Nadobywatel Kwaśniewski. "Józef 'Długi Ozór' Oleksy podczas spotkanie z właścicielem Bartimpexu twierdził, że Aleksander i Jolanta Kwaśniewscy są bardzo bogaci, ale ukrywają część swojego majątku"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. wPolityce.pl
fot. wPolityce.pl

Prokuratura Apelacyjna w Katowicach odtajniła decyzję o umorzeniu śledztwa w sprawie ukrywania majątku przez Aleksandra i Jolantę Kwaśniewskich. To kolejny cios w wizerunek byłego prezydenta, bo z dokumentów prokuratury jasno wynika, że Aleksander Kwaśniewski zaniżył swoje dochody za 2006 rok, ale nie spotkały go z tego tytułu żadne konsekwencje.

Jak widać „duży może więcej”. Śledztwo zostało wszczęte:

w sprawie uchylania się Jolanty Kwaśniewskiej i Aleksandra Kwaśniewskiego od opodatkowania, poprzez nieujawnienie właściwemu organowi przedmiotu i podstawy opodatkowania oraz podejmowania działań mogących utrudnić stwierdzenie przestępczego pochodzenia środków płatniczych.

Podstawą wszczęcia śledztwa przeciwko Kwaśniewskiemu i jego żonie było słynne nagranie rozmowy Józefa Oleksego z Aleksandrem Gudzowatym. Józef „Długi Ozór” Oleksy podczas spotkanie z właścicielem Bartimpexu twierdził, że Aleksander i Jolanta Kwaśniewscy są bardzo bogaci, ale ukrywają część swojego majątku. Oleksy mówił m.in., że Aleksander Kwaśniewski jest właścicielem nieruchomości w Jazgarzewie, Kazimierzu Dolnym oraz Wilanowie, a to wszystko pochodzi z ukrytego przed fiskusem, majątku pary prezydenckiej. Przesłuchany w prokuraturze Oleksy stwierdził jednak, że powtarzał tylko plotki o byłym prezydencie i była to złośliwość z jego strony.

Nie umiem odpowiedzieć, dlaczego tak ujmowałem tę sprawę, jedyna odpowiedź może być taka, że byłem pod wpływem potocznych plotek na temat zasobów majątkowych dotyczących bardzo znanych osób. Po prostu musiałem ulegać potoczne zasłyszanym plotkom, które rodzą się wobec osób publicznych, bo sam jestem tego przykładem. Wielu sądzi na przykład o mnie, że jestem posiadaczem Bóg wie jakich obiektów w Polsce. I jest to nie do wyprostowania. Ten element mógł działać, że ja uważałem Aleksandra Kwaśniewskiego za osobę zamożną. Reszta mogła być złośliwością z mojej strony. Aleksander Kwaśniewski sam rozsiewał wrażenie, że cierpi na ograniczenia finansowe. To wrażane, oderwane od faktu, że jako Prezydent był na utrzymaniu państwa, mogło utwierdzać w przekonaniu, że sam jako osoba nie cierpi na brak środków finansowych

— zeznawał Oleksy. Żadnych informacji nie potwierdził też Gudzowaty. Mimo kajania się Oleksego machina śledcza ruszyła. Zbadano dane z ZUS (umowy) oraz oświadczenia majątkowe Kwaśniewskich. Wynikało z nich, że dochody Jolanty Kwaśniewskiej są regularne. Nie można tego było natomiast powiedzieć o dochodach byłego prezydenta.

Aleksander Kwaśniewski składając deklaracje o wysokości uzyskanego dochodu na formularzu PIT-53, przeznaczonym dla podatników osiągających dochody bez pośrednictwa płatników, między innymi ze stosunku pracy z zagranicy, z emerytur i rent z zagranicy, a także z tytułu osobiście wykonywanej działalności, na przykład artystycznej, literackiej, z tytułu udziału w organach stanowiących osób prawnych, działalności wykonywanej na podstawie kontraktu menedżerskiego, a także osobistego świadczenia usług na podstawie umowy zlecenia lub umowy o dzieło podał, że dochody uzyskiwane w roku 2006 odznaczały się nieregularnością i dynamicznym wzrostem

— zauważyli śledczy. Problem był jednak w tym, że – jak ustalili prokuratorzy –

W zeznaniach podatkowych Aleksandra Kwaśniewskiego, ani w żadnych dokumentach, którymi dysponował Urząd Skarbowy, nie wskazano w jakikolwiek sposób, podmiotu, który przekazał Aleksandrowi Kwaśniewskiemu pieniądze, jak też, de facto, podstawy dla dokonania transferów.

