Donald Tusk nie jest Zeligiem z filmu Allena. Stosuje znacznie skuteczniejszą metodę carskiej policji politycznej – Ochrany. Ona pozwala mu „kiwać” opozycję

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. PAP/ Tomasz Waszczuk
fot. PAP/ Tomasz Waszczuk

Gdy trzeba być lewicowcem, Donald Tusk jest gorliwszy niż ci, którzy całe życie mieli lewicowe poglądy. Gdy za chwilę trzeba odegrać rolę prawicowca, Tusk przebija wszelkich prawicowych konserwatystów. Latami Donald Tusk może być miękkim pacyfistą, by nagle stać się militarystą w stylu pruskiego generała Albrechta Gustawa von Mansteina.

Jednego dnia Tusk będzie zwolennikiem homoseksualnych związków i gender, by nazajutrz przekonywać, że tradycyjna rodzina jest nie do zastąpienia. Wbrew pozorom to nie jest strategia Zeliga z filmu Woody’ego Allena. Zelig tylko stosował mimikrę, żeby przetrwać. Był więc zaledwie kameleonem. Donald Tusk stosuje strategię znacznie bardziej skomplikowaną i przewrotną, a przez to trudną do zneutralizowania przez politycznych przeciwników. To strategia najlepiej znana z niektórych (tych bardziej wyrafinowanych) działań carskiej policji politycznej – Ochrany.

Istotą działalności carskiej policji politycznej było prowokowanie, inicjowanie, wyprzedzanie, dezintegrowanie i dezinformowanie. Ochrana zakładała partie, związki zawodowe, organizacje społeczne czy stowarzyszenia oraz kreowała ich liderów. Po to, żeby panować nad nastrojami i kanalizować spontaniczne działania. Inicjowała kampanie pacyfikujące lub podburzające masy, a pozwalające wyłapać oddolnie wyłanianych liderów, żeby najgroźniejszych z nich aresztować albo uczynić konfidentami. Swoim ważnym agentom pozwalała nawet organizować prawdziwe zamachy, tolerowała skrytobójstwo czy zwykły bandytyzm.

Ochrana inicjowała też debaty polityczne, dyskusje filozoficzne, inspirowała wydawanie książek i publikowanie artykułów (jej największym „osiągnięciem” na tym polu były „Protokoły mędrców Syjonu”). Bardzo skuteczne były tzw. działania inspirujące i inicjujące. Funkcjonariusze i agenci Ochrany byli pierwsi, gdy jakieś poglądy czy idee zdobywały popularność. To oni je interpretowali, łagodzili bądź zaostrzali i w ten sposób wpływali na ważne publiczne debaty. I wytrącali argumenty ludziom naprawdę zaangażowanym w ideowe spory, nadawali im kierunek, stawali na ich czele albo je kompromitowali, gdy było to wygodne.

Prowokatorzy Ochrany bez trudu wcielali się w role nacjonalistów, kosmopolitów, anarchistów, libertynów, konserwatystów, socjalistów, wyznawców katolickiej nauki społecznej, ateistów czy wolnomyślicieli. I nadawali ton debacie publicznej, odpowiednio ją ukierunkowując. A ludzi mających autentycznie takie poglądy, jakie oni podrabiali, potrafili kompromitować, demobilizować bądź wpuszczać w przeróżne pułapki, z których nie było dobrego wyjścia. Było to możliwe, bo Ochrana miała aż 300 tys. szpicli, w tym wielu intelektualistów, naukowców, przedstawicieli elit, kościołów etc.

Gdy ktoś postępuje zgodnie z wzorami Ochrany i wciela się np. w rolę zwolennika twardego kursu wobec Rosji Putina (nieledwie w rolę militarysty), trudno go w tym przebić nie narażając się na zarzut ekstremizmu czy wręcz bezmyślnego parcia do wojny. Gdyby zaś polityczni rywale ten militaryzm wyśmiewali, wpadaliby w pułapkę jako ludzie lekceważący i bagatelizujący realne zagrożenia.

