Bronisław Komorowski odsłania smerfem Marudą tajemnicę swojej kampanii. Będzie jeździł po Polsce i opowiadał bajki…

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. PAP/Jacek Turczyk
fot. PAP/Jacek Turczyk

Wypowiedź prezydenta o tym, żeby nie oddać Polski we władanie smerfa Marudy może zapoczątkować całą serię bajkowych deklaracji Bronisława Komorowskiego. W opowiadaniu bajek i dziwnych historyjek, głowa państwa – jak wiadomo – ma dużą wprawę.

CZYTAJ WIĘCEJ: I to dopiero wizja! Komorowski jeździ bronkobusem i opowiada: „Mamy wielkie zadanie, by Polski nie oddać we władanie smerfa Marudy!”

Bronkobus, w którym prezydent jeździ po Polsce, by zapewnić sobie reelekcję, wyposażony jest w monitor, na którym znużony podróżą Bronisław Komorowski, zapewne ogląda bajki. Pewnie wskutek takiej projekcji prezydent w Aleksandrowie Kujawskim ogłosił, iż „mamy wielkie zadanie, by Polski nie oddać we władanie smerfa Marudy.”

Widać, że sztab wyborczy jeszcze nie do końca zapanował nad bajkową konwencją kampanii Komorowskiego, bo trudno dopatrzeć się związku Aleksandrowa Kujawskiego z opowiastką o smerfach. Podczas kolejnych podróży Bronkobusem można spodziewać się większej synchronizacji prezydenckich przesłań z miejscem akcji. Możliwości jest sporo.

W Pacanowie prezydent powinien, wzorem Władysława Bartoszewskiego, nawiązać do Koziołka Matołka. I ogłosić na przykład, że:

W tym miejscu, gdzie kozy kują, dokąd niczym do ziemi obiecanej zmierzał niestrudzony Koziołek Matołek, wzywam: kujmy Polskę póki gorąca!

Szerokie pole do popisu miałby również w Bielsku-Białej, gdzie mógłby metaforycznie zaapelować do Bolka, kolegi Lolka:

Miałeś w PRL wiele przygód. Nie do wszystkich się przyznajesz. Wołam do ciebie: zbudujmy przyszłość na prawdzie!

W kolejce czekają Krecik, Rumcajs, kot Filemon, Reksio, pszczółka Maja, Colargol, Uszatek, Makowa Panienka, Piaskowy Dziadek i wiele innych postaci, z których prezydent może czerpać natchnienie w swej kampanii.

Do wykorzystania są też podania i baśnie. Gdyby Komorowski przyjechał do górali w Nowym Targu z własną interpretacją legendy o śpiących rycerzach (z sobą w roli głównej), być może nie zostałby wygwizdany i nie musiałby na poczekaniu wymyślać historii o tym, że „w rodzinie zawsze znajdzie się ktoś, kto przyjdzie z nieumytymi rękami albo nogami, w kaloszach wejdzie na cudze święto”.

W tej sytuacji do akcji przystąpiła prezydencka mama, która ogłosiła, iż „mamy znakomitego prezydenta.” To w ramach opowiadania bajek.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych