To co wśród dziennikarzy prawicy jest już oczywiste, niech wybrzmi teraz do Czytelników. Tygodnik „Do Rzeczy” stał się prorosyjski. Prosto w oczy powiedział o tym Pawłowi Lisickiemu nasz redakcyjny kolega Marek Budzisz, prosto z imienia i nazwiska prorosyjskim nazwał Łukasza Warzechę zasłużony polski dyplomata Jakub Kumoch. Duszne powietrze ze wschodu sprawiło, że do redakcji Tygodnika „Sieci” przeszła redaktor Małgorzata Wołczyk. A konkretne przykłady owej prorosyjskości?
Działacz pro life ekspertem od Ukrainy
W połowie maja we wspomnianym piśmie ukazał się tekst Mariusza Dzierżawskiego atakujący Ukrainę za to, że nie chce oddać Rosji części swoich terytoriów. Autor powołuje się na casus Finlandii z wojny zimowej i oburza się, że Zełenski nie chce pójść tą drogą. Jakie prawo do decydowania o ukraińskiej ziemi ma redakcja „Do Rzeczy”? Z ich pisma nikt nie angażuje się w raportowanie prawdziwej sytuacji z Ukrainy, ale nagle wszyscy są najmądrzejsi w ocenianiu obrony naszego sąsiada. Warzecha drwi, że Ukrainie wcale nie idzie tak dobrze w tej wojnie, a Wojciech Cejrowski opowiada, że bombardowania Kijowa to tylko „teatr”. Ale przypomnijmy kim jest Mariusz Dzierżawski - to szanowany wśród konserwatystów działacz pro life. Świetnie operuje danymi na temat aborcji, zna politykę lewicy wobec usuwania ciąży i jest aktywny na rzecz wzmocnienia prawa antyaborcyjnego. Co jednak wie o Ukrainie? Po co więc zabiera głos, skoro nie ma pojęcia o sytuacji naszego wschodniego sąsiada?
Szkoda prawicy
„Do Rzeczy” zaczęło też silnie promować prorosyjską Konfederację i to na słynny sposób liberałów spod znaku „Tusku, musisz!”. Mentzen na okładce, portal z konfederackimi newsami. Oczywiście każdemu wolno, a i znamy te wyświechtane argumenty, że to „nie prorosyjskość”, tylko „realizm”, „logiczne myślenie”. Ale z negowaniem wymiaru tej wojny czy optowaniem za oddaniem ukraińskich terytoriów Rosji czytelnicy naszego bratniego, konserwatywnego pisma powinni się zmierzyć.
Są oczywiście i plusy tej sytuacji. Gazetka Tomasza Sommera, która taką prorosyjską linię przyjęła już dawno, ma teraz solidnego konkurenta. W samym „Do Rzeczy” nadal piszą znakomite postacie takie jak Ziemkiewicz, Semka czy Pieczyński, ale ogólna linia redakcyjna skręciła i głupio jest udawać, że tego nikt nie widzi.
ZOBACZ KTO W POLSCE JEST PROROSYJSKI:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/649943-szkoda-pisma-czy-do-rzeczy-stalo-sie-prorosyjskie