Uwaga! Szampony mogą być zabójcze dla naszych włosów! Zawarte w nich składniki mogą wręcz wysysać z włosów ich naturalne olejki i wartości.

Winne temu są głównie siarczan sodu i detergenty, które sprawiają, że szampony świetnie się pienią, ale w zamian mogą wysuszać skórę, osłabiać strukturę włosa i niszczyć ich naturalny pigment, czyli mówiąc inaczej – pozbawiać je koloru.

Wiele osób wydaje później fortunę na markowe, specjalistyczne środki i odżywki, które są niezbędne by zregenerować swoje zniszczone włosy.

Jeden ze znanych hollywoodzkich stylistów, Chaz Dean postanowił zmierzyć się z tym problemem, bo zwyczajnie miał dość klientów, którzy wychodzili z jego salonu zachwyceni nową fryzurą i kolorem, a kilka dni temu wracali zrozpaczeni z kompletnie zniszczonymi włosami.

Dean wiedząc, że to wina szamponów, rozpoczął pracę nad własną recepturą i samodzielnie zaczął dobierać składniki bazując głównie na ziołach i roślinach o nawilżających i oczyszczających właściwościach. I tak powstał rewolucyjny produkt – połączenie szamponu i odżywki (skądś już to znamy...), stworzony na bazie fig, rumianku, rozmarynu, nagietka i kory wiśniowej. Mieszanka zapewnia włosom zdrowy blask, wyrazisty kolor i doskonale nadaje się do codziennego mycia. Podobno po pierwszym użyciu można odnieść dość dziwne wrażenie, ale z czasem można się przyzwyczaić, a efekty są niesamowite i mówią same za siebie.

Ten roślinny szampon, zanim trafił na sklepowe półki był dokładnie testowany i efekty tych testów był ponoć zachwycające. Produkt można stosować do wszystkich rodzajów włosów i podobno jeśli tylko zaczniemy go używać od razu zauważymy efekty i nie będziemy mogli się bez niego obejść.

Jednak hollywoodzki stylista, mówiąc wprost – Ameryki nie odkrył. Kto jak kto, ale my, Polacy my mamy swoje stare, wypróbowane sposoby na piękne włosy. Nasze babcie zachwalają słynne szare mydło, ponadto świetne recenzje, jako substytut szamponu zbiera piwo (choć zdaniem wielu mycie głowy złocistym trunkiem to zwykłe marnotrawstwo), soda oczyszczona, ocet jabłkowy albo napar z pokrzywy.

Mariusz Krzemiński/knoworthy.com