Czego domaga się sąd przy składaniu protestu wyborczego? Dokumentów, których nie da się uzyskać i 3585 fotokopii wniosku!

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. wws.org.pl
Fot. wws.org.pl

Kiedy Maciej Białecki składał protest wyborczy nie spodziewał się, że zostanie wezwany przez sądowego urzędnika do tego, by go uzupełnić o …3585 fotokopii. Po jednej dla każdej komisji wyborczej na Mazowszu.

To kompletny absurd. Niekompetencja oraz, obawiam się, także dość prostacka próba zablokowania naszego protestu

—mówi pełnomocnik wyborczy Warszawskiej Wspólnoty Samorządowej w rozmowie z „wPolityce.pl”.

W dniu 28 listopada Białecki, pełnomocnik ugrupowania, którego liderem jest Piotr Guział, złożył w Sądzie Okręgowym w Warszawie protest przeciwko ważności wyborów. Protest dotyczył nieprawidłowości związane z zastosowaniem broszur zamiast pojedynczych kart do głosowania.

Zgodnie z art. 393 kodeksu wyborczego Sąd Okręgowy musi rozpoznać protest w ciągu 30 dni po upływie terminu do wnoszenia protestów, czyli do 30 grudnia 2014 r. W dniu 4 grudnia jednak sekretarz sądowy wysłał do mnie pismo wzywające mnie do uzupełnienia braków formalnych wniosku o następujące dokumenty: potwierdzenie, że w dniu wyborów figurowałem w spisie wyborców oraz 3585 kopii złożonego przeze mnie protestu wyborczego, który ma bodajże cztery strony..

(Skan wezwania poniżej)

—tłumaczy Białecki.

Według niego pierwszy wymóg jest niemożliwy do spełnienia. W każdym razie dla przeciętnego obywatela.

Mam udowodnić, że w dniu 16 listopada byłem wpisany do spisu wyborców. To absolutnie skandaliczne żądanie, bowiem według kodeksu wyborczego to nie składający wniosek ma udowodnić, że w dniu wyborów posiadał prawa wyborcze, tylko sąd. Dla przeciętnego obywatela uzyskanie takiego potwierdzenia jest zresztą niemożliwe. Spis wyborców jest bowiem dostępny dla obywateli tylko w okresie 20 do 8 dni przed wyborami. Poza tym okresem jest całkowicie niedostępny. W związku z tym jest to wymóg nierealny

— mówi pełnomocnik WWS.

Mimo tego zamierza się do niego zastosować.

Wykorzystam pewien kruczek prawny, a mianowicie fakt, że sam byłem kandydatem w tych wyborach. A jeżeli kandydowałem to oznacza automatycznie, że figurowałem w spisie wyborców. Dołączę więc po prostu fotokopię rejestracji mojej kandydatury

—zaznacza.

Na tym jednak nie koniec przeszkód, które piętrzy przez Białeckim Warszawski Sąd Okręgowy.

Jako jeden z braków wskazano niedostarczenie protestu w…. 3585 kopiach. Co za absurd!

—zdumiewa się.

Jak twierdzi, ten wymóg „jest oczywiście do spełnienia”.

Tylko po co?

—pyta. Według niego Warszawski Sąd Okręgowy ma zamiar ściągnąć na rozprawę rozstrzygającą jego protest „zainteresowanych przewodniczących obwodowych komisji wyborczych”.

Mój protest nie dotyczy jednak w ogóle komisji wyborczych. Tylko istnienia książeczki. Więc działalność obwodowych komisji wyborczych nie ma z tym absolutnie nic wspólnego. Tym niemniej sąd wymyślił, że zaprosi na rozprawę 3585 przewodniczących obwodowych komisji wyborczych z całego Mazowsza. I każdy z nich ma dostać do ręki kopię złożonego przez mnie protestu

—wyjaśnia Białecki. Jak utrzymuje, tych ludzi –nawet gdyby miało by to sens – nie dałoby się wszystkich ściągnąć na rozprawę, bo są to zwykli obywatele i od chwili wyborów „rozjechali się do domów”.

Są poza zasięgiem. Sąd do nich nie dotrze

—dodaje. Jego zdaniem pierwszy postawiony mu przez urzędnika sądowego warunek świadczy o tym, że tenże urzędnik nie zna prawa, czyli jest niekompetentny. W drugim przypadku zaś Sąd porusza się po krawędzi prawa. Wymóg 3585 fotokopii nie jest niezgodny z przepisami, ale sprowadza je ad absurdum.

W obu przypadkach są to wymogi zaporowe: chodzi o to, bym nie był w stanie ich spełnić i w konsekwencji mój wniosek został odrzucony. To dość prostacka próba zablokowania naszego protestu

—podkreśla. Białecki się jednak uparł i fotokopiarka pracuje obecnie pełną parą.

Zamierzam dostarczyć wymagane fotokopie do piątku o 13h. Nie wiem ile to będzie kilogramów papieru. Postanowiłem nie ryzykować i nie czekać do 16 grudnia. Zobaczymy co będzie dalej

—mówi pełnomocnik wyborczy Warszawskiej Wspólnoty Samorządowej.

Ryb

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych