Dziś w programach o tematyce kulinarnej króluje – jak w wielu innych produkcjach telewizyjnych – rywalizacja, podglądactwo i show.
Minęły już czasy, gdy telewizyjne programy kulinarne ukazywały, jak pisał Maciej Nowak w artykule Kuchenne bajki („Gazeta Telewizyjna” 2008, nr 114),
utopijny świat kuchni doskonałej, gdzie wszystkie produkty najwyższej jakości są zawsze pod ręką, naczynia myją się same, ziemniaki istnieją wyłącznie w formie obranej, ciasto nigdy się nie zapada i nic się nie przypala”, a przyjemność oglądania wynikała z „ich niepraktyczności, z uwolnienia codziennych czynności z kuchennego mozołu i brudu. […] Wszyscy do siebie się uśmiechają, prawią komplementy, a każdy kęs nowej potrawy komentują entuzjastycznym podniesieniem brwi i okrzykiem «Wow!». To jest świat idealny, o ileż bezpieczniejszy i bardziej pociągający od tego, który prezentowany jest w programach politycznych i społecznych.
Dziś w programach o tematyce kulinarnej króluje – jak w wielu innych produkcjach telewizyjnych – rywalizacja, podglądactwo i show.
„Wyrafinowaną grę towarzyską, prowadzoną przez dobrze ubranych, miłych i interesujących ludzi” zastępują brutalne czy wręcz celowo, dla większej widowiskowości brutalizowane realia polskich restauracji, a widzowie oglądają je nie dla relaksu i przyjemnego oderwania się od codzienności, lecz powodowani najniższymi pobudkami – chęcią podglądania innych i czerpania satysfakcji z ich niepowodzeń i upokorzenia. Szczególnie wyraźne jest to w reality show „Hell’s Kitchen – Piekielna kuchnia”, którego widowiskowość doprowadzono do granic – paradoksalnie – dobrego smaku.
To nie jest program dla słabeuszy. Kulinarny kunszt, wyścig z czasem, gigantyczny stres i presja. Emocje na granicy histerii, walka z sobą w dążeniu do przygotowania perfekcyjnego dania. […] 14 uczestników wybranych w drodze castingu czeka mordercza praca w najgorętszej i najbardziej piekielnej kuchni w Polsce. Czekają na nich wyzwania, nagrody i kary. Przed nimi 10 tygodni prawdziwej szkoły życia, chwile triumfu, ale jeszcze więcej potu i łez. […] Czy uda im się uniknąć paniki? Czy przygotowane przez nich dania trafią na stoły gości, a może wylądują w koszu na śmieci? Zawodnicy będą musieli szybko ujawnić swój talent. Najgorsi z nich zostaną stopniowo eliminowani z gry. Jeśli przetrwają, to będzie jeszcze gorzej! Dla wielu - zacznie się prawdziwy koszmar, bo szef nie będzie niczego im ułatwiał i z pewnością upokorzy nawet najbardziej pewnych siebie zawodników.
To fragment opisu „Hell’s Kitchen”, zamieszczonego na stronie telewizji Polsat i, jak widać, wcale nie ukrywającego głównego założenia programu, tj. upokarzania uczestników dla rozrywki widzów. Gospodarz programu, a raczej znany kucharz odgrywający tę rolę zgodnie ze scenariuszem (polsatowskie show to polska wersja brytyjskiego programu pod tym samym tytułem, która od swego pierwowzoru i amerykańskiej wersji wzięła absolutnie wszystko, w tym „niespodziewane zwroty akcji” takie jak wizyta przebranej za uczestniczkę żony szefa w restauracji), upokarza więc zawodników na różne sposoby. Krzyczy, wyzywa, szydzi, zwraca się w niekulturalny, pogardliwy i wulgarny sposób, wyznacza idiotyczne, jak najbardziej upokarzające kary (np. wypicie koktajtu przygotowanego z resztek pokarmów czy gra paintball, w trakcie której przebrani za kurczaki uczestnicy, oczywiście bez broni, stanowią cele jednego z najlepszych zawodników tej gry w Polsce).
Uwłaczający godności jest również sposób, w jaki uczestnicy zwracają się do siebie nawzajem – w pierwszej edycji tego programu wyzwiska i wulgaryzmy były na porządku dziennym. W drugiej, właśnie produkowanej edycji, być może uczestnicy powściągną trochę języki, zwłaszcza że zobowiązuje ich do tego regulamin, według którego uczestnik
nie może […] używać słów wulgarnych lub obraźliwych oraz zobowiązuje powstrzymać się od wypowiedzi, które mogą naruszać prawa osób trzecich.
Założenia programu pozostają jednak bez zmian, o czym również informuje regulamin, a każdy uczestnik przyjmuje do wiadomości, że:
mogą zostać ujawnione osobiste i prywatne informacje o nim samym i innych uczestnikach, które są kłopotliwe, zawstydzające, szokujące itp., prawdziwe, jak i nieprawdziwe, a także, że jego zachowanie i działania oraz zachowanie i działania innych uczestników mogą być obraźliwe, kłopotliwe, szokujące, prawdziwe, fikcyjne itp.; ponadto Uczestnik akceptuje, że jego wygląd i wizerunek w czasie realizacji Konkursu mogą być prawdziwe lub nie, a jego działania i działania innych w związku z Konkursem mogą być lekceważące, oszczercze, krepujące, mogą narazić go na upokorzenia lub potępienie oraz mogą przedstawiać go w złym i fałszywym świetle.
Warto zwrócić uwagę, że ten fragment regulaminu zawiera też nie dla wszystkich oczywistą informację, że programy tego rodzaju – wbrew nazwie: reality show – nie pokazują „rzeczywistości”, a wizerunek osób biorących w nich udział ostatecznie nie jest „prawdziwy”, lecz taki, jakiego życzą sobie producenci. Najważniejsze jest jednak, że podobnie jak w pierwszej edycji, również w drugiej i ewentualnych kolejnych uczestnicy tego programu będą upokarzani przez gospodarza ku uciesze widzów. I nie ma większego znaczenia, że wyrażą na to zgodę osobiście i w miarę świadomie (to „w miarę” należy podkreślić, bo wiele dorosłych osób występujących w reality show nie zdaje sobie sprawy z tego, na co się decyduje, a po fakcie, gdy jest już za późno – żałuje), ponieważ to, co spotka ich na planie i zostanie wyemitowane, będzie miało konsekwencje nie tylko dla nich samych.
Program „Hell’s Kitchen” w sposób jawny promuje bowiem nadużywanie władzy, przemoc wobec podwładnych, nękanie pracowników, czyli mobbing, a przez to przyczynia się również do utrwalania opartych na przemocy stosunków społecznych, zawodowych i rodzinnych. Ponadto program ten promuje marnotrawienie pożywienia (w jednym z odcinków cała szarlotka wylądowała w koszu tylko dlatego, że została przygotowana według przepisu uczestniczki, a nie gospodarza; zresztą w każdym odcinku mnóstwo gotowych, ale „nieidealnych” według szefa dań jest wyrzucanych), chamstwo i brak kultury osobistej, a także co najmniej kilka błędów językowych (obok znanego z innych reality show nieprawidłowego użycia słowa „nominować” w każdym odcinku „Hell’s Kitchen” pojawia się również błędne i irytujące sformułowanie „Tak, szef!”).
Wszystko to nie byłoby godne szczególnej uwagi, gdyby nie fakt, że program ten jest dozwolony dla widzów od 12 roku życia. Nie tylko dorośli utwierdzają się więc w przekonaniu, że gnębienie pracowników to normalna, powszechna praktyka, rywalizacja jest lepsza od współpracy, jedzenie można wyrzucać do śmieci, w obelgach i agresji nie ma niczego złego, nie trzeba odmieniać słów ani przejmować się poprawnością językową. Takie same „wartości” program ten wdrukowuje dzieciom i uczy, że człowiek znajdujący się wyżej w hierarchii społecznej (rodzic, nauczyciel, pracodawca) może stosować przemoc wobec tych, którzy znajdują się niżej.
Swoją drogą, zgodnie z określonymi przez KRRiT zasadami kwalifikowania audycji program „Hell’s Kitchen” jest nieodpowiedni nie tylko dla widzów do 12 roku życia, ale też – wszystkich niepełnoletnich, którzy nie powinni oglądać przekazów
prezentujących postacie atrakcyjne (np. pod względem urody, bogactwa, sukcesu), a postępujące w sposób moralnie naganny, agresywny, nieuczciwy i wulgarny, bez żadnej oceny niewłaściwości takiego zachowania oraz nagradzanie przejawów społecznej patologii.
Zachowanie gospodarza „Piekielnej kuchni”, odgrywającego rolę pracodawcy, który stosuje wobec podwładnych przemoc psychiczną i fizyczną, jest wulgarny i agresywny, a więc postępuje w sposób moralnie naganny, nie tylko nie jest oceniane jako niewłaściwe, ale przeciwnie: jest ukazywane za wzór do naśladowania i kreowane na ideał, do którego należy dążyć, by osiągnąć sukces.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/205912-hells-kitchen-promocja-mobbingu-chamstwa-i-marnotrawstwa