Muszę wyznać, że martwię się o stan zdrowia znanej redaktorki Elizy Michalik, która cały posiadany talent poświęca od lat na poruszanie w piśmie i mowie ważnych problemów. Może okaże się szczęśliwie, że są to ledwie pierwsze symptomy zjawiska, wywołujące niepokój, które szybko miną. Nadziei na poprawę nie wykluczył też znany psycholog.
Przyznaję na początek, że lubię żartować, szczególnie w tekstach, które potrącają o zwykłe ludzkie słabości. Po pierwsze nie chcę, aby przyległa do mnie łatka faceta, który w ocenie innych kieruje się oschłym rygoryzmem. Mogłoby to świadczyć o braku mojej wrażliwości i skłonności do zadawania innym dojmującego bólu w sferze psychicznej. Po wtóre, nie chcę dawać pretekstu do wytaczania procesów o zniesławienie, czy jak się mówi „naruszanie dobrego imienia”. Jeśli jednak wytyka się na serio komuś jego błędy lub niedoskonałości charakteru, czy naganne postępowanie, mogą one łatwo stać się powodem sądowych kłopotów. A po co mi tarapaty?
Tym razem piszę jednak całkiem poważnie, bo przypadek redaktorki Elizy Michalik nie nadaje się do żartów. Jej stan zdrowia objawia się w sposób dla wielu niezauważalny. Otóż rzecz sprowadza się do tego, że co pewien czas Eliza Michalik to, co przeżywa podczas snu, bierze za zdarzenia realne. Pół biedy, gdyby takie przekonania zostawiała tylko dla siebie. Sprawy dopiero wówczas przybierają niedobry obrót, gdy Eliza Michalik zdarzenia te opisuje w swojej publicystyce jako rzeczywiste. Tak właśnie było przed kilkoma dniami, kiedy przyśniło jej się, że odbyły się już wybory jesienne 2023 roku – które jak wiemy w rzeczywistości odbędą się dopiero za ok. rok - i wygrała je opozycja. To był dopiero początek snu. Ciekawe rzeczy nastąpiły później. Kiedy już opozycja przejęła rządy w Polsce postawiła przed sądem Jarosława Kaczyńskiego. W domniemaniu – jak pisali również niedawno w apelu artyści, dziennikarze, politycy – za to, że zdewastował Polskę. Okazał się jednak niezłym spryciarzem. Jego obrońcy podczas rozprawy wyciągnęli asa z rękawa – mianowicie jego niepoczytalność. Najciekawsze w tym rzekomym proroczym śnie – zdaniem Elizy Michalik – było to, że Jarosław Kaczyński, przewidując po wyborach możliwość posadzenia go na ławie oskarżonych w procesie karnym, ponad rok wcześniej, jeżdżąc po kraju podczas kampanii wyborczej przygotowywał sobie podstawy argumentu o własnej niepoczytalności. W czasie spotkań z wyborcami jego wystąpienia roiły się od absurdów, nonsensów, czyli mówiąc prostym językiem, niestworzonych głupot, które nie mógłby nikt poczytalny głosić.
Ponieważ te przypuszczenia Elizy Michalik, wydały mi się jej fantazjami, poszedłem do znanego warszawskiego psychologa, aby zapytać, jak mogę pomóc Elizie Michalik wyrwać się z tych objęć fantazji przenoszonych w świat rzeczywisty.
Pan nie jest pierwszą osobą, która z troski o zdrowie pani Elizy Michalik trafiła do mnie. Tylko częściową prawdą jest pana domniemanie implementowania zdarzeń sennych w realny świat. Przypadłość pani Elizy Michalik należy do bardziej skomplikowanego zjawiska. Ma ono swoje miejsce w dziedzinie, która jest mi bliska. Nazywa się ono urojenia
– rozpoczął spotkanie specjalista, który prosił o zachowanie anonimowości jego nazwiska.
Zastrzegając się, że ma niewiele czasu, poda mi tylko zarys najistotniejszych cech tej dolegliwości, kontynuował.
Mamy do czynienia z zaburzeniem, polegającym na przekonaniu kogoś o istnieniu rzeczy, które naprawdę nie istnieją. Czasami też wokół zjawisk rzeczywistych osoba dotknięta taką słabością, nadbudowuje wokół niej system urojeń. Osoba taka jest głęboko przekonana o prawdziwości swoich, powiedzmy delikatniej, jak pan to ujmuje, fałszywych wyobrażeń
– zakończył. Wstał dając mi do zrozumienia, że skończył się czas mojej wizyty.
Ponieważ widzę u pan wiele dobrej woli, aby pomóc koleżance po fachu, pana cierpliwa i życzliwa perswazja może sporo zmienić
– dodał na progu psycholog, wlewając we mnie dużą dawkę optymizmu.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/623326-fantazje-redaktorki-elizy-michalik-zwane-tez-urojeniami