Po 7-miu latach bimbania i psucia we własnym kraju, premier D.Tusk z dużą ulgą porzucił krajowe problemy i zajął się polityką międzynarodową, zgodnie ze staropolskim przysłowiem "zamienił stryjek, siekierką na kijek". Przez ostatnie dni udaje męża stanu rozdającego unijne karty w sprawie konfliktu na Ukrainie, bo w kraju czego by się nie dotknął, to mu się wali i rozsypuje w rękach.
Z powodu Krymu nagle gdzieś gwałtownie ucichła medialno -rządowa burza o wielkim ożywieniu gospodarczym i wzroście polskiego PKB do poziomu nawet 3,5 proc. Już nawet były MF J.V.Rostowski, który zapewniał nas o niezwykle solidnych fundamentach gospodarczych naszego kraju, dostrzegł, że polska gospodarka odczuwa już skutki kryzysu na Ukrainie i obawia się, że wzrost gospodarczy i eksport polski będą wolniejsze. Zdaniem niemieckiego MSZ sankcje wobec Rosji będą Europę - "drogo kosztować", a co dopiero mówić o nas. Łącznie polski eksport żywności to blisko 20 mld euro, w tym eksport żywności do Rosji to już ponad 1,25mld euro, na Ukrainę to blisko 1,5mld euro, na Białoruś ponad 100mln euro. Samych owoców do Rosji eksportujemy za blisko 300mln euro, serów i nabiału za ponad 100 mln euro, podobnie mięsa, a warzywa i słodycze to kolejne 100mln euro. Po 7-miu latach wprowadzania w Polsce przez koalicję PO-PSL kapitalizmu "kumotersko-lodziarskiego" premier D.Tusk przerzucił się na demokrację wędrowną licząc na nowy sondażowy "Cud nad Wisłą".
Groźne miny polskiego premiera w sprawie konfliktu na Ukrainie muszą wywoływać w Moskwie uśmiechy politowania. Polski rząd dzięki medialnym pohukiwaniom nie bardzo się przejmuje dramatyczną wręcz sytuacją polskich producentów i hodowców trzody chlewnej, czy pod politycznym pretekstem - blokadą eksportu polskiego mięsa na wschód z powodu rzekomego afrykańskiego pomoru świń. Setki polskich małych i średnich firm oraz gospodarstw rolnych specjalizujących się w hodowli świń, może podzielić los polskich firm budowlanych czyli zbankrutować. Polska od Podlasia po Podkarpacie na nowej zimnej wojnie gospodarczej może stracić już nie miliony, a miliardy złotych. To wszystko może gwałtownie pogłębić negatywne tendencje w polskiej gospodarce jeszcze w tym roku. Fałszywy prorok pokoju na Ukrainie D. Tusk ma ponoć nawrócić na właściwą drogę samą panią kanclerz A.Merkel mimo, że niemiecki przemysł, gospodarka i banki mają w Rosji gigantyczne, idące w setki miliardów euro interesy i inwestycje. Jednak dzięki temu nasi rządzący, ani tym bardziej dziennikarze TVN-24, Biznes i Świat nie muszą przejmować się tym, że polski będący ciągle w budowie Gazoport w Świnoujściu może być opóźniony o kolejne miesiące, oby nie lata, że portugalska Biedronka otworzy kolejne tysiąc swych nowych sklepów, czym wykończy kilka tysięcy małych i średnich polskich sklepów.
Gospodarczy stratedzy rządu nie stają dziś na rzęsach i nie łamią sobie głowy pogarszającymi się znacząco wynikami, po części jeszcze polskiego giganta - KGHM-u głównego przecież dostarczyciela pieniędzy i podatków do budżetu państwa i budżetów samorządowych na Dolnym Śląsku. Dramatyczny spektakl "Ukraina Forever" trwa w najlepsze, tak jakbyśmy sami nie mieli coraz bardziej nabrzmiewających i groźnych problemów gospodarczych i społecznych. Konflikt na Ukrainie i Krymie potrwa nie tygodnie, ale lata jest jednak dla obecnej nieudolnej władzy w Polsce idealnym tematem do przykrycia własnych jakże poważnych problemów. Niewątpliwie działania MFW na Ukrainie w najbliższych miesiącach i latach tylko pogłębią biedę, wzrost kosztów utrzymania i rozczarowanie zwykłych obywateli. Po 25-latach naszych "sukcesów" gospodarczych i realizowania koncepcji MFW i BŚ nasz dług publiczny i zagraniczny jest wielokrotnie większy niż ten obecny ukraiński, a majątek narodowy wyprzedany do cna na rzecz zagranicznych podmiotów. Przed nami nie ruszone wręcz problemy likwidującego się polskiego państwa, dogorywającej służby zdrowia, rozrastającej się skali biedy i wykluczenia, olbrzymiego bezrobocia i czekającej nas nowej wielkiej fali emigracji młodych Polaków.
Polityczne i moralne wsparcie w pełni uzasadnione dla nowych ukraińskich władz nie może być alibi dla całkowitej bierności i braku działań rządu na rzecz poprawy sytuacji polskich obywateli w ich własnym kraju. Pomagając innym trzeba jednocześnie, tu nad Wisłą wyplenić takie patologie, jak w sferze zatrudnienia w "rodzinnej wręcz firmie" - rządowej agencji AR i MR, trzeba wyjaśnić wreszcie do końca info-aferę - ośmiornicę oplatającą - najważniejsze państwowe instytucje. Trzeba jak najszybciej podziękować za współpracę Ministrowi Zdrowia, a zwłaszcza v-ce Ministrowi Zdrowia Sł.Neumanowi, po jego ostatnich występach. Trzeba wreszcie zacząć tworzyć miejsca pracy dla Polaków, a nie je likwidować. Polski premier D.Tusk obecnie zachowuje się bardziej jak europejski urzędnik - eurokrata niż polski premier, który główne problemy krajowe traktuje jak trzecio - planowe zadanie. Próbuje się dziś wmówić Polakom, że mamy silny, dobrze zorganizowany, stabilny i gospodarczo kwitnący kraj, czasami tylko jakiś Protasiewicz się wygłupi i na tym koniec zmartwień. Zanim przyjdzie czas na kawior, trzeba zadbać o schabowego.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/187543-po-7-miu-latach-bimbania-i-psucia-we-wlasnym-kraju-premier-z-duza-ulga-porzucil-krajowe-problemy-i-zajal-sie-polityka-miedzynarodowa