Na bezrybiu ciszy wyborczej i Sadurski ryba

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. YouTube
Fot. YouTube

Skoro już redaktor Piotr Zaremba wywołał z lasu tego guru wszystkich lemingów, to i ja ośmielę się coś skrobnąć, bo co mam pisać, jeśli mam siedzieć cicho w sprawach wymagających powagi? Mnie bowiem od dawien dawna profesor Wojciech Sadurski śmieszy.

CZYTAJ WIĘCEJ: Skąd się biorą hejterzy? Przypadek profesora Sadurskiego

Zaczęło się od podpisu pod jego artykułem, który dała jakaś gazeta, już nie pomnę jaka. Odświeżyłem sobie pamięć w tej mierze za pomocą wikipedii, która pieczołowicie, niczym relikwie, przechowuje ślady działalności Sadurskiego na świecie. A wikipedia jest to źródło nie do przecenienia, zważywszy, że posługuje się nią prezydent Komorowski w sprawach bezpieczeństwa narodowego.

Brzmiał zaś ten podpis mniej więcej tak:

Wojciech Sadurski jest profesorem Europejskiego Instytutu Uniwersyteckiego we Florencji oraz wykładowcą w Centrum Europejskim Uniwersytetu Warszawskiego.

To niezwykłe stężenie w jednej frazie - europejskości, „uniwersyteckości” i „profesorskości” - daje zbitkę, którą trudno określić inaczej niż bełkotem. Jest także typową, napuszoną do granic niemożliwości informacją zerową, z której nic w zasadzie nie wynika, poza wyraźnym, siermiężnie galicyjskim umiłowaniem tytułów. Wręcz miesza w głowach, bo niby dlaczego instytut uniwersytecki albo centrum uniwersyteckie, a nie wydział na uniwersytecie albo katedra?

Myli się jednak ktoś, kto pomyśli, że to drobiazg bez konsekwencji. W Polsce i na świecie, szczególnie w Europie rządzonej przez szeroko rozumiane lewactwo, u nas zwane michnikowszczyzną, namnożyło się nie tylko uczelni, lecz i dyscyplin naukowych. To jest zresztą zrozumiałe, bo w końcu ilość adeptów do studiów w każdej dziedzinie, nawet w politologii jest ograniczona, więc trzeba było na gwałt wymyślać nowe kierunki, żeby ambitne rzesze profesorskie wychodziły na swoje.

To stąd wzięły kierunki jak doradztwo filozoficzne i coaching, gender studies, kultura kulinarna, ekologia i ewolucja, a także „pies w społeczeństwie”(tak!) oraz tym podobne, a które w zasadzie można by zebrać w jeden Instytut Nauk Kazuistycznych i Mniemanologicznych. I zapewniam, że nauka na pewno by na tym nie straciła, ci naukowcy od tych nauk także by nie narzekali. Mnogość nowych nauk spowodowała bowiem adekwatną wielość nowych specjalizacji. Trudno teraz znaleźć zwyczajnego filozofa czy socjologa, gdyż większość dobrała sobie atrakcyjne dopełniacze.

Zatem mamy filozofa prawa lub filozofa przyrody, socjologa wartości, historyka idei, psychologa społecznego, fizjologa wysiłku. I niech kto nie pomyśli sobie, że na tym poprzestaną. Teraz to wszystko pączkuje, bo skoro jest europeistyka, to muszą pojawić się europeiści specjalizujący się w różnych regionach, a nawet województwach i powiatach. A że uczony szuka wygodnej niszy, więc wkrótce pojawi się na przykład historyk ufologii.

I ten „trynd”, tak przemożnie występujący w nauce idzie dzisiaj w dół, pod strzechy. Przejdźcie się po ulicach. Nie ma już przaśnej manikiurzystki u fryzjera, jest Studium Paznokcia. Rajstopy kupisz w Galerii Rajstop, a buty w Pracowni Obuwia - broń Boże nie mylić z szewcem, bo to obraza majestatu! Książka kucharska dzisiaj nosi tytuł Filozofia Smaku. Nie uśmierzysz pragnienia w barze, lecz w Królestwie Piwa. Tak to idzie jak fala powodziowa. Kiedyś opadnie i wtedy dopiero ocenimy szkody.

Ale miało być o Sadurskim, który zresztą także mieni się być filozofem prawa. Ktoś przypomniał o nim przy okazji, jak ścisnęło się na Ukrainie. W całkiem odmiennym kontekście geograficznym, bo wyborów prezydenckich w USA w 2008 roku. Wtedy to profesor Sadurski zechciał nam przybliżyć amerykańską głupotę, wykorzystując do tego osobę pani Sarah Palin, która wówczas była kandydatem na wiceprezydenta u boku senatora McCaine`a.

To najgłupsza Ameryka

— napisał Sadurski o wyborcach Palin, ze swoim niezrównanym taktem i dżentelmenerią, których nabył zapewne w kampusach Ligi Bluszczowej.

No, ale ponieważ w internecie nic nie ginie, to wiosną tego roku, gdy putinowska Rosja dopiero co będąca obiektem gorącego pojednania elit III RP, napadła na Ukrainę, przypomniano prorocze słowa pani Palin.

Otóż już w 2008 roku powiedziała ona, że bierność Obamy (ówczesnego kandydata na prezydenta) wobec inwazji rosyjskiej na Gruzję, tylko zachęci Putina do napaści na Ukrainę. Święte słowa, można dzisiaj określić tamtą przenikliwość oceny Palin.

A jak w tej konfrontacji wypadł nasz profesor Sadurski? Cóż tu rzec? Wypadł co najmniej pociesznie. Najgłupsza Ameryka okazała się bowiem o niebo mądrzejsza od wyrafinowanej filozofii prawa. To nie jest co prawda krzepiące, jeśli chodzi o poziom naszych elit, lecz za to bardzo pouczające. Głupota jest niezwykle demokratyczną przypadłością i spełnia nawet ostre kryteria tak modnej obecnie wśród lewackich profesorów polityki równościowej.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych