"Zamiast w spodniach, pójdę w mini, ono dziewczę ze mnie czyni" - to fragment wierszyka z kolorowanki dla przedszkolaków. Czego ma uczyć dziewczynki?

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot.freeimages.com
Fot.freeimages.com

W jednym z przedszkoli w Poznaniu 4-latki dostały na początek wakacji upominek. To kolorowanki z kontrowersyjnymi wierszykami.

Zupełnie jakby miały wyrastać na przyszłe tipsiary

—mówi „Gazecie Wyborczej” jedna z matek.

Zamiast w spodniach, pójdę w mini, ono dziewczę ze mnie czyni. I koturny też założę, trochę wyższa będę może

—to jeden z cytatów z książeczki, która trafiła do czteroletnich dziewczynek.

Są też inne rymowanki:

Piękna mini torebeczka i wyglądam jak laleczka. Do kompletu koraliki, bo mam w uszach dwa kolczyki.

I kolejny.

Wy też chyba o tym wiecie, że dziewczyny wszystkie w świecie wciąż się stroją i malują, bo się wtedy piękne czują.

Czy właśnie tego trzeba uczyć czterolatki?

Poprzez tego typu materiały dziewczynki uczą się, że ich najważniejszym życiowym zadaniem jest zwracać swoim wyglądem uwagę innych ludzi. Dowiadują się, że o wartości kobiety świadczy przede wszystkim jej ciało

—podkreśla pedagożka z UAM w Poznaniu dr Iwona Chmura-Rutkowska i dodaje

Zadaniem przedszkola i szkoły jest wspierać rozwój niezależnie od płci, koloru skóry, pochodzenia społecznego. Tymczasem  z takich materiałów dziewczynki uczą się, iż ich najważniejsze zadanie to zwracać swoim wyglądem uwagę innych

Jedna z mam, której czteroletnia córka dostała kontrowersyjną kolorowankę, żartuje, że wierszyki są

tylko dla osób o mocnych nerwach.

Myślę, że pani przedszkolanka po prostu kupiła coś dla dziewczynek i nie zastanawiała się, co jest w tych kolorowankach -

—mówi inna z mam, której córka też dostała kolorowankę „Strojnisie”.

Dziewczynki lubią się stroić, być księżniczkami i nikt im tego nie broni. Ale robienie z czteroletnich dziewczynek lolitek i sugerowanie im od przedszkola, że ich jedynym atutem jest uroda to gruba przesada. Trudno nie zauważyć, że kontrowersyjna kolorowanka „Strojnisie” wpisuje się w powszechny trend przedwczesnej seksualizacji dzieci. Być może pani z przedszkola nie zwróciła na to uwagi. Tym gorzej.

ann/poznan.gazeta.pl

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych