Marek Błoński wie, że nie jest prezesem Polskiej Agencji Prasowej. Wie, że uczestniczy w bezprawnej próbie przejęcia PAP. Jego ujawniona korespondencja z innymi uczestnikami tego medialnego puczu dowodzi, że godzą się oni na metody ze stanu wojennego, byle tylko zrobić dobrze nowemu rządowi i swoim karierom. Błoński wspiera się smutnymi panami z agencji ochrony, których ściągnął do siedziby agencji. To też było bezprawne. Dlatego redaktor desperacko się broni.
W serwisie informacyjnym PAP o 1 w nocy pojawiła się depesza zatytułowana:
Prezes PAP: pracownicy firmy ochroniarskiej działają legalnie, zgodnie z umową.
Na wstępie czytamy w niej:
Pracownicy zatrudnionej przez PAP firmy ochroniarskiej znajdują się w warszawskiej siedzibie Agencji w pełni legalnie, na podstawie zawartej umowy, i wypełniają swoje zadania – oświadczył prezes Polskiej Agencji Prasowej Marek Błoński. Podkreślił, że wzmocnienie ochrony służy zapewnieniu bezpieczeństwa pracowników oraz majątku PAP.
Pod ta depeszą widnieje podpis: „mab”. Jak dowiedział się portal wPolityce.pl, to podpis… Marka Błońskiego. Sam napisał tę depeszę i sam wstawił ją do serwisu.
Dlaczego Błoński pisze o sobie w trzeciej osobie? Bo żaden dziennikarz agencji nie chciał tego zrobić. Błoński desperacko próbuje się w ten sposób wybielić, choć doskonale wie, że sprawy zaszły już za daleko.
Nie ma bowiem prawa nie tylko podawać się za prezesa PAP, ale w oczywisty sposób również podejmować jakichkolwiek decyzji leżących w kompetencjach prezesa. Nie miał więc prawa podpisać jakiejkolwiek umowy z agencją ochrony. Nie miał prawa negocjować jej warunków, ani obiecywać pieniędzy za wykonane zlecenie. To wszystko będzie miało swoje konsekwencje prawne.
Błoński jednak się na to zdecydował i ściągnął na ul. Bracką rosłych panów z logiem Art Security na ramionach.
To ci ludzie stworzyli kordon w holu wejściowym do agencji i próbowali nie wpuścić do środka posłów podejmujących interwencje. Naruszyli nawet nietykalność Szymona Szynkowskiego vel Sęka. To zresztą ta sama grupa wykidajłów (na co dzień), których można spotkać w otoczeniu Donalda Tuska. To oni m.in. zabezpieczali czerwcowy warszawski marsz zorganizowany przez przewodniczącego Platformy Obywatelskiej.
Błoński wie, że przechodzi do haniebnej historii polskiego dziennikarstwa. W czwartek pytany przez posłów, czy mu nie wstyd za to, co robi, odpowiedział: „Nie, traktuję to jako ukoronowanie mojej kariery”.
Dziś już chyba wie, że pali mu się grunt pod nogami.
CZYTAJ TAKŻE:
Oto nowe dziennikarstwo! Neoprezes PAP wkracza z siłowikami o 3. w nocy, a pytają go o… pracę zdalną
mp
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/675770-ujawniamy-jak-probuje-sie-wybielac-pseudo-prezes-pap