Wojciech Czuchnowski atakuje dziś szefów służb za rzekomą inwigilację i poucza konserwatywnych dziennikarzy od kogo mają otrzymywać informacje, a od kogo nie powinni. Panie redaktorze, my nie bierzemy ochłapów od przestępców i nie piszemy wspólnych tekstów razem z bandziorami,
Analityk zgłosił się do nas po publikacjach prorządowego portalu wPolityce.pl. 3 listopada serwis podał, że liderka protestu kobiet Marta Lempart i „jej ówczesna partnerka Katarzyna K.” starały się w przeszłości – bez powodzenia – o pracę w ABW. Dane były bardzo precyzyjne, z latami aplikacji i przebiegiem procesu rekrutacji
– pisze Wojciech Czuchnowski.
Legendowanie Lempart
Co w tym takiego przerażającego? Że nasza redakcja ujawniła tę informację? Przecież opinia publiczna ma prawo wiedzieć kto wyprowadza młodzież na ulicę i że ta osoba próbowała przeniknąć do służb specjalnych. Materiał, który nie opiniuje tej sprawy, a jedynie ją opisuje, nie jest złamaniem żadnej z zasad dziennikarskich. Obowiązkiem dziennikarza jest informować. Tak się stało i tym razem. Oczywiście, rozumiem, że Wojciech Czuchnowski i jego komendo z Czerskiej poczuło się nieswojo. Od tygodni „sprzedają” panią Lempart jako żarliwą rewolucjonistkę, niezależną i niezłomną. Cień, który kładzie się na jej wizerunku, nie jest taki jednoznaczny.
Bandyta źródłem informacji
Wojeciech Czuchnowski przypomina też dmuchaną aferę, w której rzekomo miano nam przekazać pytania „Wyborczej” do Mariusza Kamińskiego ws. Jakuba R. - herszta warszawskiej reprywatyzacji.
Kuriozalna rzecz wydarzyła się w 2017 r., Stanisław Żaryn, rzecznik koordynatora służb specjalnych, przekazał portalowi wPolityce.pl pytania, które „Wyborcza” skierowała do Macieja Wąsika i Mariusza Kamińskiego, nim dostaliśmy od nich odpowiedzi. Chodziło o ich związek z warszawską aferą reprywatyzacyjną. Ujawniając nasze pytania, prorządowa redakcja wspólnie z Żarynem próbowała „rozbroić bombę”
– pisze Czuchnowski.
CZYTAJ TAKŻE:Dziennikarz „Gazety Wyborczej” węszy spisek. Wojciech Czuchnowski: Służby PiS chcą rozbroić mój tekst
To kompletne kuriozum i bzdura. Portal ujawnił wtedy materiały z korespondencji zatrzymanego już wcześniej Jakuba R., który by ratować swoja skórę, próbował wmanewrować w aferę reprywatyzacyjną obecne kierownictwo służb specjalnych oraz warszawskich polityków PiS. Publikowaliśmy też wymianę pism między KPRM a Hanną Gronkiewicz-Waltz, która próbowała zagrać trefnymi informacjami łapówkarza, który pod jej bokiem rozkręcił w ratuszu korupcyjny interes. To oczywiste, że Jakub R. mścił się na Macieju Wąsiku i Mariuszu Kamińskim za fakt, że to oni oraz ówczesny szef CBA Ernest Bejda, rozbili, wspólnie z prokuraturą, reprywatyzacyjny układ warszawski.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:NASZ NEWS. Służby miażdżą narrację „GW” i Jakuba R! Król warszawskiej reprywatyzacji chciał obciążyć Hannę Gronkiewicz-Waltz
Co ciekawe, ten sam Jakub R., który stał się „poważnym” źródłem” informacji dla Czuchnowskiego, chciał donosić na Hannę Gronkiewicz-Waltz, w zamian za rzekomą bezkarność. Na ten układ szefowie służb nie poszli. Czuchnowski i spółka nakręcili więc przeciwko nim haniebną nagonkę, z wykorzystaniem kwestii z prywatnego życia.
Mój kolega oszust
Ale Jakub R. to niejedyny „informator” Wojciecha Czuchnowskiego. Takim stał się Zbigniew Stonoga. Ten, podejrzany o oszustwo i defraudacje pieniędzy z fundacji charytatywnej przestępca, ma na koncie ponad dwadzieścia wyroków karnych. To jednak nie przeszkadza mu być w doskonałej komitywie z Czuchnowskim. Ujawniliśmy w zeszłym tygodniu, że te kontakty wykraczają dalece poza układ dziennikarz-informator. Podobnych „dealów” jest więcej. Słynny był udział Czuchnowskiego w sprawie pomiędzy mec. Romanem Giertychem, a słynnym sprzedawcą maseczek ochronnych. Ten ostatni ujawnił, że stał się narzędziem w rękach prawnika i dziennikarza z „Gazety Wyborczej”.
Wojciech Czuchnowski nie jest wybredny. Wystarczy mu, że jego „źródło” chce opluć i zohydzić PiS. To absolutnie wystarcza, by wykorzystać je do walki propagandowej. Często nawet, gdy brakuje informatora, ten „cyngiel z Czerskiej” umie sobie poradzić. Tak było w przypadku powiązania Julii Przyłębskiej, Prezes TK ze służbami specjalnymi. Ordynarny fejk nie był podparty żadnymi dowodami. Sam Wojciech Czuchnowski przyznał to w swoim tekście. Ot, standardy człowieka, który ma usta pełne frazesów o etyce dziennikarskiej.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/525860-czuchnowski-z-bandytami-nie-bedzie-nam-mowil-o-czym-pisac