Urząd Skarbowy Warszawa-Ursynów wszczął więc postępowanie w tej sprawie. W 2008 r. pełnomocnik Aleksandra Kwaśniewskiego złożył dokumenty z banku PKO BP potwierdzające daty i wysokość przelewów oraz zestawienie sympozjów i konferencji w Wiedniu, Lagos, Pradze i Waszyngtonie. Były prezydent w nich uczestniczył, a za udział dostawał wynagrodzenie. Zapewne spore. Pracownica Harry Walker Agency przesłała prokuraturze zestawienia sympozjów, w których brał udział Aleksander Kwaśniewski. Lista zawierała cztery pozycje:

— 10 kwietnia 2006 roku na konferencji organizowanej przez firmę „Teleaxis” Petera Kovarcika, w Pradze Aleksander Kwaśniewski miał wygłosić wykład na temat „Obecna polityka; Nowy polski rząd, a relacja Polski między Unią Europejską oraz Stanami Zjednoczonymi”

— 4 listopada 2006 roku na konferencji dyrektora inwestycyjnego Goldman Sachs, w Wiedniu Aleksander Kwaśniewski miał wygłosić wykład na temat „Szanse w Europie Wschodniej i Polsce”;

— 30 listopada 2006 roku, na konferencji na Wyspie Wiktorii w Lagos, poświęconej myśli Emanuela Onyechere Osigwe Anyiam-Osigwe Aleksander Kwaśniewski miał tam wygłosić prelekcję na temat: „Dostępność demokracji w dzisiejszym, rozwijającym się świecie, ukazanie początków syntezy Afryki w zagadnieniach związanych z ekonomiczną i socjo-polityczną transformacją”;

— 9 grudnia 2006 roku, na dorocznej konferencji inwestorów grupy Carlyle, w Waszyngtonie Aleksander Kwaśniewski miał uczestniczyć w dyskusji panelowej „Aktualizacja Spraw Światowych”.

Z uzasadnienia decyzji o umorzeniu śledztwa wynika, że według Urzędu Skarbowego Aleksander Kwaśniewski w 2006 r. zarobił 885 tys. zł, ale w rozliczeniu podatkowym zaniżył swoje dochody. O jaką kwotę? Nie wiadomo, została utajniona.

W 2008 r. były prezydent zrobił korektę swojego zeznania podatkowego i zapłacił zaległe podatki wraz z odsetkami.

W tym samym czasie prokuratura zwróciła się do władz Warszawy, Piaseczna oraz Kazimierza Dolnego z pytaniem, czy Kwaśniewscy są płatnikami podatku od nieruchomości? Stołeczni urzędnicy odpisali, że para prezydencka posiada dwa lokale mieszkalne przy ul. Wiktorii Wiedeńskiej (83 metry kwadratowe) oraz Alei Wilanowskiej (419 metrów kwadratowych, kupiony w 2006 r. za 1,8 mln zł) Z kolei władze Piaseczna stwierdziły, że Kwaśniewscy nie są płatnikami podatku od nieruchomości. Podobna odpowiedź przyszła z Kazimierza Dolnego. Prokuratura ustaliła, że właścicielką willi przy ul. Góry w Kazimierzu była Maria J., znajoma Jolanty Kwaśniewskiej. W 2005 r. J. podpisała umowę przedwstępną o sprzedaży nieruchomości Markowi Michałowskiemu, prezesowi spółki Budimex. Nieruchomość była wyceniona na 1,5 mln zł. Maria J. dostała milion złotych zaliczki w gotówce, a notarialny akt sprzedaży podpisano dopiero w 2007 r. Z informacji bankowych wynikało, że nie odnotowano wtedy żadnych operacji, których stronami mogli być Jolanta i Aleksander Kwaśniewscy. Prokuratorzy analizując transakcje bankowe Michałowskiego nie znaleźli też jednak żadnych transakcji (za wyjątkiem przelewu na 38 tys. zł dla notariusza) mogących mieć związek z kupnem przez niego willi od Marii J.

Jak było naprawdę, wynika z przecieków prowadzonej przez CBA operacji „Krystyna” oraz zapewne z utajnionego wystąpienia Mariusza Kamińskiego w Sejmie, kiedy ważyły się losy jego immunitetu.

Tajemnicą poliszynela było, że od wielu lat Kwaśniewscy często bywali w willi  w Kazimierzu Dolnym, przyjmowali tam także swoich gości. Czuli się jak u siebie. Mieszkaniec jednego z sąsiednich domów opowiedział „Gazecie Polskiej”:

W 2001 r. prezydent Kwaśniewski przyjmował w Kazimierzu prezydenta Ukrainy Leonida Kuczmę. Po zakończeniu części oficjalnej w pobliskim domu wczasowym „Karlik” panowie udali się właśnie do willi pod basztą.

Zgodnie z dokumentacją, od lat 80. właścicielką willi była Maria J., przyjaciółka Jolanty Kwaśniewskiej. Dorota Kania w 2011 roku tak opisywała w „Gazecie Polskiej” historię z willą:

Jeszcze w 2005 r. Maria J. wykazywała minimalne dochody, rzędu 7,6 tys. zł rocznie. Jej status materialny poprawił się na przełomie 2005 i 2006 r. CBA ustaliło, że w ostatnich miesiącach 2005 r. na konto Marii J. zaczęły wpływać ratami spore kwoty. Razem było to 830 tys. dol. Z inicjatywy prokuratury sprawą tą zainteresował się Urząd Kontroli Skarbowej w Lublinie. Równocześnie za zgodą prokuratora generalnego i sądu CBA założyło Marii J. podsłuch. Wynikało z niego, że Maria J. reguluje bieżące opłaty za pieniądze otrzymywane od osoby określanej w rozmowach z synem Janem J. jako „koleżanka”.

W 2009 r. przygotowano operację specjalną, podczas której posługujący się nazwiskiem Tomasz Małecki agent (Tomasz Kaczmarek, obecny poseł) kupił od Marka Michałowskiego willę przy ul. Góry w Kazimierzu Górnym. Wynegocjowano cenę: 3,1 mln zł. 1,6 mln zł miało pójść oficjalnym przelewem bankowym, reszta „pod stołem”, czyli nieopodatkowana - przekazana w walizce.

Dorota Kania pisała:

Z podsłuchów wiadomo, że Maria J. zadzwoniła do Jolanty Kwaśniewskiej. – Klient mówi, że 350 złotych za te buty to za drogo. Trzeba obniżyć cenę – tłumaczyła. W drodze negocjacji Maria J. uzgodniła z Małeckim ostateczną kwotę 3,1 mln zł.

Pewnego dnia Jan J. zakomunikował Małeckiemu:

Moja mama jest na spotkaniu z prawdziwymi właścicielami. Będzie decyzja, czy sprzedają, czy nie”. W tym czasie Maria J. spotkała się z Jolantą Kwaśniewską na Kongresie Kobiet. Po powrocie wyraziła zgodę na transakcję. Jednocześnie zaproponowała, by półtora miliona zostało przekazane „pod stołem”, ażeby sprzedający zapłacił mniejszy podatek.

Akcja nie udała się. Michałowski przepakował bowiem pieniądze i pojechał je sprawdzić. Wtedy został zatrzymany. Razem z nim zatrzymano Marię J. i jej syna Jana. Zdobyte przez CBA dowody nie przekonały prokuratury, która śledztwo umorzyła.

Należy podkreślić brak jakiegokolwiek materiału dowodowego idącego dalej niż poszlaki, a istniejący materiał nie uprawnia do zanegowania prawdziwości treści aktów notarialnych

— napisał w umorzeniu prokurator Rafał Nagrodzki.

I dodał umarzając 19 lutego 2010 r. (apogeum rządów PO) sprawę:

W toku prowadzonego śledztwa uzyskano z Centralnego Biura Antykorupcyjnego materiały stanowiące dokumentację prowadzonej kontroli operacyjnej oraz kontrolowanego nabycia przedmiotu pochodzącego z przestępstwa z udziałem funkcjonariusza działającego pod przykryciem, jednak nie zostały one wykorzystane jako dowód w postępowaniu karnym.

Mnie zastanawia fakt odtajnienia do niedawna ściśle tajnych dokumentów tej sprawy. Sprawy, która stawia w niekorzystnym świetle nie tylko Kwaśniewskich, ale także śledczych. Skąd taka decyzja? Czyżby prokuratorzy starali się podlizać „nowym panom”?

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych