Wielokrotnie nagradzany 73-letni dziennikarz Hubert Seipel jest oskarżany o nadmierną przychylność wobec Putina i jego polityki w swoich materiałach – filmach i wywiadach telewizyjnych oraz książkach. Jak ustaliły „Spiegel” i ZDF, Seipel miał przez ostatnie lata otrzymać z tego tytułu kilkaset tysięcy euro za pośrednictwem firmy z Karaibów, należącej do oligarchy z kręgu Putina – opisuje dpa. Nie jest to jedyny skandal medialny w Niemczech w ostatnich latach.
„Pieniądze były formą wsparcia książki”
Seipel miał uzyskać równowartość co najmniej 600 tys. euro
— powiadomiły „Spiegel” i ZDF. Pieniądze były formą wsparcia książki, pisanej przez dziennikarza. Od wtorku Seipel, mimo zapytań m.in. ze strony dpa, nie skomentował sprawy tych płatności.
W odpowiedzi na doniesienia mediów hamburskie wydawnictwo Hoffmann and Campe, które publikowało książki Seipela o Putinie, wstrzymało już ich sprzedaż.
Wydawca oświadczył we wtorek, że nie miał wiedzy o przedstawionych przez media faktach. W ostatnich latach ukazały się dwie książki autorstwa Seipela, poświęcone Putinowi
— podkreśliła dpa.
Promowanie Putina za umowy sponsorskie
Stacja Norddeutscher Rundfunk (NDR) ogłosiła we wtorek wieczorem, że rozważa podjęcie kroków prawnych wobec Seipela. W 2012 roku dziennikarz wyprodukował dla NDR (jednego z dziewięciu niemieckich nadawców regionalnych, tworzących dla publicznej ARD) film dokumentalny o rosyjskim przywódcy „Ja, Putin – portret”. Natomiast w 2014 roku Seipel przeprowadził dla telewizji dwa wywiady - z przywódcą Rosji oraz Edwardem Snowdenem.
Seipel przyznał NDR, że otrzymał pieniądze od Aleksieja Mordaszowa w ramach dwóch „umów sponsorskich” w latach 2013 i 2018. Wyjaśnił, że były to pieniądze na dwa projekty książkowe
— dowiedziała się dpa. Mordaszow jest jednym z rosyjskich oligarchów, a także głównym akcjonariuszem niemieckiego biura podróży TUI. UE dodała Mordaszowa do swojej listy sankcyjnej w lutym 2022 roku.
Stacja NDR podkreśliła, że Seipel nie ujawnił wcześniej władzom stacji faktu zawarcia takich umów – do czego był zobowiązany. Zdaniem nadawcy jest to „istotny konflikt interesów, który podaje w wątpliwość niezależność dziennikarską” Seipela. Dziennikarz ostatni raz pracował dla NDR w 2019 roku.
Szef NDR: Istnieje podejrzenie, że zostaliśmy celowo oszukani
Istnieje podejrzenie, że my, a tym samym nasi odbiorcy, zostaliśmy celowo oszukani. Badamy tę sprawę i rozważamy podjęcie kroków prawnych
— dodał Joachim Knuth, szef NDR. Poinformował także, że dokładnie zbadane zostaną procesy dotyczące realizacji przez Seipela filmów dla NDR. Ma się tym zająć sprowadzony w tym celu były redaktor naczelny „Spiegla” Steffen Klusmann.
Dziennikarz stał się przez ostatnie lata „samozwańczym ekspertem od spraw Rosji”, prezentującym łagodny i dość przyjazny wizerunek Putina, z którym osobiście spotkał się prawie sto razy. ARD wyemitowała film Seipela o Putinie aż 51 razy, co „można uznać za ogromny triumf kremlowskiej propagandy” – podsumował „Bild”.
Jak ustaliła dpa, wszystkie filmy Seipela zostały już usunięte z biblioteki multimediów ARD.
„Bild”: Takiego skandalu nie odnotowano w 73-letniej historii stacji ARD
„Bild” podkreślił, że takiego skandalu nie odnotowano w dotychczasowej, 73-letniej historii stacji ARD.
Przez ponad dekadę ten publiczny nadawca emitował filmy dokumentalne i wywiady autorstwa Huberta Seipela, dziennikarza skorumpowanego przez Kreml
— podkreślił „Bild”, stwierdzając, że sprawa Seipela stała się jednym z największych skandali medialnych w powojennej historii Niemiec.
W 1983 roku magazyn „Stern” opublikował sfałszowane dzienniki Hitlera – rzekome osobiste notatki przywódcy III Rzeszy. Mistyfikacja trwała niecałe dwa tygodnie, policja szybko udowodniła oszustwo. Za aferą stał dziennikarz Gerd Heidemann, który wraz ze współpracownikiem-fałszerzem trafił na kilka lat do więzienia. „Stern” przyznał, że była to „największa wpadka w historii prasy” i ogromna kompromitacja, z której skutkami zmagał się przez długie lata.
Ta „światowa sensacja” kosztowała wydawcę miliony
— przypomniał „Bild”.
Kolejna sprawa nierzetelnych dziennikarzy w Niemczech
W grudniu 2018 roku magazyn „Spiegel” przyznał, że jego dziennikarz Claas Relotius był autorem publikacji pełnych zmanipulowanych lub nieprawdziwych informacji. Wielokrotnie nagradzany za te artykuły Relotius „przez lata wymyślał reportaże, ludzi i podróże” – w tym reportaż ze spotkania z wyborcami Donalda Trumpa w USA czy z podróży na atol Kiribati, dotyczący zmian klimatycznych.
Wiosną 2023 roku portal t-online ustalił, że w ciągu ostatnich pięciu lat niemiecki rząd zapłacił dziennikarzom blisko 1,5 miliona euro za – jak to określono – „moderowanie” treści. Płatności trafiły w sumie do 200 pracowników mediów, zatrudnionych przez takie gazety, jak „Spiegel”, „Zeit”, „Tagesspiegel” oraz inne media prywatne. Około 120 dziennikarzy pracowało dla nadawców publicznych (ARD, ZDF, WDR i rbb). Z całej kwoty blisko 875 tys. euro trafiło do dziennikarzy z sektora publicznego w latach 2017-22, a około 597 tys. euro - do przedstawicieli mediów prywatnych.
Wielu dziennikarzy otrzymało tylko jednorazowe płatności, ale inni najwyraźniej stworzyli całkiem dochodową, finansowaną przez podatników działalność poboczną
— podsumował t-online, zauważając, że kwestia ta powinna wywołać dyskusję na temat „bliskiego sąsiedztwa polityki i mediów”.
PAP/rdm
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/671092-niemcy-zyja-skandalem-wokol-seipela-ale-afer-byl-wiecej