Kiedy mówi się o konieczności zjednoczenia narodu i wszystkich sił politycznych wokół zewnętrznego zagrożenia, nie daje się politycznym przeciwnikom wyboru i poniekąd muszą oni uczestniczyć w spektaklach będących manifestacją jedności. W przeciwnym wypadku narażaliby się na zarzut nieliczenia się z interesami narodu i państwa w godzinie próby. I Donald Tusk właśnie tak postępuje, wpuszczając opozycję w swego rodzaju kanał.

Strategia Ochrany jest bardzo trudna do zneutralizowana, bo przez Donalda Tuska bywa stosowana wtedy, gdy trzeba się opowiedzieć za wartościami, których nie sposób podważać, np. takimi jak suwerenność i bezpieczeństwo państwa, samostanowienie narodu, ochrona najsłabszych (niepełnosprawnych, ofiar terroru czy przemocy), strategiczne sojusze itp.

Polityczni rywale się więc zmuszeni do uczestniczenia w przedstawieniach przez kogo innego reżyserowanych. W dodatku reżyser Tusk przechwytuje ich język, a oni sami nie bardzo mogą go zmienić nie tracąc wiarygodności. Ktoś taki jak Tusk może natomiast zmieniać język bez ograniczeń, bo pragmatyzm i elastyczność są wręcz przypisane do działania „na Ochranę” i przez dużą część opinii publicznej nie są traktowane jako wada, lecz zaleta.

Nieprzypadkowo Ochrana była bardzo skuteczna i kontrolowała wielkie imperium, mając też przyczółki w większości stolic Europy. Strategia Ochrany była niemal absolutnym pragmatyzmem i cechowała się niebywałą wręcz elastycznością. Była wielkim kotłem, w którym mieściło się praktycznie każde stanowisko polityczne, niemal każda idea, filozofia czy system wartości. Wszystko można było przejąć, we wszystko się wcielić, ubiec, zainspirować, wykorzystać, przefiltrować.

Słabą stroną metody „na Ochranę” w wersji Donalda Tuska jest jej siermiężność, bezczelność i bardzo małe wyrafinowanie, często przechodzące w toporność. I to można pokazywać czy obnażać. Ale sprzyja jej z kolei sposób upowszechniania – głównie poprzez telewizję, radio i Internet. Te media są ze swej natury nastawione na uproszczenie, grube ciosanie i powierzchowność, a większość Polaków przez filtr tych właśnie mediów postrzega niemal wszystko, co ich otacza. Istnieje jednak granica, za którą medialny obraz staje się zbyt oderwany od rzeczywistości. Donald Tusk właśnie na tej granicy (linie) balansuje i mocno się na niej kołysze.

Stanisław Janecki Od 20 lat dziennikarz i publicysta. Z wykształcenia fizyk, filozof i historyk sztuki. Zajmujący się na różnych etapach życia mechaniką i kosmologią kwantową, matematyką chaosu, logiką i filozofią języka, piętnasto- i siedemnastowiecznym malarstwem holenderskim oraz polską sztuką współczesną. Przez 17 lat związany z tygodnikiem „Wprost” - jako dziennikarz śledczy, publicysta, zastępca redaktora naczelnego i redaktor naczelny (2007-2010). Był także wicedyrektorem TVP1, felietonistą dziennika „Fakt”, komentatorem radiowym i telewizyjnym, autorem programu w radiowej Trójce.

—————————————————————————————————-

—————————————————————————————————-

Zachęcamy do kupna pierwszej książki wideo w Polsce.

Anatomia Władzy” to Książka do czytania i oglądania przez telefon komórkowy. Obok tekstu znajdują się małe kwadraciki. To fotokody. Potrafi je czytać każda komórka. Wystarczy najechać obiektywem komórki na fotokod i wyświetlą się na ekranie telefonu materiały filmowe.

Książkę można kupić - szybko i tanio w naszym portalowym sklepie wSklepiku.pl. Polecamy!

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych