Ratownicy z pogotowia górniczego z Bytomia uratowali szczeniaka, który wpadł do 13 metrowego odwiertu na studnię. Niesamowity gest ratowników i wielkie szczęście psa.
Szczeniaka udało się uratować tylko dzięki fachowej pomocy, która przybyła do Koszalina aż z… Bytomia. Ratownicy przejechali 600 kilometrów, ale zdążyli na czas. Właściciel psa po kilku samodzielnych próbach zorientował się, że sam nie da rady wyciągnąć swojego pupila ze studni. Wezwał na pomoc straż pożarną, ale to też nie pomogło. W końcu ściągnięto ratowników górniczych z Bytomia. Dopiero dzięki nim szczeniak Mosiek po północy wydostał się z głębokiej studni.
Już niestety czasu było coraz mniej, żeby go wyciągnąć, każde minuty ważyły na tym, żeby go wyciągnąć, bo jakbyśmy dalej go wyciągali, to moglibyśmy już go nie wyciągnąć żywego
—mówił w rozmowie z TVP INFO Leszek Fiska, kierownik pogotowia ratowniczo-górniczego.
Właściciel psa Jan Wrzesień mówił:
(…)Czuję się odpowiedzialny, to jest mój pies i zrobiłbym wszystko, żeby go ratować.
Szczeniak trafił do weterynarza, a ratownicy wrócili na Śląsk jako bohaterowie, którzy nie wahali się przejechać przez prawie cały kraj, by uratować psiaka.
ann/tvp.info
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/lifestyle/202096-gornicy-z-bytomia-pokonali-600-kilometrow-zeby-ratowac-szczeniaka-ktory-wpadl-do-studni-w-koszalinie-co-za-akcja