Małgorzata Omilanowska została wczoraj mianowana dyrektorem Zamku Królewskiego. I choć prof. Wojciech Fałkowski kierował nim przez ostatnich 7 lat z ogromnym powodzeniem i wielkim zaangażowaniem, odnotowując przy tym rekordową frekwencję odwiedzających, minister kultury Hanna Wróblewska odwołała go na 2 miesiące przed końcem kadencji! Skąd ten pośpiech? W jakim trybie wyłoniona została nowa dyrektor? Pytań w tej sprawie jest znacznie więcej. Z dokumentów, do których dotarł portal wPolityce.pl wynika również, że Małgorzata Omilanowska odegrała niebagatelną rolę w budowlanym procederze, który zniszczył architektoniczny ład warszawskiej Starówki. W 2007 roku wydała opinię ekspercką, niezwykle przychylną dla niemieckiego projektu zabudowy chronionej przestrzeni miasta u zbiegu Podwala i Placu Zamkowego. To właśnie na tę opinię powoływano się na każdym etapie toczącego się wiele lat sporu. Nawet w starciu z konserwatorami z UNESCO. I jak dzisiaj widać, niezwykle skutecznie.
Budowlany koszmar na Podwalu
Inwestycja, która wbrew protestom, stanęła przy ul. Podwale 1, wywołała potężną burzę! Protestowały środowiska mieszkańców i varsavianiści, stowarzyszenie „Miasto Jest Nasze”, a także media. Bezskutecznie. Cała sprawa pokazała siłę deweloperów w Warszawie i brak szacunku dla architektonicznych świętości. Zrównane przez Niemców z ziemią Stare Miasto, zostało po wojnie pieczołowicie odbudowane, dzięki staraniom całego zespołu architektów, dbających o zachowanie historyczności i tożsamości tej części Warszawy. Ich głosy respektowali nawet komuniści. Zdecydowano, że przestrzeń u zbiegu ulic Podwale i Senatorska, tuż przy Placu Zamkowym, pozostanie niezabudowana. Rzeczą oczywistą jest, że to miejsce szczególne, posiadające najwyższe walory historyczne, przestrzenne i zabytkowe. Podczas debaty o planach zabudowy działki przypominano, że teren inwestycji znajduje się w obszarze Traktu Królewskiego, uznanego za Pomnik Historii, że wpisany jest do rejestru zabytków w ramach zespołu Pałacu Branickich, a także stanowi bezpośrednią granicę dobra Światowego Dziedzictwa UNESCO, będąc w jego strefie buforowej. Nie powstrzymywało to jednak zainteresowania budową.
Niemiecki projekt hotelu i zachwyt Omilanowskiej
Pracownia RKW Rhode Kellermann Wawrowsky z Dusseldorfu przedstawiła projekt zabudowy działki i znalazła ekspertów, którzy zaopiniowali go niezwykle pozytywnie. Opinię tę wydała właśnie dr hab. Małgorzata Omilanowska, pełniącą wówczas funkcję zastępcy dyrektora do spraw naukowych Instytutu Sztuki PAN. W piśmie datowanym na 15 kwietnia 2007 roku przyznaje wprost: „Do oceny przedstawiono mi wstępne założenia do projektu wzniesienia hotelu na działce u zbiegu Miodowej. Senatorskie i Podwala w Warszawie”. Pisze, że na działce znajduje się jedynie parking, co stanowi marnotrawstwo przestrzeni, a proponowany przez firmę Rhode Kellermann Wawrowsky z Dusseldorfu projekt hotelu, znacząco uatrakcyjni ofertę turystyczną Warszawy.
W chwili obecnej na omawianej parceli znajduje się parking, jedynie od Podwala, pod n 1 wznosi się dobudowany kilkanaście lat temu fragment oficyny pałacu Branickich. Projektanci przewidują jego zachowanie. Omawiany fragment miasta uległ niemal zupełnemu zniszczeniu w czasie ostatniej wojny, a zabudowa omawianej działki znalazła się częściowo w narysie wykopu, który wykonano w celu wzniesienia tunelu trasy W-Z. Od tego czasu parcela pozostaje niezabudowana.
