Skinheadzi na wymarciu?

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. andrew/Flickr/SKIND/CC/Wikimedia Commons
Fot. andrew/Flickr/SKIND/CC/Wikimedia Commons

Mogłoby się wydawać, że czas subkultur bezpowrotnie minął. Tymczasem "łysi" przechodzą kolejną metamorfozę.

Lata 90. to dominacja łysogłowych barczystych facetów, mających słabość (to słowo brzmi jakoś dziwnie w zestawieniu z ich emploi...) do glanów, podwiniętych dżinsów, fleków czy harringtonek. Jednak to nie tylko ubiór zdecydował o byciu skinem. Kluczową rolę odgrywała ideologia. Podkreślanie narodowej tożsamości, niekiedy „wojującego katolicyzmu”, ale również antysemityzm, ksenofobia i rasizm były stałym repertuarem polskich „łysych”. Oprócz poglądów i charakterystycznego wyglądu, łączyła ich również muzyka. RAC (ang. Rock Against Communism – Rock przeciwko komunizmowi – przyp. red.) niósł przesłanie, jakiego oczekiwali skinheadzi. Afirmacja siły i agresji, rasizm, antysemityzm, ale również podkreślanie własnej tożsamości dominowało w przekazie artystów grających taką odmianę rocka. Na polskiej scenie dominowały neonazistowskie Honor i Konkwista 88, a także narodowe: Legion, Szwadron 96 czy Twierdza.

Ciekawe zjawisko społeczne nie umknęło uwadze politologów, socjologów i dziennikarzy. Telewizyjna redakcja „Frondy” poświęciła skinheadom cały odcinek. W programie wypowiadali się m.in. Rafał Ziemkiewicz czy Robert Mazurek. Bohaterowie dokumentu pojawili się również w książce Ewy Wilk „Krucjata łysogłowych” będącej próbą opisania subkultury skinheads w Polsce.

Wraz ze zniknięciem wielu subkultur, przerzedziły się również szeregi skinheadów, którzy dzisiaj już nie są podstawą takich organizacji jak Młodzież Wszechpolska czy ONR, choć łączenie subkultury i fascynacji określoną ideologią nie jest wyłącznie reliktem przeszłości. Na miejsce typowych skinheadów szybko pojawiła się inna grupa. Mowa o środowisku tzw. autonomicznych nacjonalistów, którzy wiele przejęli od skrajnej lewicy. Brak jednolitej organizacji, sformalizowanej hierarchii i pełna konspiracja. Cała działalność AN opiera się na aktywizmie lokalnych grup, które spontanicznie powstają w większych miastach. Również od strony wizualnej, AN przypominają anarchistyczne bojówki spod znaku Antify. Dziś szele, glany i tradycyjne fleki, charakterystyczne dla subkultury skinheads są już passé. Prym wiodą sportowe ciuchy, modne również w środowiskach kibicowskich (często powiązanych z „autonomami”), również i fryzura „na zero” nie jest warunkiem bycia „z klimatu”. Niektórzy aktywiści noszą nawet arafatki (charakterystyczne dla aktywistów Antify), czym manifestują swoją niechęć do Izraela. To jednak marginalny trend, choć poparcie dla Palestyńczyków nikogo nie dziwi w tym środowisku.

Na manifestacjach dominuje czarny ubiór, zasłonięta twarz, czapki z daszkiem i ciemne okulary. Wspomniane elementy służą konspiracji i stanowią żywą kopię lewackiej taktyki „czarnego bloku”. Wszystkiemu towarzyszy muzyka z gatunku hatecore i pogarda dla wszelkiej maści używek, od narkotyków aż po alkohol i papierosy, co stanowi nawiązanie do stylu straight edge (sXe). Doskonale współgra to z afirmacją aktywizmu i antykonsompcjunizmu, które środowiska AN wyniosły na swoje sztandary. Wśród głównych postulatów, obok „dobra Ojczyzny i Narodu” wymienia się również... troskę o środowisko naturalne. Wiele postulatów wydaje się żywą kopią anarchistycznego credo na czele z antyamerykanizmem, solidaryzmem z krajami III świata, radykalną krytyką państwa policyjnego i niechęcią do wszelkich form ze strony urzędniczej machiny.

Zdaniem niektórych badaczy jest to jedynie kolejne wcielenie neonazistów, ale w zupełnie innej masce.

Dzięki nowemu stylowi ubierania się i zachowania skrajna prawicy stała się w latach ubiegłych o wiele bardziej atrakcyjna dla młodzieży. Rozstała się z wizerunkiem typowego skinheada z lat 80. i obecnie jest wśród niej dużo mniej radykalnych skinów. Dla młodych neonazistów właściwe połączenie stroju z fryzurą i innymi symbolami ich orientacji ma podstawowe znaczenie i określa ich tożsamość

  • powiedział radiu Deutsche Welle dr Jan Schedler, socjolog z Uniwersytetu Ruhr w Bochum.

Pytanie, czy to ostatnia mutacja prężnego niegdyś środowiska...

Aleksander Majewski

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych