Nowy rząd premier E. Kopacz - czyli jaka piękna katastrofa

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. PAP/Tomasz Gzell
fot. PAP/Tomasz Gzell

Trwają przymiarki do nowego składu rządu premier E. Kopacz, ale idą ponoć niezwykle opornie. Trwa wręcz łapanka na nowych ministrów, w miejsce tych totalnie skompromitowanych.

Ci, którzy chcieliby utrzymać dotychczasowy stołek, do niczego się nie nadają, ci, którzy otrzymali i rozważają propozycję obawiają się co na ich temat jest na taśmach hańby, zwłaszcza jeszcze tych nieopublikowanych.

Podobno E. Kopacz została premierem nie tylko dlatego, że jest całkowicie oddana premierowi D. Tuskowi, ale też dlatego, że jako jedyna z czołówki PO nie chodziła do restauracji. Główny kadrowy - szef Rady Gospodarczej przy premierze J. K. Bielecki czuje się oszukany przez premiera i tak wkurzony, że nie tylko nie chce słyszeć o zastąpieniu Ministra Finansów M. Szczurka, ale wręcz nie chce dalej pomagać nowemu premierowi.

Za to słynny Zadłużyciel Polski, Sztukmistrz z Londynu J. V. Rostowski chętnie by powrócił na stanowisko MF zastępując technicznego ministra M. Szczurka. Już on by wiedział jak w związku z możliwością zaliczania od września tego roku do PKB wpływów z prostytucji, przemytu czy handlu narkotykami powiększyć o co najmniej 1 proc. lub więcej polski wzrost gospodarczy jeszcze w tym roku. W końcu na taśmach wraz z naszą karykaturą dyplomacji J. V. Rostowski wykazali się wielką fachowością i znajomością cen świadczonych usług w branży lekkich obyczajów.

Bez żadnych szans wydaje się być uprawiający twitterową politykę zagraniczną, uważany za super-bufona w tym rządzie Minister Spraw Zagranicznych, który ewidentnie stracił polityczny grunt pod nogami. Wydaje się, że utrzyma swe stanowisko Minister Edukacji Narodowej J. Kluzik-Rostkowska, która będzie fantastyczną, czerwoną płachtą na nauczycieli, która już dziś obiecuje 600 tysiącom potencjalnych wyborców, że jak tylko w wyborach samorządowych zagłosują nie daj Boże na PO-PSL, to zabierze im Kartę Nauczyciela i związane z nią przywileje.

Idą już po Ministra Spraw Wewnętrznych B. Sienkiewicza, który zdobył niewątpliwie palmę pierwszeństwa na świecie wśród szefów nadzorujących tajne służby, jako najlepiej podsłuchany minister. Tyle, że skala dewastacji i bezhołowia w polskich służbach specjalnych urosła do takich rozmiarów, że jego następca może okazać się przysłowiowym Syzyfem, a uporządkowanie polskich służb może potrwać całe lata i to pod warunkiem, że nowy nominat nie będzie też nagrany.

Nieodwracalnie zgasła coraz bledsza gwiazda Ministra Zdrowia B. Arłukowicza, ministra widmo, którego skutki reformowania polskiej służby zdrowia doprowadzają pacjentów do białej gorączki. Po takiej skali nieudolności, partactwa, bałaganu i marnotrawstwa publicznych pieniędzy, zwłaszcza przez ostatnie 7 lat potrzeba by tu było króla Salomona skrzyżowanego z Michałem Archaniołem.

Problemy może mieć też powracający jak bumerang Minister Rolnictwa M. Sawicki, ten złotousty polityk PSL obecny tak często w mediach, zalicza ostatnio wpadkę za wpadką, a już blokada rekompensat UE dla polskich rolników i sadowników to czysta kompromitacja wywołująca wściekłość polskich rolników w stosunku do całego PSL. A, premier W. Pawlak jest czujny jak zawsze. Za te hocki-klocki, w związku z gwałtownie pogarszającą się sytuacją dochodową polskich rolników PSL może zapłacić w najbliższych wyborach samorządowych znacznie wyższą cenę niż tylko dymisją ministra M. Sawickiego.

Ciekawe co będzie z Ministrem Skarbu Państwa W. Karpińskim, który na taśmach sam dobrowolnie się przyznał, że genialnym menedżerem to on nie jest, a przy okazji, że może wystrzelić w kosmos posła PSL J. Burego. A, wiadomo przecież, że „Afera Podkarpacka” dopiero nabiera rumieńców.

Zapowiada się więc kolejne trzęsienie ziemi w radach nadzorczych i zarządach spółek SP i znowu milionowe odprawy dla przyjaciół królika. Ostatnio łasić się zaczął nawet i składać hołdy wiernopoddańcze nadpremierowi D. Tuskowi chwaląc jego charyzmę sam G. Schetyna, tak przeczołgany i upokorzony, jeszcze nie tak dawno. Czyżby też liczył na stołek?

Na medialne ekrany powrócił M. Drzewiecki były Minister Sportu, czyżby chciał zastąpić obecnego Ministra Sportu A. Biernata sojusznika G. Schetyny.

Tylko patrzeć jak powrócą na ministerialną giełdę takie autorytety do wzięcia i profesjonaliści jak Z. Chlebowski, S. Nowak czy B. Sawicka. Jakby nie patrzeć, ten klecony rząd nowych nieudaczników, nie ma najmniejszych szans podołać lawinie problemów, jaki się na niego wkrótce zwali. I to nie tylko w sytuacji, gdy pewnego razu zabraknie gazu, choć przecież może też zabraknąć i ropy, gdy zastrajkują górnicy, a złoty i giełda zapikują i gdy jednak się okaże, że przy Pendolino też kręcono lody.

Podobno grupa posłów PO przygotowuje już inicjatywę ustawodawczą, która może umożliwić powrót do 6-dniowego tygodnia pracy. Nowy rząd premier E. Kopacz może też przecież jeszcze wydłużyć wiek emerytalny np. do 70 lat i jeszcze bardziej podnieść składki ZUS-owskie dla przedsiębiorców, a później już tylko potop.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych