Lekarz odsłania kulisy rozmów z Arłukowiczem: „Byłem na różnych dziwnych negocjacjach, ale czegoś takiego nie przeżyłem!”

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. PAP/Radek Pietruszka
fot. PAP/Radek Pietruszka

To, co zastałem w Warszawie, przerosło moje oczekiwania. Minister nas zaprosił, ale powiedzieliśmy sobie tylko, że to nasze ostatnie negocjacje w tym roku. Porozumienia być nie mogło, bo minister a priori nie zakładał takiego scenariusza

— opowiada o poniedziałkowych „negocjacjach” w resorcie zdrowia lekarz Marek Twardowski z Porozumienia Zielonogórskiego.

Rozmowy zakończyły się fiaskiem, co oznacza, że po Nowym Roku zamkniętych może być 40 proc. gabinetów Podstawowej Opieki Zdrowotnej w całej Polsce. Twardowski relacjonuje, że do Warszawy przyjechał na specjalne zaproszenie Bartosza Arłukowicza.

Zadzwonił do mnie do Zielonej Góry i poprosił, abym przyjechał jako negocjator, bo on nie umie się z Porozumiem Zielonogórskim dogadać

— opowiada lekarz.

Na miejscu okazało się, że minister nawet nie próbował zbliżyć się do porozumienia.

Byłem na różnych dziwnych negocjacjach, ale czegoś takiego nie przeżyłem. Rozmawiałem z ministrami Balickim i Religą. Pracowałem i prowadziłem nieraz trudne rozmowy z minister Kopacz, ale to był pewien poziom. To byli partnerzy do rozmowy. Negocjacje były trudne, ale strony chciały się porozumieć

— podkreśla Twardowski.

Arłukowicz, jak zaznacza lekarz, nie chciał negocjować.

Na nasze różnego rodzaje propozycje, które dawały możliwość współpracy, odpowiadał „nie”, albo milczał

— ujawnia Twardowski.

JUB/tvp.info

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych