Jest taka dość powszechna opinia, że z reguły rzeczy są takie, jak się wydają, a banalne wyjaśnienia są najczęściej prawdziwe. Jeśli tak rzeczywiście jest, to polskie służby specjalne jawią się raczej jako wesołe miasteczko niż świat tajemnic. Kto nie wierzy, to niech zapozna się z oficjalnym zarzutem prokuratury postawionym w aferze podsłuchowej. Brzmi trochę jak protokół z rozróby podczas zabawy w remizie, sporządzony przez wiejskiego policjanta.
Marek Falenta przy pomocy swojego szwagra i dwóch znajomych kelnerów potrząsnął polskim państwem tak potężnie, że niektórzy ministrowie ze stołków pospadali. W skrócie prokuratura zarzuca mu, że wraz ze szwagrem zorganizował w latach 2013-2014 masowe podsłuchiwanie polityków, w tym byłego prezydenta, premierów, ministrów. Potem przekazał część nagrań do gazety. Dwóch kelnerów za pomocą najprostszych urządzeń załatwiło część techniczną operacji podsłuchu.
ABW, AW, BOR i CBA jakby nie było przez te półtora roku, mieli grupowe wychodne. Tak z tego wynika. Dzisiaj dowiadujemy się, że Falenta się z nimi wielokrotnie kontaktował. Chociaż ABW zarzeka się, że wyłącznie w sprawie sprowadzanego z Rosji węgla. Falenta twierdzi, że nie tylko, dał również „cynk” o podsłuchach. ABW i CBA się wypierają, że skądże, rozmawiali z nim wyłącznie o węglu na Śląsku i o pogodzie nad morzem.
Można wierzyć Falencie nie tylko na podstawie jego wypowiedzi. Toczy się w sądzie sprawa Brunona Kwietnia, niedoszłego rzekomego zamachowca. Profesor Antoni Dudek tak ocenia tę komedię przedstawioną publiczności właśnie przez ABW:
Bo widać dziś, że cała „organizacja terrorystyczna” Brunona K. była jednoosobowa. On był cały czas otoczony agentami ABW lub jej współpracownikami. Jeśli sąd go uniewinni, to będzie kompromitacja tej służby. Bo może się okazać, że to wręcz służby go wykreowały, popychały do określonych działań, żeby w końcu go zatrzymać i obwieścić światu: „Oto zatrzymaliśmy w ostatniej chwili najniebezpieczniejszego terrorystę.
Jak z powyższego wynika mamy do czynienia z błaznami, którzy za wszelką cenę chcą się wykazać wynikami i tworzą scenariusze terrorystyczne na użytek swoich przełożonych z rządu i mediów. Bo według nich ów straszliwy Bomber miał wysadzić Sejm wraz z prezydentem, premierem, parlamentarzystami i okolicami. Tymczasem okazuje się być skromnym naukowcem, człowiekiem niemal cichego serca, który cały czas był otoczony agentami z ABW, usiłującymi skłonić go do choćby deklaracji zamachu. Wypisz wymaluj, jakaś bananowa republika.
Równie groteskowo spisuje się CBA, którego szef wybrał się na rozmowę o korupcji z wicepremier Bieńkowską do swojej ulubionej restauracji Sowa i Przyjaciele. O ile można zrozumieć niefrasobliwą głupotę u polityków, o tyle zachowanie Pawła Wojtunika woła o pomstę do nieba, bo on mieni się być profesjonalistą. Skoro bowiem Wojtunik rozmawiał z Bieńkowską o korupcji urzędników, a rozmowa została nagrana i podsłuchana, to można śmiało założyć, iż brak rezultatów rewizji, które nastąpiły później u wiceministra Rynasiewicza i posła Burego, to efekt niefrasobliwej głupoty szefa CBA Wojtunika.
Dzisiaj w sprawie podsłuchów i kontaktów z Falentą ma być przesłuchany przez komisję specjalną właśnie szef CBA. Zapewne pójdzie „ w zaparte”, zasłaniając się tajemnicą służbową. Ale ta zasłona już niczego nie zasłoni, jeśli chodzi o fatalny stan polskich służb specjalnych. Jeśli są łatwe do sforsowania przez sfrustrowanego biznesmena i dwóch kelnerów, to znaczy, że profesjonalne służby putinowskie wchodzą tu jak w masło.
I to jest istota sprawy – bezpieczeństwo Polski po siedmiu latach rządów Donalda Tuska jest żadne. Służby specjalne w rozsypce, nie są żadną przeszkodą dla obcych wywiadów. Dno z dna. A mamy do czynienia z obszarem szczególnie wrażliwym i szczególnie ważnym – bezpieczeństwem narodowym. Można sobie wyobrazić jakie bezhołowie panuje w dziedzinach państwa mniej ważnych. Tylko niezborny umysłowo, beneficjent korupcyjnych praktyk lub osoba o złej woli może oddać głos na ekipę polityczną, która Polskę do takiej zapaści doprowadziła.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/217315-abw-bor-cba-aw-sluzby-czy-druzby