Dyrekcja Telewizyjnej Agencji Informacyjnej w poniedziałek postanowiła o rozwiązaniu umowy z firmą Jarosława Jakimowicza. Tym samym aktor znika ze wszystkich programów TVP. Nie tylko nie będzie już współprowadził programu „W kontrze”, ale nie pojawi się też w programie „Jedziemy” Michała Rachonia.
Dlaczego dyrekcja TAI zdecydowała się zakończyć współpracę z Jakimowiczem? Na to pytanie odpowiada pismo, wysłane przez dyrektora TAI Michała Adamczyka do Jakimowicza. Jego treść przedstawił portal Wirtualnemedia.pl.
W związku z licznymi przykładami Pana nieprzyzwoitych zachowań, zwłaszcza wobec współpracujących z TVP Info kobiet, podjąłem decyzję o natychmiastowym zakończeniu współpracy z Panem. Pana postawa odbiega od obowiązujących w Spółce standardów oraz ogólnie przyjętych norm społecznych
— można przeczytać w piśmie, podpisanym przez Michała Adamczyka i Samuela Pereirę, wicedyrektora TAI.
Jeszcze więcej na temat tej sprawy przedstawia informator portalu Wirtualnemedia.pl z TAI.
Nikt nie mógł z nim na dłużej wytrzymać, mnożyły się skargi od współgospodyń programu, od ekipy technicznej itd. Agnieszka Siewiereniuk-Maciorowska jest czwartą jego partnerką ekranową, dała radę z nim pracować zaledwie trzy miesiące. Anna Popek wytrzymała osiem miesięcy, Agnieszka Oszczyk – siedem miesięcy. Najdłużej, bo ponad rok dała radę z nim pracować Magdalena Ogórek
— powiedział wspomniany informator.
Wersja Jakimowicza
Sam Jakimowicz w mediach społecznościowych przedstawiał sprawę zupełnie inaczej. Sugerował, że usunięcie go z programu „W kontrze” to efekt „walki dobra ze złem”, a tym złem ma być „tęczowa zaraza”, wpływająca na władze TAI. Prezenter sugerował też, że po jego zniknięciu spadnie oglądalność „W kontrze”. „Emocje, oglądalność = sukces w wyborach, zobaczymy jak teraz będzie? Lgbt + złe emocje =?” - napisał w mediach społecznościowych po przedstawieniu opinii publicznej informacji o usunięciu go z programu TVP.
tkwl/wirtualnemedia.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/655106-jaroslaw-jakimowicz-zwolniony-z-tvp-podano-konkretny-powod