W Wielkopolsce niedługo odbędzie się zjazd lokalny zjazd Platformy Obywatelskiej, podczas którego działacze wybiorą przewodniczącego tamtejszych struktur. Pierwotnie miał on się odbyć w niedzielę. Tymczasem niektórzy członkowie PO – stronnicy Rafała Grupińskiego, postulowali, aby przenieść go na sobotę. Argumentowali to, że niedzielę chcieliby spędzić z rodziną. Jednak nieoficjalnie mówi się, że bali się o wynik swojego kandydata.
Rafał Grupiński był zdecydowanym faworytem. Poparcia miała mu udzielić większość regionów. Jego kontrkandydat Waldy Dzikowski cieszył się zdecydowanie mniejszym poparciem. Mimo to, na zwołanym nagle posiedzeniu rady regionu PO, postawiono nagle wniosek o przeniesienie zjazdu z 27 na 26 października. Jak informuje poznańska gazeta.pl, zwolennikiem takiego rozwiązania był głównie Mariusz Witczak – stronnik Grupińskiego.
Przecież wiadomo, że nie chodzi o dzień wolny z rodziną, tylko stronnicy posła Grupińskiego drżą teraz o wynik
- stwierdził senator Piotr Gruszczuński z Gniezna.
Ta gra polityczna sięga jednak o wiele głębiej niż tylko w wielkopolskie struktury. Na Dolnym Śląsku Jacek Protasiewicz odniósł już jedno zwycięstwo nad Schetyną – pokonał jego kandydata – Sławomira Piechotę, w wyborach na przewodniczącego we Wrocławiu.
Tam Schetyna jest teraz w ciężkich opałach, obie strony nerwowo liczą głosy. Jeśli przegra w sobotę, niektórzy zwolennicy Rafała Grupińskiego mogą w niedzielę przenieść poparcie na Dzikowskiego. Grupiński to człowiek Schetyny i działacze nie będą mieli żadnego interesu, by go popierać. A jak wybory odbyłyby się w tym samym w dniu, to nikt nie zmieni zdania
- wyjaśnia jeden z uczestników piątkowej wielkopolskiej rady regionu PO.
W nocy zadecydowano jednak, że zjazd odbędzie się tak jak miało być pierwotnie, czyli w niedzielę.
Spekuluje się, że podobna sytuacja miała miejsce w lubuskim. Tam podobno przewodnicząca Bożena Bukiewicz przełożyła zjazd na poniedziałek – 21 października. Po raz pierwszy w historii lokalny zjazd lubuskich działaczy Platformy nie odbędzie się w weekend. Ma to na celu obniżenie frekwencji. Widocznie staje się to domeną członków Platformy Obywatelskiej.
Komicznie potoczył się też zjazd szczecińskich struktur partii rządzącej. Poza tym, że lokalni działacze uniemożliwili Sławomirowi Nitrasowi zabranie głosu, to przeznaczone dla niego miejsce do siedzenia zaskakująco często zmieniało lokalizację. Najpierw było niedaleko posła Gawłowskiego – jednak dwaj panowie mieli być rozdzieleni przez szefa PSL. Potem Nitras został przeniesiony jeszcze o jedno miejsce dalej od wiceministra.
Jednak w momencie gdy zjazd się rozpoczął, a europosła wciąż nie było, kartka z jego nazwiskiem zniknęła. Zaskoczeniem było, gdy Sławomir Nitras postanowił pojawić się na zjeździe. Finalnie zajął miejsce obok wojewody, oddzielony dwoma osobami od wiceministra Gawłowskiego.
Platformerskie gierki coraz mniej przypominają rywalizację dorosłych polityków, a coraz bardziej przekomarzanie się przedszkolaków w piaskownicy.
mc,gazeta.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/168693-panika-w-lokalnych-strukturach-po