Clarkson obśmiewa Poloneza: Był jak "przeładowane taczki" i "otyły, spocony facet w podkoszulku"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. YouTube
Fot. YouTube

Samochody marki Polonez na trwałe zapisały się w dziejach polskiej motoryzacji. Chociaż dziś są już rzadkością na naszych drogach, a te, które jeszcze jeżdżą, najczęściej straszą rdzą, to jednak wielu kierowców wciąż myśli o nich z wielkim sentymentem. Im z pewnością nie spodoba opinia, jaką o „poldkach” wyraził na łamach swojej najnowszej książki Jeremy Clarkson, gwiazdor programu „Top Gear”. Jej fragmenty opublikował Onet.Moto.

FSO Polonez – produkowany w Polsce ze stali, która była ciężka i zarazem przezroczysta, przez ludzi, którym wcale nie zależało na tej robocie. Był absolutnie okropny

— twierdzi Clarkson.

Kierownicę połączono z przednimi kołami za pomocą cementu, a kiedy wciskaliście pedał gazu, mieliście wrażenie, że wysyłacie sygnał do otyłego, spoconego faceta w podkoszulku, który niechętnie wstawał ze swojego stołka w bagażniku, żeby dorzucić do pieca trochę węgla. Po jakimś czasie przynosiło to efekt w postaci zwiększenia prędkości o 1 km/h

— drwi Brytyjczyk.

Ocenia również drogę hamowania polonezów.

Hamulce? Owszem, Polonez je posiadał. Chociaż w rzeczywistości hamowanie przypominało próbę zatrzymania przeładowanej taczki zjeżdżającej w dół stromego, pokrytego błotem zbocza. W obu przypadkach wasze spodnie zmieniały kolor na brązowy. Mimo to Polonezy znalazły w Wielkiej Brytanii całkiem sporo nabywców, ponieważ sprzedawano je w komplecie z rejestracją, której pierwszą literą było V

— pisze Jeremy Clarkson.

Zgadzacie się z opinią brytyjskiego dziennikarza motoryzacyjnego? Czy rzeczywiście polonezy - jak można wywnioskować z szyderczych opisów Clarksona - nie miały żadnych zalet?

bzm/onet.pl

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych