Redaktor Tomasz Lis stanął w obronie Igora Ostachowicza, człowieka odpowiedzialnego za wizerunek Tuska i jego ekipy.
Tekst pt. „Ostachowicza na stos” opublikowany na portalu naTemat.pl redaktor Lis rozpoczyna w swoim stylu:
No to mamy wielki skandal. Były doradca premiera nie pozostał bez pracy. Skandal jest tym większy, że będzie pracował w wielkiej firmie, jaką jest Orlen. Skandal jest ogromny, a nawet przeogromny, że będzie w niej zarabiał bardzo dobrze. Wśród metod szczucia Polaków najbardziej banalną i najmniej wyrafinowaną jest szczucie kasą. Wystarczy zajrzeć do brukowców czy do brukowych portali. (…)
Tomasz Lis, jako dziennikarz niezależny, wręcz taki medialny nonkomformista, nie płynie tak łatwo z prądem, nie ulega nastrojom tłuszczy, kiedy ta rzuca się na niewinną ofiarę tylko z dystansem potrafi ocenić i skomentować to co wokół się dzieje. I tak w przypadku pijarowca Tuska - kiedy to większość głosów była oburzonych lub co najmniej zdziwionych tym, że Igor Ostachowicz, były sekretarz stanu w rządzie Tuska, dostał fuchę w Orlenie wartą 2 miliony złotych rocznie – Tomasz Lis przytomnie zauważa, że…
ci sami ludzie, którzy przez siedem lat pisali, że rząd Tuska jest do bani, a stoi tylko PR-em, teraz odmawiają zasług i kompetencji, a więc prawa do zarabiania prawdziwych pieniędzy, naczelnemu PR-owcowi Tuska.
Ależ w tym przypadku nikt nigdy, panie Tomaszu, nie odmówił Ostachowiczowi kompetencji. Można by rzec, że po 7. latach rządów Tuska, to nie Tusk, ale właśnie Ostachowicz okazał się prawdziwym CUDOTWÓRCĄ. Tyle afer jakie przewaliły się przez tę ekipę już dawno zmiotłyby każdą inną ekipę.
Ostatnia afera taśmowa to przecież przy nagraniach Beger ma się jak Czomolungma do Wieżycy (najwyższe wzniesienie na Pomorzu). A jednak, wystarczyło raptem kilkadziesiąt godzin ciszy, jakie dał sobie Tusk i jego ekipa po ujawnieniu pierwszych nagrań, aby przygotować taką strategię działań, żeby nie tylko PO nie poniosła żadnych strat wizerunkowych, a nawet aby wyprowadziła cios kierując ostatecznie zainteresowanie opinii publicznej na inne tory.
Tak samo było z zaoraniem afery hazardowej, odspawaniem premiera od własnego syna wmieszanego w aferę Amber Gold i całego szeregu innych afer i aferek. Ostachowicz jest więc naprawdę cudotwórcą. Bo z ekipy cwaniaczków bez większej wiedzy i z premiera, który sepleni i wyraz twarzy ma taki jakby właśnie chciał kogoś ukatrupić, stworzył na użytek medialny ekipę fachowców.
Tyle tylko, drogi panie Tomku, czy taki fachowiec jest potrzebny teraz w Orlenie? Spółka przeżywa jakieś problemy i trzeba wynająć gościa, który będzie potrafił nieudolność władz tej spółki przykryć? Bo jeśli nie to znaczy, że Igor Ostachowicz dostał tę pracę jedynie jako nagrodę za to właśnie, że przez 7 lat potrafił uporać się z niekompetencją, nieudolnością czy wręcz z aferami ekipy pod wodzą Donalda Tuska.
Tuska, który na zaprzysiężeniu rządu w roku 2007 obiecywał, że zajmie się zdrowiem Polaków. Zajął się. 17 lat musi więc czekać na operację 65- letnia kobieta, która nie może chodzić, a normą jest już oczekiwanie na tego typu zabiegi po kilka lat. Tusk obiecywał, że obniży podatki. Podatki wzrosły. Obiecywał w reklamówce wyborczej, że Polacy będą chcieli wracać do kraju, tak będzie za jego rządów. Większość Polaków chce wyjechać z kraju, tak odpowiadają dziś sondaże na te pyszałkowate zapowiedzi nieudacznika.
Emigracja zarobkowa sięga już ponad 2 miliony, a tylko w zeszłym roku wyjechało z kraju kolejne 70 tys. osób. Bijmy brawo, panu premierowi, razem z Tomaszem Lisem. Ale przede wszystkim bijmy brawo Igorowi Ostachowiczowi, który do tych sukcesów się mocno przysłużył. Nagroda w Orlenie już czeka…
CZYTAJ WIĘCEJ: Cimoszewicz ostro o Ostachowiczu w Orlenie: „Ten mechanizm nazywa się nepotyzm”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/215366-redaktor-lis-broni-ostachowicza-drogi-panie-tomku-czy-taki-fachowiec-jest-potrzebny-teraz-w-orlenie