Coraz więcej wiadomo na temat, który wywołały artykuły w „Gazecie Wyborczej” oraz dokument TVN, a za nimi Artur Sporniak z „Tygodnika Powszechnego”, próbujące zdyskredytować metropolitę krakowskiego kard. Sapiehę i w złym świetle postawić późniejszego papieża św. Jana Pawła II. „Rzeczpospolita” 28 marca ujawniła kolejne fakty stawiające tę narracje w wątpliwość.
Sfałszowane dokumenty
Wątpliwe, a wiele wskazuje na to, że wręcz sfałszowane przez funkcjonariusza UB, dokumenty wykorzystano do dyskredytacji kard. Adama Sapiehy – metropolity krakowskiego i opiekuna Karola Wojtyły
— czytamy w leadzie do artykułu w „Rzepie” pt. „Skompromitować kardynała Sapiehę. Dokumenty bezpieki prawdopodobnie sfałszowano”.
Materiały, do których dotarła „Rzeczpospolita”, a których nie mieli w rękach dziennikarze opisujący sprawę, rzucają na nią inne światło
— piszą jego autorzy Tomasz Krzyżak i Piotr Litka odnosząc się do upublicznionych w ostatnim czasie sensacji o tym, że kard. Sapieha przez wiele lat wykorzystywał seksualnie kleryków i młodych księży.
Dokumenty te oraz bohaterów tej historii łączy jedna postać: funkcjonariusz Urzędu Bezpieczeństwa
— dodają.
Kombinacje UB-ka
Funkcjonariuszem tym jest – jak czytamy w artykule - ppor. Krzysztof Srokowski, „w resorcie bezpieczeństwa od roku 1947”, który preparował – gównie na podstawie donosów i zeznań ks. Anatola Boczka, wieloletniego współpracownika bezpieki, ps. „Luty”, oraz ks. Andrzeja Mistata, byłego sekretarza metropolity krakowskiego – „materiały kompromitujące dot. kard. SAPIEHY”.
Jak informują redaktorzy Krzyżak i Litka, Krzysztof Srokowski, oficer prowadzący ks. Anatola Boczka, w 1952 r. został wyrzucony z pracy i skazany za fałszowanie dokumentów.
Odpis zeznania ks. Andrzeja Mistata, w którym opisuje erotyczne zachowania kard. Sapiehy, nosi datę 10 sierpnia 1949 r. […] Problem w tym, że oryginału tego zeznania nie ma w teczce sprawy karnej! (procesu kurii krakowskiej w 1953 r., w którym ks. Mistat w ogóle nie uczestniczył – przyp. red.)
— czytamy w „Rzeczpospolitej”.
Z artykułu wynika, że pozycja i krakowska posada Srokowskiego w UB od połowy 1950 r. była mocno zagrożona. Musiał się wykazać i „w takich okolicznościach – 14 września 1950 r. – powstaje donos ks. Anatola Boczka, w którym obszernie opisuje, jak do niego oraz innych księży +dobierał” się kard. Sapieha”.
Łudząco podobna jest relacja ks. Mistata, która miała powstać rok wcześniej, a którą najpewniej dla „ratowania skóry” Srokowski sporządził i antydatował właśnie we wrześniu 1950.
— piszą Krzyżak i Litka.
Oba te dokumenty trafiły do Warszawy i wylądowały w teczce z materiałami na Sapiehę
— dodają.
Czy najdzie się dobra wola i przyzwoitość do sprostowania insynuacji?
Tomasz Krzyżak i Piotr Litka o sfałszowanych dokumentach w sprawie Kardynała Sapiechy, rozumiem, że dziś będą gośćmi Tok FM , a prowadzący będzie się oburzał na obrzydliwe zachowanie służb i dziennikarzy TVN drukujących fake newsy?
— pyta na Twitterze Tomasz Wróblewski, prezes zarządu fundacji Warsaw Enterprise Institute.
Czy dziennikarze, którzy upubliczniali swoje oskarżenia na podstawie „sporządzanych i antydatowanych dla ratowania skóry relacji” obecnie wycofają się z tych oskarżeń?
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
rdm/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/640193-sledztwo-dziennikarskie-donosy-na-kard-sapiehe-sfalszowane