Powiało Bareją: Prawda czasu i prawda ekranu, czyli dziecko nieszczęścia Sławomir Nowak

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. YouTube/TVP1
Fot. YouTube/TVP1

Sławomir Nowak tak odchodził z polityki, że w niej został. A to dlatego, że on i inni politycy PO postępują wedle zasady: „Nie mamy pańskiego płaszcza i co pan nam zrobi?”

Był sobie Sławomir Nowak, dziecko szczęścia Platformy Obywatelskiej, szef jej pomorskiego regionu, poseł, europoseł, szef gabinetu politycznego, sekretarz stanu, minister, człowiek pasowany na następcę Donalda Tuska. I to dziecko szczęścia potknęło się na skórce od banana, czyli na zegarku Ulisse Nardin. Nowak potknął się zastępczo, bo tak naprawdę powinien się przewrócić na przetargach na budowę autostrad i dróg szybkiego ruchu. Ale lepszy banan niż nic, tym bardziej że przetargi drogowe to kryminał, który mógłby wciągnąć w czarną dziurę niejedno dziecko szczęścia i nieszczęścia PO.

Kiedy już Nowak się wykopyrtnął i leżał jak długi po bliskim spotkaniu trzeciego stopnia ze skórką od banana marki Ulysse Nardin, pojawił się kolejny problem, bo, jak wiadomo, nieszczęścia chodzą parami, a w wypadku Nowaka nawet czwórkami. Opublikowano treść jego rozmowy z Andrzejem Parafianowiczem, w czasie tej pogawędki wiceministrem finansów. I okazało się, że pojedynczy banan urósł do rozmiarów plantacji bananowców. Nowak oznajmił wówczas partyjno-rządowemu pluszakowi:

Na zawsze odchodzę z polityki. Mam 40 lat, ale może to jest właśnie najlepszy moment, żeby zacząć wszystko od nowa.

Potem zrezygnował z członkostwa w PO. I minęło trochę czasu, a plantacja bananowców znowu zmalała do jednego banana, czyli Nowak ani nie złożył mandatu, ani nawet nie wystąpił z klubu PO. To znaczy plantacja bananowców nie zmalała obiektywnie, lecz w głowie dziecka szczęścia i nieszczęścia PO, bo jak wiemy od klasyka Stanisława Barei „jest prawda czasu i prawda ekranu”. „Prawda czasu” oznaczała odejście, „prawda ekranu” coś wręcz przeciwnego.

W ramach „prawdy ekranu” dziecko nieszczęścia, zaczęło być znowu szczęśliwe i oznajmiło:

Czasami podejmuje się decyzje pod wpływem emocji, różnych zdarzeń, które się dzieją.

Ale gdy już się zadzieją, to Nowak „nie czuje takiego ciśnienia i takiej presji na sobie, zwłaszcza ze strony wyborców”. I tu u dziecka odzyskującego pełnię szczęścia pojawił się motyw z duńskiego filozofa Kirkegaarda:

Prawda jest obiektywna - tu się nic nie zmienia, a decyzja o mandacie subiektywna - moja i tylko moja - jako taka może się zmieniać.

Skoro może, to się zmieniła i Nowak pokazał się w telewizji jak nowy, to znaczy zwyczajnie tupeciarski, bezczelny i pełen pychy.

Ledwo przełknęliśmy przemianę Nowaka z dziecka nieszczęścia w szczęśliwca, a już Hanna Gronkiewicz-Waltz objawiła nam własną wersję „prawdy ekranu”. Gdy wydawało się, że remont ulicy Targowej na warszawskiej Pradze nigdy się nie skończy, okazało się, że szast prast i się skończył. Tylko ludzie jak zwykle nie dorośli do okoliczności. I zaczęli z premedytacją oraz wbrew własnej dobrodziejce Hannie Gronkiewicz-Waltz robić ogromne korki. Gdyby dorośli do poziomu prezydent Warszawy, wiedzieliby, że po prostu „trzeba zmienić nawyki”. Bo „to jest kwestia nauczenia się od początku”, czyli przyjęcia, że ma być tak, jak chce Hanna Gronkiewicz-Waltz, a nie tak jak byłoby racjonalnie. Wszak racjonalność to bardzo głupie kryterium, przynajmniej w warszawskim ratuszu.

Można by wymieniać kolejne przykłady „prawdy ekranu” serwowanej nam przez miłościwie panujących władców z Platformy Obywatelskiej, ale nie ma to sensu. A to z tego powodu, że wiemy już, jak to wszystko działa. A działa wedle zasad sformułowanych w „Misiu” Stanisława Barei. Gdy Ryszard Ochódzki zgłosił się do szatniarza po płaszcz, ten rzucił:

No, masz pan ten płaszcz!

Na co prezes klubu „Tęcza” powiedział:

Ale… to nie jest mój płaszcz.

Bo pański numerek jest pusty, więc kolega dał płaszcz sąsiedni. Jasne ?!

— wyjaśnił głupolowi kierownik szatni.

A gdy Ochódzki nadal się indyczył, usłyszał:

Nie mamy pańskiego płaszcza i co pan nam zrobi?

No, właśnie, nie mają naszego płaszcza i co im zrobimy? Wygląda na to, że nic.

Czytaj także: Sławek Nowak zaczyna kampanię uzasadniającą dlaczego jednak nie złoży mandatu posła. Chodzi o… prawdę

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych