„Wartość tej inwestycji jest mniej więcej taka sama, jak dwukrotnie większej inwestycji, czyli Muzeum Historii Polski, które zbudowaliśmy w osiem lat. Budynek jest ponad dwa razy większy… no i piękny” - mówi były wicepremier oraz były minister kultury i dziedzictwa narodowego prof. Piotr Gliński, poseł Prawa i Sprawiedliwości, w rozmowie z portalem wPolityce.pl.
Prof. Gliński krytycznie odniósł się do hucznego otwarcia Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie. Porównał on tę inwestycję do Muzeum Historii Polski stwierdzając, że jej realizacja trwała o wiele dłużej i kosztowała tyle samo, co Muzeum Historii Polski, które jest ponad dwa razy większe.
Wiele mówiące porównanie
Przypomnijmy, że realizacja inwestycji Muzeum Sztuki Nowoczesnej trwała około 20 lat i kosztowała prawie 700 mln zł. Co ważne, koszty budowy wzrosły z planowanych 323 mln zł do 640 mln zł. Ponad dwukrotnie większe Muzeum Historii Polski powstało zaś za podobne pieniądze w… osiem lat.
Te dwie inwestycje są bardzo dobrym przykładem podejścia do realizacji inwestycji i projektów rozwojowych w kulturze, ale też w ogóle – projektów rozwojowych, które są Polsce potrzebne. Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie było budowane ok. 20 lat. Od początku pierwszej koncepcji projektu, później były sądowe batalie, które kosztowały bardzo dużo środków publicznych, ponieważ miasto zrezygnowało z projektu, który wygrał konkurs, gdyż koncepcja się zmieniła
— powiedział prof. Gliński.
Notabene koncepcję na którą się zdecydowali – nie zrealizowali, bo tam chodziło o teatr, który nie jest sfinalizowany. Można powiedzieć - Platforma Obywatelska w pigułce. Spójrzmy na zamkniętą od ponad 10 lat Salę Kongresową, gdzie były tysiące różnych przetargów i działań, a mimo tego do tej pory jest niewyremontowana
— dodał.
Długotrwały „rozmach”
Były szef MKiDN zwrócił uwagę na długość realizacji inwestycji, a także znaczne przekroczenie wcześniejszego budżetu.
To Muzeum Sztuki Nowoczesnej budowali 20 lat, a podana wartość inwestycji wzrosła do 640 mln zł z ok. 320 mln zł, czyli dwukrotnie, a nie liczę tu tego, jak sprawy wyglądały na początku, a które były związane z przegranym procesem i zainwestowaniem 9 mln zł w projekt poprzedni. To kompletne marnotrawstwo środków publicznych
— ocenił.
Wartość tej inwestycji jest mniej więcej taka sama jak dwukrotnie większej inwestycji, czyli Muzeum Historii Polski, które zbudowaliśmy w osiem lat. Budynek jest ponad dwa razy większy… no i piękny. Muzeum Historii Polski już wygrywa nagrody na międzynarodowych konkursach architektonicznych, co jest też wkładem mojego pełnomocnika ds. budowy Muzeum Historii Polski, który zaproponował koncepcję kamienia, który robi tam to główne wrażenie architektoniczne, przestrzenne
— uzupełnił.
Prof. Gliński przyznał jednak, że wnętrza Muzeum sprawiają o wiele lepsze wrażenie niż fasada i bryła, które zupełnie nie pasują do otoczenia architektonicznego.
Z jednej strony mamy inwestycję, która kosztowała tyle samo, ale jest dwa razy mniejsza i jeśli chodzi o wygląd, to nie mnie oceniać, ale podobało mi się najbardziej określenie „kiszarnia kapusty” i rzeczywiście trochę to wygląda jak silos, co nie znaczy, że w środku jest tak samo
— wyjaśniał.
Widziałem wizualizację w środku i ten modernizm tam lepiej wypada. Z resztą na użytek muzeum sztuki, gdzie wiesza się obrazy, albo przedstawia się instalacje czy rzeźby, to tego rodzaju białe przestrzenie nie są najgorsze. Na zewnątrz niestety ta bryła, wykonanie i przede wszystkim otoczenie nie pasują do tego miejsca
— zaznaczył.
Walka o przestrzeń?
Prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski podczas otwarcia Muzeum Sztuki Nowoczesnej zaznaczył, że chodzi też o „całkowitą transformację i nowe centrum Warszawy” więc łatwo jest teraz o narrację, że wysokie koszty inwestycji wpisane są w tę modernizację. Prof. Gliński stwierdził, że władze stolicy od wielu lat nie mają żadnego racjonalnego pomysłu na zagospodarowanie przestrzeni wokół Pałacu Kultury i Nauki.
Ta modernizacja trwa już od 1989 r. Władze Warszawy, głównie przecież rządzonej przez PO, nie miały i nie mają żadnej koncepcji. Pamiętajmy, że w 2009 r. Hanna Gronkiewicz-Walz wyrzuciła kupców stamtąd z powodu budowy, która trwała ostatecznie 20 lat. To marnotrawstwo środków publicznych, a efekt jest taki, jaki widzimy
— ocenił.
Zauważył przy tym, że wobec resortu kultury w czasach, gdy był jego szefem, rozkręcana była swoista nagonka medialna w kontekście budowy Muzeum Historii Polski.
Do tego wszystkiego dokłada się fakt, że my za budowę Muzeum Historii Polski byliśmy w „Gazecie Wyborczej” i TVN cały czas krytykowani, że za wolno, a na koniec człowiek, który zbudował Muzeum Historii Polski – z wydatnym wsparciem i wolą polityczną resortu – dyrektor Kostro został wyrzucony za to, że współpracował z PiS. To jest niebywałe
— punktował.
Dwadzieścia lat realizują inwestycję, która – co tu dużo mówić – finalnie piękna nie jest. To jest wielowymiarowy skandal
— dodał.
Lewicowa agenda
Prof. Piotr Gliński wyjawił, że obawia się, że Muzeum Sztuki Nowoczesnej będzie pełniło rolę swoistego rozsadnika idei lewicowych. Warto w tym względzie zauważyć, jak rozpoczęło się funkcjonowanie tej instytucji – od „Parady Śliskich Spraw” i zapowiedzi realizacji agendy parytetowej, queerowej, feministycznej czy antyfaszystowskiej.
Ja w tym nie uczestniczyłem, jako minister oddałem to Muzeum. Było ono współprowadzone przez ministerstwo z miastem, gdzie my ponosiliśmy bieżące koszty, a miasto prowadziło inwestycje. Ja się tego Muzeum wycofałem w zamian za to, że miasto wycofało się z Muzeum Techniki, które uratowałem, a które było zadłużone i zamknięte. Trudno się było kopać z koniem i nie chciałem akceptować tego rodzaju wygłupów
— wyjaśnił były szef MKiDN.
Prof. Gliński zaznaczył jednak, że nie można przykładać jednej, negatywnej miary do całej sztuki współczesnej, gdyż byłoby to nieuczciwe. Czym innym jednak jest według niego sztuka tego rodzaju, a czym innym silnie zideologizowana i wykorzystywana dla doraźnych potrzeb politycznych postmodernistyczna tendencja do likwidowania estetycznego tabu.
To nie jest tak, że cała sztuka nowoczesna ma być potępiana w czambuł. Mamy wiele przykładów wspaniałej sztuki współczesnej i wspaniałych twórców jak np. Teresa Murak czy Jerzy Kalina. Dzięki Piotrowi Bernatowiczowi miałem okazję poznać całą grupę wspaniałych artystów. Jest sztuka współczesna, która jest ciekawa i podejmuje tematy współczesne, ale też historyczne, oczywiście też zaangażowane społecznie
— wyłuszczył.
Niestety, sztuka współczesna jest także obszarem najróżniejszych neomarksistowskich wygłupów i wymysłów, które ani nie przynoszą ludzkości nic dobrego, ani nie są estetyczne. Wręcz przeciwnie, łamią tabu związane z wrażeniami estetycznymi. Samo określenie „śliskość”, „maź” to rzeczywiście jakaś rewolucja naszych gustów estetycznych
— kontynuował.
Krótko mówiąc nie jest to, co ja mógłbym wspierać czy akceptować. To oczywiście będzie rozsadnik tej rewolucji, która do niczego nie prowadzi. Mamy bliski przykład Teatru Dramatycznego, który w dramatyczny sposób ostał zniszczony przez decyzje m. st. Warszawy, gdzie wbrew regulaminowi wyznaczyli na dyrektora panią Strzępkę, która doprowadziła do całkowitego rozsadzenia tej instytucji. Mamy też inny przykład, już od wielu lat, kompletnego zniszczenia Teatru Powszechnego. Tak niestety wygląda sztuka pod opieką p. Trzaskowskiego czy przedtem p. Gronkiewicz-Walz
— podkreślił prof. Piotr Gliński.
Wróblewska pod sąd?
W kontekście zawłaszczania przez lewicowo-liberalne środowiska kultury, były szef MKiDN zwrócił uwagę na personalne zmiany, które zachodzą przy pogwałceniu zapewnień obecnej władzy o wyznaczaniu na stanowiska kierownicze ludzi znających temat, doświadczonych i kompetentnych.
Trzeba być też świadomym, że może być gorzej, ponieważ wyrzucenie dyrektora Kostro i zainstalowanie tam człowieka, który nie ma żadnego doświadczenia w muzealnictwie, natomiast jest ideologiem postmodernistycznym, neomarksistowskim, to jest oznaka tego, że Muzeum Historii Polski będą chcieli zamieniać w taką neomarksistowską jaczejkę
— ocenił.
Gliński zdradził też, że obecna minister kultury Hanna Wróblewska będzie miała proces sądowy za autorytatywną ingerencję w wystawę w Muzeum Historii Polski.
Już p. Hanna Wróblewska zapowiedziała, że wystawa stała nie będzie realizowana tak, jak została wybrana w konkursie na długo zanim zostałem ministrem. Za to zresztą będzie miała proces sądowy za to, gdyż wchodzą tu w grę prawa autorskie. Będzie to kolejny skandal, ponieważ chcą to zmienić pod kątem swoich ideologicznych zapatrywań na historię, bo im się historia Polski nie podoba
— zapewniał.
Quasi-religia
Prof. Piotr Gliński ocenił, że postmodernistyczne tendencje w kulturze są kolejną odmianą neomarksizmu, który ma wypełnić pustkę po rugowanej przez współczesny świat religii.
To wszystko jest szaleństwem historycznym. Ten ahistoryzm, który patrzy na przeszłość, tradycje, przykładając jakieś współczesne miary ideologii neomarksistowskich czy postmodernistycznych, to jest po prostu straszliwy prymitywizm i głupota. Różni interpretatorzy nazywają to „nową religią”. Skoro niszczy się religię, kulturę współczesną, to na miejsce tego tworzy się jakieś nowe quasi-religie, każące nam wierzyć, że coś takiego jak „sztuka śliska” jest interesująca i ma porywać tłumy, a przy tym wszystkim ma odpowiadać nam na pytanie kim jesteśmy, jaki jest sens życia. No nie odpowie, tylko zwiększy tumy w gabinetach psychoterapeutycznych i nieszczęścia ludzkie
— zaznaczył.
Za tym stoi przecież też ten żarłoczny, współczesny kapitalizm, który się przymila do ideologii neomarksistowskich i powoduje nieszczęścia ludzkie. Polska niestety w rękach Tuska, która ma nie być suwerenna i ambitna, będzie taką miękką materią do ukształtowania przez tych wariatów, pseudoartystów neomarksistowskich
— podsumował prof. Gliński.
CZYTAJ TEŻ:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/711199-tylko-u-nas-prof-glinski-ocenia-muzeum-sztuki-nowoczesnej