Sprawa „polskiego dżihadysty” wraca do sądu. Brat Artura Łętowskiego dla wPolityce.pl: „To chore, ten system nie działa!”

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. wPolityce.pl/TVN24
Fot. wPolityce.pl/TVN24

Sąd Apelacyjny w Warszawie uznał za „rażąco niesprawiedliwy” wyrok niższej instancji przyznający 90 tys. zł zadośćuczynienia za 9-miesięczny pobyt w areszcie Artura Łętowskiego, który w 2012 roku został zatrzymany przez ABW i okrzyknięty „polskim dżihadystą”.

CZYTAJWNIEŻ: „Polski Breivik” dostanie 90 tys. zł odszkodowania ze Skarbu Państwa. Brat rzekomego terrorysty: „To urzędnicy powinni za to zapłacić”

Łętowski usłyszał zarzuty z art. 255a Kodeksu karnego („Kto rozpowszechnia lub publicznie prezentuje treści mogące ułatwić popełnienie przestępstwa o charakterze terrorystycznym w zamiarze, aby przestępstwo takie zostało popełnione, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5”) oraz z art. 126a kk, który przewiduje karę pozbawienia wolności od 3 miesięcy do 5 lat za „publiczne pochwalanie i publiczne nawoływanie do popełnienia przestępstw”. Po 9-miesięcznym pobycie w areszcie (Łętowski siedział w celi z czterokrotnym zabójcą – przyp. red.) chłopak wyszedł na wolność. Okazało się, że „niebezpieczny terrorysta”, którego zatrzymaniem chwaliły się polskie służby, miał zaburzenia psychiczne i nie opuszczał mieszkania swoich rodziców, ponieważ ma problemy z adaptacją w społeczeństwie.

90 tys. zł zadośćuczynienia, które orzekł w swoim wyroku z 16 lutego br. Sąd Okręgowy, wydawało się uczciwą rekompensatą za gehennę, jaką przeżyła rodzina Łętowskich. Teraz znów będą musieli zmierzyć się z koszmarem. Bliscy Artura Łętowskiego nie zgadzają się z wyrokiem.

To jakaś komedia. Przedstawiciele prokuratury zapewniali, że nie będą się odwoływać, a jednak zmienili zdanie. Od nowa musimy walczyć o swoje

— mówi portalowi wPolityce.pl Tomasz Łętowski, brat Artura.

Zastanawia mnie, że na początku prokuratura chciała 45 tys. zł, czyli połowy tego, co zasądzono w pierwszej instancji, a teraz nagle śledczy domagali się całkowitego uchylenia wyroku

— dodaje mężczyzna.

Łętowski ma zastrzeżenia do śledczych, którzy zajmowali się sprawą jego brata.

Nie rozumiem, dlaczego sprawę mojego brata cały czas prowadziła prokurator, dla której dyscyplinarki i kontroli pracy żądał Prokurator Generalny Andrzej Seremet. To chore, ten system nie działa!

— mówi rozżalony.

Wyrok sądu apelacyjnego oznacza dla Łętowskich powrót traumatycznej sytuacji.

Najgorsze jest to, że będziemy musieli przerabiać to wszystko od nowa. Znów będziemy musieli to sobie przypominać, znów będziemy wzywani na świadków, znów wszystko będziemy musieli podporządkować stawianiu się w sądzie

— przyznaje Tomasz Łętowski.

Rodzina Artura skierowała już sprawę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. Liczą na korzystny wersykt.

W tej chwili czekamy na odpowiedź ze Strasburga. Zdajemy sobie sprawę, że zalegają tam tysiące spraw, a nasza jest jedną z nich. Musimy czekać na swoja kolej

— zapowiada brat „polskiego dżihadysty”.

AM

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych