„Rozmów z politykami, którzy nic nie znaczą, nie ma sensu prowadzić. Większość polityków partii rządzącej po prostu nic nie znaczy” - stwierdziła w Radiu ZET dziennikarka „Newsweeka” Dominika Długosz.
Dominika Długosz wygłosiła w Radiu ZET szereg kontrowersyjnych opinii o polskich politykach, skupiając się głównie na krytyce działaczy Prawa i Sprawiedliwości i podejmując się obrony ludzi Platformy Obywatelskiej w nawet najbardziej kompromitujących ich sytuacjach.
Metapolityka u Sowy
Dziennikarka „Newsweeka” sugerowała najwyraźniej, że w czasach rządów Donalda Tuska rozmowy o polityce miały głębszy, bardziej uniwersalny charakter.
Rozmawialiśmy o metapolityce, o idei i kształcie polityki, a nie o jakichś bredniach, które regularnie przedstawiają nam na konferencjach prasowych posłowie Prawa i Sprawiedliwości, czy szerzej – Zjednoczonej Prawicy
— oceniła.
Co niespodziewane, dziennikarka podjęła się obrony pozycji, które wydają się być nie do obronienia. Wyraziła ona przekonanie, że owiane złą sławą „rozmowy u Sowy”, miały istotną, wzbogacającą nasze życie publiczne treść. Szczególnie wykładania geopolityki ówczesnego szefa MSZ Radosława Sikorskiego przypadła Dominice Długosz do gustu.
Rozmowy u Sowy były, jak się ich posłucha, rozmowami po pierwsze w punkt, po drugie niezwykle rozwijającymi. Rozmowy Sikorskiego tam są rozmowami, które pokazują geopolitykę. To nie jest rozmowa o tym kto - kogo. To są rozmowy o kształcie polityki
— tłumaczyła.
Paweł Graś wzorem
Długosz stwierdziła też, że negatywne emocje społeczne, które wzbudziły rozmowy polityków PO w restauracji „Sowa i Przyjaciele”, wyniknęły z tego, że Prawo i Sprawiedliwość „nie rozumiało ich”.
One oczywiście wzbudziły ogromne emocje w ówczesnej opozycji i głównie dlatego, że oni ich nie zrozumieli. I takie rozmowy ja lubię
— oświadczyła.
Na tym jednak dziennikarka nie poprzestała, wykładając publicznie całą listę zarzutów wobec polityków Zjednoczonej Prawicy, zwłaszcza rzeczników rządu PiS i partii snując podejrzenie, że nie mają oni żadnego wpływu na podejmowane decyzje. Jako wzór pełnienia funkcji rzecznika rządu podała Długosz Pawła Grasia.
Rozmów z politykami, którzy nic nie znaczą, nie ma sensu prowadzić. Większość polityków partii rządzącej po prostu nic nie znaczy. Jak wychodził na konferencję prasową rzecznik rządu Paweł Graś, to ja wiedziałam, że on wie i był przy podejmowaniu decyzji, był stroną rozmowy. Ja wiedziałam, że on jest podmiotem politycznym
— podkreśliła.
Jak wychodzi na konferencję prasową Piotr Müller czy Rafał Bochenek to ja wiem, że oni nic nie wiedzą, że decyzje zapadły poza nimi, że te decyzje podjął jeden człowiek tak naprawdę, a oni tylko mają je przekazać i to w sposób, który przeważnie jest nie do zaakceptowania w debacie publicznej. To jest po pierwsze infantylne, po drugie dość żenujące, po trzecie bezsensowne, bo od nich się kompletnie niczego nie dowiadujesz
— podsumowała Dominika Długosz.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/671142-serio-dlugosz-rozmowy-u-sowy-byly-niezwykle-rozwijajacymi