Sejmowa Komisja Kultury i Środków Przekazu zapoznała się we wtorek z argumentami przewodniczącego KRRiT dotyczącymi programu TVN „Czarno na białym: Siła kłamstwa”. „Czy wolność słowa w Polsce to wolność mówienia kłamstw?” – pytał przewodniczący KRRiT Maciej Świrski.
Posiedzenie komisji na wniosek posłów opozycji
Posiedzenie zostało zwołane na wniosek posłów opozycji, którzy żądali wyjaśnień od przewodniczącego KRRiT Macieja Świrskiego, który 29 grudnia 2022 r., działając z urzędu, na podstawie art. 61 § 4 Kodeksu postępowania administracyjnego wszczął z urzędu postępowanie w sprawie ukarania nadawcy TVN S.A. Postępowanie dotyczy materiału w programie „Czarno na białym: Siła kłamstwa” wyemitowanym na kanałach TVN24 i TVN. Przedstawiono w nim materiały wskazujące na to, że podkomisja Macierewicza dysponowała wynikami badań, które zaprzeczały tezie o wybuchu w skrzydle prezydenckiego samolotu Tu-154M, wiozącego delegację na uroczystości 70. rocznicy zbrodni katyńskiej, a które nie zostały opublikowane.
Przewodniczący KRRiT: Skarga może być przynajmniej w części zasadna
Odnosząc się do zarzutów posłów opozycji, przewodniczący KRRiT Maciej Świrski przedstawił przebieg procedury zainicjowanej 29 grudnia 2022 r. Podkreślił, że postępowanie wszczęte na wniosek przewodniczącego Podkomisji do zbadania katastrofy smoleńskiej Antoniego Macierewicza, który stwierdził, że reportaż przedstawiony na antenach TVN „został przygotowany w sposób nierzetelny lub wręcz kłamliwy”. W odpowiedzi na ten wniosek TVN odrzucił te argumenty i określił je jako „naruszające prawo do uzasadnionej krytyki”. Przewodniczący KRRiT ponownie zwrócił się do Antoniego Macierewicza, który 27 grudnia wskazał 22 nieprawdziwe i nieścisłe informacje zawarte w materiale TVN.
Wobec rzeczowości i obszerności tej argumentacji doszedłem do przekonania, że skarga może być przynajmniej w części zasadna, ale ewentualne dalsze postępowanie wymaga powzięcia czynności, które przekraczają ramy postępowania skargowego
— powiedział Świrski.
Dodał, że w tej sytuacji postanowił wszcząć na podstawie przepisów Kodeksu postępowania administracyjnego postępowanie, którego organem prowadzącym jest przewodniczący KRRiT.
Od tego momentu podjąłem niezbędne czynności zmierzające do wszechstronnego wyjaśnienia tej sprawy. Celem przewodniczącego KRRiT jest sprawdzenie, czy materiał zawiera treści naruszające art. 18 ust. 1 i 3 ustawy o radiofonii i telewizji, „poprzez propagowanie nieprawdziwych informacji oraz działań sprzecznych z polską racją stanu i zagrażających bezpieczeństwu publicznemu”.
Przewodniczący Maciej Świrski dodał, że częścią jego działań jest zwrócenie się do specjalistów mogących wydać opinie dotyczące przedstawionych w materiale argumentów, a także przypomniał, że w postępowaniu mogą brać udział wyłącznie jego strony i tylko ich przedstawiciele maja dostęp do dokumentacji tej sprawy. Antoni Macierewicz nie jest stroną postępowania. Wskazał także na błędną argumentację TVN, która odwoływała się do uchylonych w 2012 r., niezgodnych z Konstytucją przepisów prawa prasowego.
Adamowicz: Działania przewodniczącego KRRiT są nieuprawnione
Jeden z członków komisji Piotr Adamowicz (KO), który złożył wniosek o zwołanie komisji, ocenił, że działania przewodniczącego KRRiT są nieuprawnione. Argumentował, że polemika z tezami przedstawionymi przez stację TVN powinna mieć miejsce jedynie w ramach prawa prasowego w trybie cywilnym lub karnym.
To sąd decyduje o tym, czy dziennikarz dochował należytej staranności. Poseł Macierewicz z żadnej z tych ścieżek nie skorzystał
— mówił Adamowicz.
Poseł KO powołał się także na cele KRRiT określone w Konstytucji RP. Jego zdaniem działania przewodniczącego KRRiT zmierzają do ograniczenia „prawa do informacji i zwalczania krytyki prasowej”.
Sugerował także, że działania przewodniczącego KRRiT mają związek z procesem przedłużania koncesji na nadawanie przez dwie stacje należące do TVN. Jego zdaniem przewodniczący KRRiT dąży do przedłużenia procesu udzielania koncesji lub odrzucenia tego wniosku.
Świrski: Wszczęcie postępowania nie oznacza, że zostanie nałożona kara
Odnosząc się do wystąpienia posła KO Piotra Adamowicza Maciej Świrski przypomniał, że nakładanie kar w takim postępowaniu jest wyłączną kompetencją przewodniczącego KRRiT, ale wszczęcie postępowania nie oznacza, że kara finansowa zostanie nałożona na nadawcę TVN.
To, że media są przekonane, że ta kara będzie nałożona, to sprawa mediów
— podsumował przewodniczący KRRiT, dodając, że dopiero po zakończeniu postępowania możliwe będzie również wydanie decyzji o wysokości kary.
KO oczekuje wyjaśnień
12 stycznia na wszczęcie przez przewodniczącego KRRiT procedury sprawdzającej zareagowała grupa przedstawicieli ugrupowań opozycji.
Oczekujemy wyjaśnień od pana przewodniczącego Świrskiego dlaczegóż wszczął z urzędu postępowanie wobec TVN24, stacji, która nadała reportaż „Siła kłamstwa”
— podkreśliła Iwona Śledzińska-Katarasińska z PO podczas zwołanej wówczas konferencji prasowej.
Podczas wtorkowego posiedzenia Komisji Kultury i Środków przekazu Śledzińska-Katarasińska argumentowała, że działania przewodniczącego KRRiT są nieuzasadnione i mogą prowadzić do odebrania TVN koncesji na nadawanie programu telewizyjnego, pod pozorem ochrony polskiej racji stanu. Posłanka KO stwierdziła, że rzeczywistym naruszeniem „polskiej racji stanu” było określenie na pasku TVP Info Europejskiej Partii Ludowej (EPP) jako „Europejskiej Partii Putina”. Sugerowała także, iż wniosek części członków Rady Programowej TVP reprezentujących partie opozycyjne nie doczekał się odpowiedzi KRRiT. Przewodniczący KRRiT wyjaśnił, że odpowiedź na ten wniosek została udzielona.
Stanowisko jednego ze stowarzyszeń dziennikarskich przedstawiła posłanka PO Małgorzata Kidawa-Błońska, która odczytała oświadczenie prezes fundacji Grand Press Weroniki Mirowskiej.
Wzywam polskie wolne media oraz międzynarodowe organizacje dziennikarskie do solidarnej obrony niezależności dziennikarzy, a od KRRIT żądam natychmiastowego zaprzestania represjonowania redakcji TVN i TVN 24
— zaapelowała prezes fundacji w liście czytanym przez przedstawicielkę Platformy Obywatelskiej.
Wiceprzewodnicząca komisji kultury Joanna Lichocka (PiS) odnosząc się do oświadczenia odczytanego przez Kidawę-Błońską powiedziała, że Grand Press jest „organizacją sponsorowaną przez Kulczyk Investment oraz samorządy zarządzane przez przedstawicieli opozycji” co, jak dodała, sprawia, że „to środowisko nie może mówić o niezależności dziennikarskiej”.
Myślę, że macie państwo świadomość tego. Na przyszłość proszę powoływać się na ekspertów, którzy mogą mówić o niezależności dziennikarskiej
— mówiła poseł PiS.
Wiceprzewodniczący komisji poseł Marek Suski określił zwrócił uwagę także na działania TVN, który powołując się na wolność słowa „podaje dziennikarzy do sądu z wnioskiem za mówienie, że TVN kłamie”.
Mówimy o wolności słowa, a ci którzy są krytykowani, mówią, że nie można ich krytykować. Musimy się na coś zdecydować: albo chronimy wolność słowa, albo wracamy do cenzury, do wprowadzenia której najlepiej nadaje się TVN, który z jednej strony jest obrażony, gdy mówi się, że kłamie, a ich nie wolno. Musimy się zdecydować, czy TVN jest nową cenzurą
— zauważył poseł PiS.
Dodał, że „duch cenzury przemieszcza się po korytarzach tej stacji”, ponieważ jej powstanie, jak argumentował, zostało sfinansowane ze środków Funduszu Obsługi Zadłużenia Zagranicznego przez funkcjonariuszy systemu komunistycznego.
Odpowiadając na zarzuty posłów opozycji przewodniczący Maciej Świrski zadał pytanie „czy wolność słowa w Polsce to wolność mówienia kłamstw?”.
To pytanie dotyczy przestrzeni medialnej w Polsce. To główne pytanie aksjologiczne
— dodał.
W podsumowaniu dyskusji członek KRRiT dr hab. Hanna Karp podkreśliła, że prezes i rada nie mogą ulegać naciskom i presji mediów. Dodała, że „organ konstytucyjny musi stać na straży artykułu 213 Konstytucji RP” i „egzekwować obowiązujące prawo”.
Nękanie dziennikarzy procesami
W obecnym stanie prawnym Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji nie ma możliwości monitorowania akcji cenzuralnej presji na dziennikarzy i media. To jest po prostu poza jej kompetencjami - powiedział we wtorek podczas posiedzenia sejmowej komisji kultury przewodniczący Rady Maciej Świrski.
Podczas wtorkowego posiedzenia sejmowa Komisja Kultury i Środków Przekazu rozpatrzyła informację na temat „działań niektórych podmiotów medialnych mających na celu ograniczenia wolności słowa i zastraszenie dziennikarzy przez przedstawicieli Centrum Monitoringu Wolności Prasy oraz dziennikarzy - TVP i Gazety Polskiej - nękanych procesami za odwagę głoszenia własnych opinii na temat m.in. stacji TVN, celem przedstawienia szczegółów tych spraw”.
Chodzi o pozew stacji TVN przeciwko spółce Słowo Niezależne, czyli wydawcy portalu Niezależna.pl oraz jego redaktorowi naczelnemu Grzegorzowi Wierzchołowskiemu za cytowanie słów redaktora naczelnego „Gazety Polskiej Codziennie” Tomasza Sakiewicza w TVP Info, a także pozwy przeciwko spółce Forum, wydawcy „GPC” i dziennikarzom TVP Info używającym sformułowań: „TVN kłamie”, „TVN podaje informacje, które chronią Putina”, „TVN ukrywa prawdę o katastrofie smoleńskiej”, „Publikacje TVN są zmanipulowane”.
Dr Hajdasz: Pozwy telewizji TVN są naprawdę kuriozalne
Jak podkreśliła wiceprezes Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich Jolanta Hajdasz, pozwy wytaczane dziennikarzom prawicowym to sprawa „naprawdę poważna”.
W zawiadomieniu, które dostałam z zaproszeniem na spotkanie, wymienione są pozwy, które telewizja TVN wytacza dziennikarzom. Są one naprawdę kuriozalne, bo nie spotyka się w cywilizowanym świecie z sytuacją, w której media walczą z innymi przedstawicielami mediów za pośrednictwem sądów, pozwów, w których żąda się wielotysięcznych odszkodowań, przeprosin, które mogą skutkować sumami niewyobrażalnie wysokimi dla przeciętnego dziennikarza i które – to jest najbardziej bulwersujące w mojej ocenie - wprowadzają niejako od kuchni cenzurę prewencyjną
— stwierdziła.
Według Hajdasz, Sakiewicz „na antenie telewizji publicznej miał prawo prezentować zarówno swoje poglądy jako obywatel, jak i czynny dziennikarz”.
To co jest novum w tej sprawie to jest to, że pozwy zawierają akapit, żądanie zabezpieczenia roszczeń, które po prostu jest cenzurą prewencyjną, bo zakazuje się dziennikarzom, którzy są pozwani w tych pozwach, używania bardzo konkretnych sformułowań, wręcz bym powiedziała o charakterze uniwersalnym. Bo jeżeli jest np. w pozwie sformułowanie „TVN publikuje fake newsy” to myślę, że każdy medioznawca, który zrobi analizę treści niektórych audycji z ostatnich tygodni, lat, miesięcy w telewizji TVN znajdzie treści, które można przyporządkować słowom „TVN publikuje fake newsy”
— zaznaczyła.
Również według redaktora naczelnego „Gazety Polskiej Codziennie” ta sprawa stanowi zagrożenie dla wolności słowa.
Mam prawo powiedzieć, że kłamstwo jest kłamstwem, że manipulacja jest manipulacją. I dokładnie tak to powiedziałem. Co się dalej wydarzyło? TVN mógł mnie podać natychmiast do sądu, zażądać ode mnie sprostowania. Nie, TVN podał do sądu najpierw telewizję publiczną, Samuela Pereirę, bo zacytował to, co ja powiedziałem (…). Ale to nie koniec. Relację Samuela zrelacjonował portal Niezależna.pl. I portal Niezależna.pl też dostał pozew, bo zrelacjonował to, co zrelacjonował Samuel Pereira. Ale na koniec zrelacjonowała to „Gazeta Polska Codziennie”. Plus tam jeszcze parę innych tekstów było krytycznych o TVN. Wtedy dopiero dostałem pozew
— wspomniał.
„Wolność słowa jest fundamentem demokracji”
Szef portalu TVP Info Samuel Pereira przyznał, że „rzeczywiście, jest wniosek, żeby przez rok nie publikować na antenie i w portalu TVP Info opinii typu „TVN kłamie”.
Chciałbym państwu uzmysłowić, co to oznacza. Tzn. gdyby sąd przychylił się do takiego wniosku to wszyscy dziennikarze i wydawcy przed rozpoczęciem programu musieliby nakazać swoim gościom, żeby nie krytykowali TVN, bo to mogłoby grozić karami finansowymi i nie tylko. W żądaniu tym wobec mnie jako szefa portalu TVP Info, który zacytował taką krytyczną opinię wobec TVN, pojawiło się również żądanie finansowe wobec TVP i wobec mnie solidarnie na 100 tys. zł
— poinformował.
Przewodniczący KRRiT Maciej Świrski przypomniał, że „wolność słowa jest fundamentem demokracji, a prawda jest podstawą godności”.
Zostałem tu poproszony o przedstawienie możliwości KRRiT monitorowania akcji cenzuralnej presji na dziennikarzy i media, które się wyrażają o tej stacji krytycznie. W obecnym stanie prawnym ani KRRiT ani jej przewodniczący nie mają możliwości monitorowania takiej aktywności. KRRiT monitoruje regularnie zarówno przekazy reklamowe, jak i media, które się w Polsce znajdują, są koncesjonowane, jak i też w procesie koncesyjnym przeprowadza monitoring nadanych do tej pory audycji
— powiedział.
Dodał, że „tak jest prawo w Polsce skonstruowane, że każdy może pozwać każdego”.
I rzeczywiście w mojej opinii - to jest moja prywatna opinia – jest tutaj wykorzystywanie możliwości prawa cywilnego do cenzury prewencyjnej
— ocenił.
Krzysztof Piątkowski (KO) wskazał, że „to już drugie z kolei posiedzenie komisji, na którym słyszymy, że obywatele nie mają prawa składać pozwów, a sądy nie mają prawa sądzić”.
Naprawdę mamy zakazać składania pozwów obywatelom? Czy to o to nam chodzi? A propos tego zabezpieczenia, o którym dzisiaj mówiliśmy, to mamy się oburzać na wyroki, które nie zapadły? Słyszeliśmy dzisiaj, że naganne jest pozywanie dziennikarzy za opinie przez innych dziennikarzy i w efekcie potem rozsądzanie tych sporów przez sąd. Ale słyszeliśmy też, że zupełnie nie jest naganne domaganie się, żeby za opinie karała dziennikarzy KRRiT. To już nie jest naganne. Słyszeliśmy też, że niespotykane zupełnie w Polsce jest to, by media walczyły z innymi mediami (…). W co wy nas państwo próbujecie uwikłać?
— zapytał retorycznie.
Piotr Adamowicz (KO) zwrócił uwagę, że ani przed ani na początku posiedzenia komisji posłowie nie otrzymali do wglądu treści omawianych pozwów.
Jesteście bardzo sprytni w tym, co prezentujecie, bo cały czas posługujecie się ogólnikami. Ba, mówicie, że zostaliście pozywani za opinie, komentarz (…). O to wam chodzi, żeby to było rozmyte i niekonkretne, a potem być może TVP to wykorzysta w różnych materiałach i będzie sobie robiła taką rąbankę przez cały tydzień. O to wam chodziło tak naprawdę. Jeżeli ja bym był wezwany na komisję to przyniósłbym na dzień dobry, wysłał trzy dni wcześniej informację, że są takie i takie zarzuty. A wy po trzech godzinach rzucacie mi to na stół? Jesteście kompletnie niepoważni
— podsumował.
aja/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/633419-burzliwe-obrady-komisji-kultury-i-srodkow-przekazu