W miesiącu poświęconym zwierzętom, pomóż, wesprzyj, przygarnij, na szczęście...

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot.Andżelika Brzozowska-Przybek
fot.Andżelika Brzozowska-Przybek

Mroźny, jesienny wieczór. Listopad niemal pukał do drzwi. Odbierając syna z przedszkola, kątem oka dostrzegłam sponiewieraną kulkę sierści. Cichutką, skrytą przy schodach. Cofnęłam się porażona widokiem nieszczęścia, które do mnie dotarło. Malutki kociak nieruchomo w kąciku czekał na cud. Oblepiony był błotem lub krwią, czego wówczas nie mogłam ustalić i spoglądał spod przymkniętych, zmęczonych oczu. W głowie rodził się plan ratunkowy sierściuszka.

Zapadła decyzja. Został z nami. Kolejny zwierzak w domu. Leczenie trwało długo i kosztowało niemało. Jednak terapia szybko przyniosła zamierzone efekty. Gładki, błyszczący włos stawał się coraz dłuższy. Wokół szyi uwydatniała się kryza z białym żabotem. Na tylnych łapach pojawiły się „portki” z bujnej sierści. Szeroko rozstawione uszy z kępkami włosów, jak u rysia, podkreśliły absolutną „dzikość” kociej natury.

Małe nieszczęście stało się wielkim szczęściem, wnosząc do domu pozytywną energię, nieskończoną ciekawość otaczającego świata i kocie gadulstwo 24h, które czasami daje się we znaki reszcie mojego stadka. Towarzyszy nam we wszystkich zajęciach. W gotowaniu, sprzątaniu i podlewaniu ogrodu. W mojej i męża pracy, czytaniu syna i jego śnie. Regularnie uczestniczy w codziennych psich spacerach, dumnie krocząc przy znacznie większych łapach psa. Wesołym spojrzeniem wita sąsiadów.

Bez pardonu zagląda do zaprzyjaźnionych mieszkań, korzystając z gościnnej kuchni i wygodnego fotela w salonie. Przykład felinoterapii skierowanej do wszystkich, nawet sąsiedzkich psiaków.

fot.Andżelika Brzozowska-Przybek
fot.Andżelika Brzozowska-Przybek

Odwiedzając schroniska, udostępniając zdjęcia zwierzaków poszukujących domu i odpowiedzialnego opiekuna, zawsze patrzę w te same oczy pełne nadziei na lepsze jutro. A ten problem dotyczy ok. 70 tys. bezdomnych psów i 16 tys. bezdomnych kotów. Głównym powodem, jak zawsze, jest bezmyślność, bezduszność i okrucieństwo ludzi traktujących przedmiotowo zwierzęta oraz brak rzetelnej i humanitarnej polityki gmin, odpowiedzialnych za opiekę nad bezdomnymi stworzeniami. Około 70% psów i kotów trafiających do schronisk w Polsce nie znajduje nowego domu i do końca swojego życia przebywa za kratami schroniska. A w przepełnionych, źle prowadzonych, pada co czwarte zwierzę.

Kontrola NIK wykazała, iż w 2011 roku w 150 schroniskach przebywało ponad 100 tys. psów, trzykrotnie więcej, niż liczba miejsc dla nich przeznaczonych (około 34 tys.). Kotów zaś było 20 tys., czyli ponad cztery razy więcej niż dostępnych miejsc (około 4 tys.).Co więcej, z roku na rok porzucanych, niechcianych zwierząt przybywa. Ich liczba wzrosła od 2005 r. o 21 procent.

A ludzie nie szczędzą im bólu. Mordują, katują, zostawiają gdzieś w rowie, czy przywiązują do drzewa. Tego dowodzą nieustannie publikowane na portalach społecznościowych zdjęcia znalezionych istot. Nierzadko zwierząt na skraju życia, szczennych i tych z potomstwem u piersi, przywiązanych łańcuchem niemałej wagi. W warszawskich i podwarszawskich schroniskach na adopcję czeka ok. 5000 psów i nieznana ilość kotów, podaje portal bezpiecznypupil.pl. Ten fakt już przeraża, a należy pamiętać, iż w rzeczywistości bezdomnych zwierząt jest dużo więcej, tylko przebywają w tzw. domach tymczasowych, czekając na docelowe lokum.

Kolejnym problemem, z który borykają się gminy i walczą prozwierzęce organizacje to brak rzetelnej ewidencji wyłapywanych psów i kotów, przez co nie ma możliwości śledzenia dalszych ich losów. Kontrola NIK pokazała również, iż większość środków przeznaczonych w gminach na zwierzaki, wydano nielegalnie, głównie firmom nieposiadającym odpowiednich uprawnień na wyłapywanie zwierząt i niezapewniającym zwierzakom miejsc w schroniskach. Jednocześnie stwierdzono, iż odławianie bezpańskich zwierząt to jeden z najbardziej dochodowych interesów w naszym kraju. Faktury opiewają na kwoty znacznie przekraczające ludzkie wyobrażenie. Dla przykładu zawierciański hycel zarabiał aż 17.500 złotych brutto miesięcznie (to nie jest błąd w druku) za „gotowość do wykonania usługi i przeprowadzenia interwencji”. Temat był poruszany między innymi na sesji Rady Miejskiej w Zawierciu, o czym informuje na swoich stronach Kurierzawierciański.pl. Suma ta wypłacana była ryczałtowo i nie miała nic wspólnego z ilością złapanych zwierząt. I nie jest to odosobniony przypadek, a wyraźna luka w prawie.

Na szczęście rośnie też liczba zwierząt adoptowanych. W roku 2011 ponad połowa znalazła nowy dom (54,7 tys. zwierząt). Lepsze życie zawdzięczają dzięki ludziom dobrej woli, wolontariuszom, organizacjom, których nietuzinkowe pomysły wprawiane w czyn, potrafią zdziałać cuda.

„Być może ratując jednego psa, nie zmienisz świata, ale z pewnością zmienisz jego cały świat”.

Człowiek, zamiast niszczyć, powinien pomagać, bo taką możliwość posiada. A proszę mi wierzyć, wdzięczne zwierzę potrafi zaskoczyć nas niebywale. To uczucie znane każdemu, kto uratował choć jedno takie istnienie.

„Niektórzy z moich najlepszych przyjaciół, nie powiedzieli do mnie nigdy ani jednego słowa”.

fot.Andżelika Brzozowska-Przybek
fot.Andżelika Brzozowska-Przybek

A my nie mówmy, że jesteśmy uprzedzeni do psów ze schroniska, do zwierząt bezdomnych, bo to one winny być uprzedzone do ludzi, którzy zgotowali im taki los. W rzeczywistości ratują nam życie, dosłownie i w przenośni. Więc, kiedy na drodze pojawia się (nie)szczęście, nie zwlekaj, przygarnij …

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych