Na łamach „Gazety Wyborczej” nie będą już ukazywać się teksty podpisane „Dawid Warszawski”. Piszący pod tym pseudonimem Konstanty Gebert kończy współprace z gazetą Michnika.
Skoro w kwestiach zasadniczych nie możemy się dogadać, to trzeba się będzie rozstać
– oznajmił Gebert na łamach „Gazety”.
Jaki jest powód decyzji publicysty? Poszło o… pułk Azow. Redakcja miała uznać za niedopuszczalne określenie, które w odniesieniu do tej jednostki użył Gebert.
Ukraiński batalion Azow, walczący bohatersko w obronie Mariupola, określiłem w nim mianem „neonazistowskiego”, co Redakcja uznała za niedopuszczalne. Ja z kolei nie zgodziłem się na zastąpienie tego terminu słowami „skrajnie prawicowy” itp., a za niedopuszczalną uznałem samą taką ingerencję. Skoro zaś w kwestiach zasadniczych nie możemy się dogadać, to trzeba się będzie rozstać
– czytamy.
Czy to naprawdę koniec?
Gebert zapowiada jednak, że może nie jesteśmy świadkami oficjalnego końca jego współpracy z „GW”. Postawił gazecie pewien warunek i zapewnił, że już nie będzie używał pseudonimu „Dawid Warszawski”.
Jeżeli Redakcja zechciałaby zamawiać u mnie jakieś teksty i zagwarantować, że podlegać będą one redakcji jedynie merytorycznej, nie zaś politycznej, chętnie z tego skorzystam. Ale wyniesiony jeszcze z konspiracji pseudonim przy tej okazji wysłać trzeba będzie na emeryturę
– pisze Gebert.
mly/wyborcza.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/594478-konstanty-gebert-odchodzi-z-gazety-wyborczej