Dziennikarka „Gazety Wyborczej” Dominika Wielowieyska nie dość, że musi bronić jak lwica, własną piersią, polityki rządu PO-PSL wobec Rosji, to jeszcze dyskutować z Piotrem Woyciechowskim i prof. Sławomirem Cenckiewiczem na temat historii z jej paszportem. Przy okazji postanowiła „wywołać do tablicy” publicystę „Sieci” Bronisława Wildsteina.
„Minister Ciosek prosi o załatwienie sprawy doradcy Solidarności” tj. paszportu dla córki Dominiki Wielowieyskiej. „Jeżeli jest załatwione meldować” odpowiada płk. Wacław Szarszewski wysoki funkcjonariusz SB
— napisał wczoraj na Twitterze Piotr Woyciechowski, załączając zdjęcie opisywanego dokumentu i… wywołując prawdziwą burzę na Twitterze.
Piotr Woyciechowski w odwecie za krzywdę Sławomira Cenckiewicza i z braku innych argumentów zlustrował mnie, wrzucając moje akta paszportowe jako 12-letniej dziewczynki.😂 Smuteczek, bo w aktach jest moje super zdjęcie paszportwe z dzieciństwa i pan Piotr go nie dołączył 😔👇
— siliła się na ironię Wielowieyska.
W kolejnych wpisach przekonywała, że w jej sprawie paszportowej nie ma nic nadzwyczajnego.
Paszport dostałam w lecie czy wiosną 1981 roku w karnawale Solidarności, gdy władza była generalnie łaskawsza dla obywateli i ludzie mogli wyjeżdżać. Przykład: na fali sierpnia 80 paszport dostał Bronek Wildstein, no ale jego pan Piotr nie ma potrzeby lustrować😉.
— napisała.
Jakiś czas temu z ciekawości zapytałam mojego ojca czy rozmawiał ze Stanisławem Cioskiem na temat mojego paszportu. Bo te akta wcześniej opublikowała pewna gadzinówka antysemicka, Woyciechowski i bracia Karnowscy poszli jej śladem. Odpowiedział, że nic takiego nie miało miejsca
— przekonywała dalej Wielowieyska.
Pytanie, skąd zatem dokument?
Tłumaczenia Wielowieyskiej brzmią tak, jakby Stanisław Ciosek ochoczo rozdawał paszporty, zwłaszcza osobom związanym z opozycją demokratyczną. Co więcej, jeśli już dziennikarka „GW” chce porównywać się z redaktorem Wildsteinem, może powinna chociaż doczytać, jak było z jego paszportem.
Nie wybierałem się na żadną emigrację. Na zachód w roku 1981 wyjechałem, bo dopiero wtedy otrzymałem paszport, którego wcześniej – gdy składałem wniosek – odmawiano mi. A teraz nagle go dostałem. Jak wynika z zachowanych akt, esbecy debatowali, czy dać mi ten paszport i w ten sposób pozbyć się mnie na jakiś czas z kraju, czy lepiej nie dawać, bo to będzie miało zły wpływ, będzie niepedagogiczne. Przeważyła w końcu pierwsza opcja
— mówił Wildstein w wywiadzie opublikowanym na portalu emigracjapolityczna.pl.
Publicysta tygodnika „Sieci” zaznaczył ponadto, że w okresie, kiedy jeszcze bezskutecznie starał się o paszport, esbecy proponowali mu taki w jedną stronę, a więc bez możliwości powrotu.
CZYTAJ TAKŻE:
aja/Twitter, emigracjapolityczna.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/650692-wielowieyska-znow-o-paszporcie-przywoluje-wildsteina