych