Kilka słów o marszu Niepodległości, czyli po owocach ich poznacie

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. PAP/Maciej Kulczyński
Fot. PAP/Maciej Kulczyński

Jeden z liderów Ruchu Narodowego, Krzysztof Bosak powiedział, że ma żal do dziennikarzy, że ponownie skupili się wokół tego co się działo na obrzeżach Marszu Niepodległości, niż na samym wydarzeniu. Nie ma jednak nic w tym dziwnego.

Większość stacji wysłała swoich reporterów na Marsz w przekonaniu, że na pewno coś się będzie działo (czytaj: zadymy z policją); gdyby nic się nie działo o Marszu prawie nikt by nie powiedział.

O takim podejściu dziennikarzy świadczy chociażby rozmieszczenie wozów transmisyjnych w pobliżu Placu Zbawiciela i tzw. tęczy. Na pewno wielu spośród nich oczekiwało, że tam się coś wydarzy i znowu będzie można straszyć nacjonalizmem, faszyzmem, homofobią czy wszystkim naraz (jak kto woli). No ale nic się jednak nie stało, nie było czego pokazywać.

Wracając do samego Marszu (chociaż Placu Zbawiciela nie było na trasie, to na pewno gdyby coś tam się wydarzyło niezwłocznie połączono by to z Marszem) i zadym wokół niego to w niektórych mediach głośniej niż rok temu przewijało się to, że ci co walczą z policją nie są uczestnikami Marszu, jednak już dziś pojawiły się głosy, że za wszelkie zniszczenia (pewnie naliczy się około 100 tysięcy złotych) powinni ponieść odpowiedzialność organizatorzy Marszu Niepodległości.

A dlaczego? Bo to się działo na obrzeżach Marszu, gdyby nie Marsz to nie byłoby zadym z policją (ale to nic, że organizatorzy odcinali się od nich i ich wypraszali).

Nasuwa się pytanie: a co by się stało jeżeli tacy ludzie zakłócili by np. jakąś homoparadę czy coś podobnego? Czy obwiniano by wówczas jej organizatorów? Wiadomo byłoby z góry, że oni nie mają nic wspólnego z zadymiarzami, lecz przecież działoby się to w obrębie tej parady (a na to właśnie powołują się żądający rozliczenia organizatorów Marszu ze szkód poczynionych przez organizatorów, wszak organizator odpowiada za to co się dzieje podczas imprezy).

Oczywiście jest to pytanie retoryczne: tacy zadymiarze na pewno nie pojawili by się na homoparadzie, a nawet jeśli to wszyscy by stwierdzili, że to jest prowokacja itd.

A czy zadymiarze na Marszu to nie była prowokacja? (prowokacje ze strony policji z pewnością mogły być, ale uważam, że ci co przyszli żeby bić się z policją, nie potrzebowali do tego żadnych prowokacji)

To, że ci ludzie deklarują, że są patriotami wcale jeszcze nie świadczy, że nimi są. Każdy może mówić co chce. ,,A więc: poznacie ich po ich owocach’’. A jakie były owoce wszyscy widzieliśmy.

Patryk Pietrasik

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych