Plotkarskie pisma, także polskie, są zachwycone:
Portret odwagi: Pierwsza Dama Ukrainy. Wołodymyr Zełenski i Ołena Zełenska debiutują na okładce amerykańskiego „Vogue’a” (ZDJĘCIA)
Ołena Zełenska o sesji dla „Vogue’a”. Poruszające słowa pierwszej damy Ukrainy.
Sama redakcja „Vogue’a” też może mówić o sukcesie. Namówić pierwszą parę kraju będącego w stanie wojny na sesję zdjęciową, zderzyć jej wystudiowane piękno z jego frontowym zmęczeniem, to nie byle co. Nic dziwnego, że „Vogue” zachwala:
Oczywiście, ona jest moją miłością” - mówi prezydent Zełenski. „Ale jest też moim największym, najlepszym przyjacielem” - dodaje. W tej sesji pierwsza dama Ukrainy nosi ubrania ukraińskich projektantów.
Autor tekstu podkreśla, że kiedy on dowodzi frontami wojny z Rosją, ona coraz częściej przejmuje role dyplomatyczne, podróżując po świecie jako adwokat sprawy ukraińskiej.
Wszystko prawda, ale amerykański (i nie tylko) internet przyjął sprawę niejednoznacznie. Pojawiły się komentarze i zdjęciowe montaże zderzające brudną realność wojny, niewyobrażalne cierpienie i potworne zniszczenia z wysmakowanymi artystycznie kadrami. Co najbardziej niebezpieczne dla Ukrainy, poszły za tym pytania, czy w takiej sytuacji jest sens wydawać miliardy (a amerykański podatnik wydaje miliardy) na pomoc temu krajowi. Bo skoro mają czas na takie rzeczy, to może to wszystko jest jakimś teatrem?
Oczywiście nie jest. Jest trochę racji w twierdzeniach iż także takimi popkulturowymi kanałami należy zabiegać o wsparcie sprawy walczącego z najazdem kraju. W końcu Ukraińcy czynią to skutecznie od lat.
Ale to tylko trochę racji. Straty tym razem wydają się większe niż potencjalne zyski.
Podnosi się też niestosowność takich sesji w czasie, gdy żołnierze na froncie i cywile umierają, gdy tak wielu w żałobie i cierpieniu.
Trudno uciec od konkluzji, że niechcący i nieprawdziwie zasugerowano publiczności jakąś sztuczność dramatu, za bardzo tu widać pracę stylistów, makijażystów, fotografów. To błąd.
To w mojej ocenie pierwsza tak poważna wpadka komunikacyjna ekipy prezydenta Zełenskiego. Nie wiem, czy wynikająca z pomyłki jego sztabu czy też kobiecej presji. Ale jest faktem, że jeśli Ukraińcy zasugerują światu, że to teatr, dużo stracą. Także w Polsce gdzie siły popierające ukraińską niepodległość muszą się mierzyć z turbopopulizmem i cynizmem ekipy tuskowej, grającą na premię z trudności wynikających z wojny.
Inna sprawa, że o ile pamiętam żadne polskie medium, w tym także telewizja publiczna, na wywiad z prezydentem Zełenskim nie mogło dotąd liczyć. Może nie było czasu, wiadomo, wojna. A szkoda, bo to by sprawie pomogło chyba bardziej niż sesja dla „Vogue’a”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/608364-to-pierwszy-powazny-blad-komunikacyjny-zelenskiego