Leszek Miller: Ogórek ma świetny początek. Kwaśniewskiemu też nie dawano szans... NASZ WYWIAD

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. ansa/wPolityce.pl
fot. ansa/wPolityce.pl

wPolityce.pl: Nie żałuje Pan, że postawił na Magdalenę Ogórek? Trudno uznać, żeby ta kandydatura została przyjęta entuzjastycznie…

Leszek Miller, przewodniczący SLD: Wręcz przeciwnie. Mamy dzisiaj sondaż, który w którym pani dr Ogórek ma 6 procent. To jest trzecia pozycja i świetny punkt startu.

Wielu komentatorów uważa, że zastosował pan raczej klucz celebrycki, niż polityczny. Że odwrócił pan kolejność, bo przecież kandydowanie na prezydenta powinno być zwieńczeniem kariery, a nie jej początkiem…

Pamiętam, że to samo mówiono o Aleksandrze Kwaśniewskim: że jest za młody, że za wcześnie, że nie powinien w ogóle rzucać rękawicy Lechowi Wałęsie. Są takie głosy, ale nie należy do nich przywiązywać zbyt wielkiej wagi.

Jednak Aleksander Kwaśniewski od wczesnej młodości funkcjonował w strukturach partyjnych. W przeciwieństwie do pani Ogórek, która żadnych istotnych funkcji dotąd nie pełniła. Nie startowała w żadnych wyborach…

Pani Ogórek była ekspertem klubu Sojuszu Lewicy Demokratycznej, można ją było często spotkać w Sejmie. Przeszła ciekawe doświadczenia w Kancelarii Prezydenta, w Kancelarii Premiera, w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych. Nikt się nie rodzi prezydentem, premierem, czy ministrem. Trzeba kiedyś zacząć.

Sam moment ogłoszenia startu też budzi wiele wątpliwości. Dzień śmierci Józefa Oleksego. Nie lepiej było poczekać?

Umarł wybitny polityk, przedstawiciel lewicy, ale lewica nie umarła. I o to chodzi. Życie musi być silniejsze niż śmierć. Lewica się odnawia, przekształca i właśnie pani dr Ogórek jest tego właściwym symbolem.

To jaka powinna być ta nowa lewica? Bardziej sfeminizowana?

Niewątpliwie kobiet jest za mało w poważnej polityce. SLD chce otwierać drzwi do dużej polityki dla młodszego pokolenia, pokolenia Unii Europejskiej, dobrze wykształconego, przygotowanego. Pani Ogórek jest tego przykładem.

Dużo się mówiło o potrzebie zjednoczenia lewicy. Tymczasem nie tylko Ruch Palikota nie pali się do popierania waszej kandydatki, ale nawet Unia Pracy się zbuntowała i zerwała koalicję…

Ruch Palikota od dawna sygnalizował, że będzie miał swojego kandydata, którym jest Janusz Palikot z jedno- dwuprocentowym poparciem. A Unia Pracy? Jeżeli chce ubiegać się o mandaty w przyszłym parlamencie samodzielnie – no to już jest jej wybór. Tak się wyśpisz, jak sobie pościelesz.

Działaczki Sojuszu się nie poobrażały, że wybrał pan kogoś z zewnątrz?

Odbieram dobre sygnały i od posłanej i  od innych działaczek. Zdecydowana większość uważa, że jest to bardzo dobra kandydatur. Choć oczywiście są tez przeciwnicy. W życiu rzadko spotyka się całkowitą jednomyślność.

Dzisiejsze 6 procent na ile powinno przełożyć w pierwszej turze, by można było mówić o sukcesie tego eksperymentu?

Mam nadzieję, że dużo. Choć dziś trudno dokładny wynik przewidzieć. Ale to obiecujący punkt startu. Pamiętam, że Grzegorz Napieralski startując miał 2 procent, a Ryszard Kalisz 1. Więc sześć, to na starcie naprawdę dużo.

Rozmawiała Anna Sarzyńska

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych