Po kradzieży anten Telewizji Polskiej i spacyfikowaniu Polskiej Agencji Prasowej oraz Polskiego Radia S.A. przyszedł czas na fazę trzecią tej bandyckiej operacji - nominaci Tuska i Sienkiewicza idą po rozgłośnie regionalne.
CENZURA POLITYCZNA
Łukasz Brodzik, zastępca redaktora naczelnego Radia Zachód wszedł dziś do studia, by jak codzień o godz. 7:35 przedstawić słuchaczom autorski przegląd prasy. Nie zdążył, za nim wszedł wydawca porannego programu Tomasz Oszmiański i zapytał, jakie artykuły ma zamiar omówić. Lista chyba się nie spodobała. Rzucił na stół Gazetę Wyborczą i zapytał:
A tej gazety nie widziałeś? Nie? To dzisiaj przeglądu prasy nie będzie, a od jutra będzie, ale tylko wtedy, gdy wcześniej zaakceptuję artykuły i gazety, o których chcesz mówić
— polecenie Oszmiańskiego było kategoryczne. Brodzik nie miał możliwości, by mówić do słuchaczy, w tym czasie przełączono program na rozmowę z innego studia.
Takie mamy standardy w Radio Zachód, taki mamy profesjonalizm dziennikarski. Pan likwidator zwrócił się do nas w mailu, byśmy normalnie pracowali, ale jak widać, to już nie jest możliwe. Zobaczymy, co będzie dalej
— to fragment nagrania, które w odłączonym od emisji studiu nagrał dziennikarz, któremu zablokowano przegląd prasy.
W rozgłośniach regionalnych Polskiego Radia zaczynają dziać się cuda. Po latach uśpienia ujawniają się osoby, które chcą przypodobać się nowej władzy.
AKT LIKWIDACYJNY
Przez długi czas informacja o postawieniu rozgłośni regionalnych w stan likwidacji funkcjonowała tylko jako wpis podpułkownika Sienkiewicza w mediach społecznościowych. Mówił o tym we wczorajszym wywiadzie dla portalu wPolityce.pl prezes Radia Dla Ciebie Tadeusz Deszkiewicz.
Jesteśmy w stałym kontakcie. Z naszego protestu wobec tych bandyckich metod przejmowania mediów publicznych wyłamały się trzy ośrodki: Wrocław, Opole i Katowice. Z pozostałymi wymieniamy się informacjami, w szczególności interesuje nas, czy do kogokolwiek dotarła jakaś oficjalna informacja od neo-władz PR. Na ten moment tylko Radio Zachód otrzymało akt notarialny o likwidacji
— powiedział nam wczoraj Deszkiewicz.
Dzień później podobne akty były już w większości z 17 spółek rozgłośni regionalnych. Każda z nich polega na tym samym, stwierdzeniu, że przed notariuszem Pawłem Orłowskim stawił się Bartłomiej Henryk Sienkiewicz i oświadczył, że reprezentując jednoosobowo właściciela mediów publicznych, czyli Skarb Państwa, decyduje o stawianiu kolejnych spółek w stan likwidacji. Jako likwidatora wskazano w protokole Pawła Kusaka. W serwisie press.pl czytamy, że „to adwokat i doradca restrukturyzacyjny”.
W protokole z Nadzwyczajnego Walnego Zgromadzenia podana jest jednak wątpliwa podstawa prawna likwidacji, czyli artykuły z Kodeksu Spółek Handlowych, który w przypadku spółek powołanych ustawami nie powinien mieć zastosowania. Mimo to, prezesi spółek regionalnych starają się w nowej rzeczywistości odnaleźć. By zapewnić spokój, sami proponują, by pełnomocnikami likwidatora zostawały główne księgowe. To ma zapewnić ich pracownikom wypłaty i możliwość pracy.
LIST DO ZAŁOGI
Paweł Kusak, który przedstawia się jako likwidator, doradca restrukturyzacyjny, przesłał do pracowników rozgłośni regionalnych maila zatytułowanego: „List do załogi”:
Spółka, w której pracujecie, została postawiona w stan likwidacji. Chcę jednak Państwa uspokoić - decyzja ta w żadnym wypadku nie oznacza zamknięcia Państwa rozgłośni. (…) Cofnięcie procesu likwidacji jest realne w dowolnym momencie
— to chyba jawne przyznanie, że „likwidacja” jest działaniem pozornym wymierzonym tylko i wyłącznie w zmianę władz rozgłośni.
Bardzo Państwa zatem proszę o dalszą, rzetelną pracę, tak by Radio prawidłowo i owocnie wywiązywało się ze swojej misji publicznej, polegającej na oferowaniu całemu społeczeństwu zróżnicowanych w treści programów z zakresu informacji, publicystki, kultury, rozrywki, edukacji i sportu
— czytamy w dalszej części listu.
Powiem szczerze, że w sytuacji, gdy ja właściwie fizycznie zostałem ściągnięty z anteny, to brzmi to jak jakieś szyderstwo
— mówi zniesmaczony Łukasz Brodzik. Tym bardziej, że jego zablokowany przegląd prasy, to już drugi przykład ewidentnej cenzury i politycznego wpływania na program i pracę dziennikarzy. Tydzień temu dziennikarz miał rozmawiać z publicystą Januszem Życzkowskim, który kieruje Gazetą Lubuską. Wówczas realizator nie wpuścił ich na antenę, w tym czasie prowadzący pasmo poranne Tomasz Oszmiański wygłosił oświadczenie sprzeciwiające się emisji rozmowy z „dziennikarzem Orlenu” i szerzej, domagające się de facto politycznej ingerencji:
Przez lata pracy, od 2015 r. byliśmy pod presją cenzury i represji minionej władzy, która ograniczała naszą wolność słowa. Naszym zdaniem jest to odwracanie pojęć, jakie miały i, jak widać na protestach, mają miejsce. Czekamy z niecierpliwością, aż w pełni swobodnie będziemy mogli wykonywać swój zawód, a osoby odpowiedzialne za propagandę i cenzurę zostaną odsunięte od możliwości wpływania na radiowy program
— takie słowa poszły na antenie.
ZWIĄZEK WALCZĄCY
W tym czasie przed siedzibą rozgłośni odbywał się protest „Solidarności”. Ponad 300 osób wykrzykiwały hasła sprzeciwiające się cenzurze i domagające się pozostawienia „wolnych mediów” w spokoju. Zabójczy dysonans, nie do końca zrozumiały dla słuchaczy, a nawet dla osób z wewnątrz firmy. Choć małą wskazówką może być to, że postawą Oszmiańskiego zachwyciły się Fakty TVN z pasją informując o „buncie w Radiu Zachód”. Stacja z Wiertniczej nikogo przypadkowego by nie poparła.
Mam „pod sobą” w tej chwili 4 strony internetowe i kilkanaście kanałów społecznościowych. Teoretycznie mogę zrobić na nich co chcę i ich nadużyć do „swoich racji”. To jednak zaprzepaściłoby pracę moją i wielu ludzi. Tomek Oszmiański to właśnie robi, bez zażenowania
— to opinia Marka Poniedziałka, który dba o witrynę internetową Radia Zachód i nie chce dostosować się do przemocowych metod targających dzisiaj rozgłośnią.
Tomasz Oszmiański wygłosił wspomniane oświadczenie w imieniu członków Związku Zawodowego Dziennikarzy i Realizatorów Radia Zachód, które zostało założone w 2001 roku i już wielokrotnie zmieniało władze. Skupia głównie osoby, które z rozgłośnią są związane od dawna i trwały w niej za wszystkich kolejnych rządów: od SLD, przez pierwszą Platformę, potem w czasie Zjednoczonej Prawicy, aż do dzisiaj.
Niektórzy z nich z ostatnich ośmiu lat mogli nie być zadowoleni, ale nikt ich z radia nie wypychał, jeśli chcieli, to pracowali. Co więcej, wielu z nich awansowało, każdy miał możliwość rozwoju. I nikt za bardzo przez ten czas nie podnosił tematu wolności słowa. Teraz chyba poczuli, że idzie zmiana, więc wyskakują przed szereg i próbują się przypodobać nowym panom
— mówi Janusz Życzkowski, który kierował Radiem Zachód w latach 2016-2021.
NIEPEWNOŚĆ W ZESPOLE
Dzisiejszy konflikt nikogo nie zaskakuje, w rozgłośniach regionalnych ludzie pracują zazwyczaj od dawna i wiedzą, że czas zmiany władzy to zawsze okres przejściowy. Ale od moich rozmówców słyszę, że tym razem, po raz pierwszy, jest tak dużo wzajemnych pretensji, podziałów w zespołach i przede wszystkim niepewności.
To się zaczęło od razu, gdy minister Sienkiewicz napisał w serwisie X, że będzie likwidował rozgłośnie regionalne. Na pierwszym zebraniu zespołu po przerwie świątecznej zostałem zasypany pytaniami o przyszłość. Co z nami będzie, czy rzeczywiście zlikwidują, czy będą wypłaty. Widziałem u ludzi autentyczny strach
— mówi nam Mariusz Deckert, prezes Radia Lublin. Dodaje, że u niego w rozgłośni nie było tak drastycznych scen, jak w Radiu Zachód. Nie ma atmosfery zaciętej walki, jest raczej rezygnacja pomieszana z niedowierzaniem, że ta pacyfikacja w końcu dociera i do szczebla lokalnego.
Donald Tusk na konferencji prasowej 03 stycznia 2024 roku:
Temu też służą te wszystkie nasze przedsięwzięcia i mam nadzieję, że państwo to widzicie. Ja bardzo bym chciał, żeby każdego dnia było to widoczne coraz bardziej, że mimo dość trudnych okoliczności, te nowe media publiczne starają się być naprawdę niezależne od władzy, naprawdę pluralistyczne na ile to jest możliwe w tej dzisiejszej bardzo podzielonej Polsce. I my tutaj nie ustąpimy ani na krok
— to nie są - niestety - słowa, po których pracownicy mediów publicznych, także tych regionalnych mogą sobie życzyć spokojnego nowego roku.
Rozgłośnie regionalne Polskiego Radia to siedemnaście odrębnych spółek. W ich skład wchodzą: Radio Białystok z siedzibą w Białymstoku, PR Pomorza i Kujaw (Bydgoszcz), Radio Gdańsk, Radio Katowice, Radio Kielce, Radio Koszalin, Radio Kraków, Radio Lublin, Radio Łódź, Radio Olsztyn, PRO FM (Opole), Radio Merkury (Poznań), Radio Rzeszów, Radio Szczecin, Radio Wrocław, Radio dla Ciebie (Warszawa) i Radio Zachód (Zielona Góra).
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/677059-wlasnie-rusza-trzecia-faza-pacyfikacji-mediow-publicznych