Dyspozytorka z Kalifornii odebrała telefon od zrozpaczonego ojca, który prosił o pomoc. Jego roczny syn zaczął się dławić. Gdy kobieta zapytała o adres, okazało się, że chodzi o jej dziecko.
Mały Maverick został w domu pod opieką ojca. Gdy ten wyszedł na chwilę z pokoju, dziecko zaczęło się dusić.
Jego twarz była różowa. Później zaczął mieć problemy z oddychaniem, a potem całkowicie zbladł
–wspomina ojciec, Robert Kimball.
Mężczyzna postanowił zadzwonić na telefon alarmowy. Opisał dyspozytorce stan dziecka. Gdy zapytała go o adres, zaniemówiła. To był adres jej domu.
Na początku spanikowałam. Szybko się ocknęłam i powiedziałam sobie, że jak najszybciej muszę tam wysłać pomoc.
W sekundę musiała odrzucić od siebie matczyne troski i zachować się jak profesjonalistka. Zawiadomiła pogotowie.
Szczęśliwie ojciec zdążył wyciągnąć z buzi dziecka przedmiot, przez który maleństwo zaczęło się dusić. Okazało się, że malec połknął metalową podkładkę od małej śrubki.
lap/wptv.com
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/lifestyle/204432-dyspozytorka-przez-telefon-ratowala-zycie-dziecka-okazalo-sie-ze-to-byl-jej-syn