Pan redaktor Tomasz Lis ogłosił w mediach społecznościowych:
Sąd prawomocnie zdecydował, że za tę okładkę pan Karnowski musi mnie przeprosić. Warto było czekać 8 lat, bo ten atak był źródłem smutku moich dzieci, o mnie nie wspominając.
Jaki jest stan tej sprawy? Dla portalu wPolityce.pl komentuje Michał Karnowski, Członek Zarządy spółki Fratria, wydawcy „Sieci”, odpowiedzialny za spraw redakcyjne:
Przede wszystkim podkreślam, że nie mają racji niektóre media dowodząc, że na okładce pan Lis przedstawiony jest w mundurze nazistowskim. Redakcja tygodnika „w Sieci” w trakcie procesu wyraźnie temu zaprzeczała, a powód nie wskazał elementów nazistowskich na kwestionowanej grafice. Dziwię się, że pan Lis ponownie okładkę upublicznił, bo w procesie dążył do zakazania jej powielania. Cóż, jego wybór. Cieszy także, że pan Lis, redaktor brutalny w opisywaniu innych, rozumie dziś, że okładki mogą być źródłem smutku - na przykład dla niewinnych księży, którym przez uogólnienia przypisuje się czyny i postawy przez nich nie popełnione.
Nasi pełnomocnicy podnosili w trakcie procesu, że celem okładki było zaalarmowanie opinii publicznej iż wielka seria okładek i tekstów pism kierowanych przez redaktora Lisa, często niesamowicie wulgarnych oraz sugerujących iż zjawisko pedofilii dotyczy wszystkich księży, doprowadza do ataków słownych i napaści fizycznych na osoby duchowne.
Proces przed sądem był długi, skomplikowany, pokazaliśmy mocne dowody na nasze tezy. Sprawa nie zakończyła się tak jednoznacznie, jak redaktor Lis próbuje przedstawiać. Sąd krytycznie ocenił niektóre konkretne rozwiązania graficzne w okładce, ale nie odrzucił intencji i prawdy, którą ona symbolizowała. W efekcie przyjął tylko niewielką część żądań powoda.
Czy zatem „Sieci” przeprosi pana Lisa? - dopytujemy.
To nie jest w naszej ocenie możliwe, bo kwestionowana okładka ukazała się na łamach tygodnika „wSieci” i sąd nakazał opublikować przeprosiny na tych samych łamach. Niestety, nad czym bolejemy, kilka lat temu inny sąd zakazał spółce Fratria w dość dziwnym procesie wytoczonym przez właściciela „Rzeczpospolitej” (wygrana do zera w dwóch instancjach, nagły obrót o 180 stopni w apelacji) używania nazwy „wSieci” w jakiejkolwiek formie. Towarzyszą temu bardzo ostre obwarowania.
Powiem to jeszcze prościej: nie wiem jak ktokolwiek wyobraża sobie wykonanie wyroku jednoznacznie nakazującego opublikowanie przeprosin na łamach „wSieci” w sytuacji, gdy nasza Spółka utraciła prawo do używania tego tytułu.
Michał Karnowski podkreśla, że ten element nie jest wymówką, ale obiektywną przeszkodą.
My prawo i wyroki sądów szanujemy, nawet jeśli są w naszej ocenie niesprawiedliwe. Jeśli ktoś zaproponowałby nam oddanie tytułu „wSieci”, natychmiast byśmy się zgodzili i na tych łamach przeprosiny, jak nakazuje wyrok, opublikowali. Na to się jednak nie zanosi. Swoją drogą, jak widać, spółka, która go nam zabrała, nic z tą marką nie robi, co w mojej ocenie pokazuje jej ówczesne intencje
— podkreśla.
Co zatem dalej ze sprawą?
Skorzystamy z możliwości odwoławczych, one wciąż istnieją. Liczymy, że sądy dostrzegą w końcu, że nie mogą wydawać wyroków fizycznie niewykonalnych
— mówi Michał Karnowski.
wu-ka
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/539811-czy-tygodnik-sieci-faktycznie-musi-przeprosic-lisa