Omawiany fragment miasta (okolice zbiegu Miodowej, Senatorskiej, pl. Zamkowego i Podwala) został odtworzony przez zespół projektantów BOS. Przede wszystkim na podstawie obrazów Canaletta, które umożliwiły wykonanie kopii zabudowy zgodnie ze stanem z drugiej polowy XVIII wieku. Na przedmiotowej parceli nie było w tym czasie żadnej wartościowej tkanki architektonicznej, a jedynie zabudowania gospodarcze pałacu Branickich, których rekonstrukcji nie podjęto. Późniejsza zabudowa parceli przez zespół BOS także nie została zakwalifikowana od odtworzenia.
Biuro projektowe RKW proponuje wznieść na omawianej parceli czteropiętrowy budynek hotelu (+zagospodarowane poddasze), na rzucie zbliżonym do trapezu prostokąta, pozostawiając wolną przestrzeń pomiędzy nowym budynkiem a pałacem Branickich, a także nie naruszając skweru u zbiegu Podwala i Senatorskiej, gdzie znajduje się Kamień z tablicą pamiątkową.
Zostałam poproszona o wydanie opinii o tym czy, a jeśli tak, to na jakich warunkach i zachowaniem jakich reguł nowo projektowany budynek może powstać.
1/ Według mojej opinii nie ulega kwestii, że omawiana działka jak najbardziej powinna zostać zabudowana. Nie ma żadnego powodu, aby pozostawała nadal pusta, zwłaszcza że naziemny parking w tym miejscu to wyjątkowe marnotrawstwo przestrzeni miejskiej. Zabudowanie tej działki zamknie wprawdzie widok na pałac biskupów Krakowskich z placu Zamkowego, ale widok ten nie ma waloru urbanistycznego, nie tworzy żadnej planowanej osi, a jedynie jest przypadkowym otwarciem na elewację i tak dobrze widoczną z innych kątów.
2/ Wybór inwestora, aby w nowym gmachu umieścić funkcję hotelową jest jak najtrafniejszy. Zupełny brak hoteli na Starym Mieście i w jego bezpośrednim otoczeniu lokuje Warszawę pośród najgorzej przygotowanych do obsługi turystyki stolic europejskich.
3/ Budynek w tym miejscu powinien być podporządkowany istniejącej zabudowie swoimi gabarytami, nie może stanowić agresywnej dominanty w pejzażu i swą wysokością nie powinien przekraczać wysokości sąsiadującej zabudowy, przede wszystkim domów wzdłuż Senatorskiej. Od ul. Senatorskiej i Miodowej powinien linią elewacji zostać włączony w ciągi istniejącej zabudowy.
4/ Forma architektoniczna budowli pozostaje w mojej opinii kwestią otwartą. Zaproponowany w wariancie wstępnym przez RKW formy „neobaroku wilhelmińskiego” całkowicie obce warszawskiej architekturze nie wchodzą w ogóle w rachubę. Wydaje się, że do zastosowania są dwa możliwe warianty:
a/ projekt całkowicie nowoczesny, ale minimalistyczny, autorski, wchodzący w inteligentny dialog z sąsiadującą architekturą, ale niekoniecznie inspirowany architekturą dawną, wręcz przeciwnie, stanowiący znak czasu, w którym powstał. Bardzo dużo zależeć będzie tu od talentów projektantów, bo w tym kontekście urbanistycznym obronić się może tylko naprawdę doskonała, szlachetna architektura operująca dobrymi materiałami.
b/ Projekt wchodzący w zależność formalną z otoczeniem, a więc nawiązujący do architektury z czasów Canaletta. W żadnym razie nie będący jednak pastiszem czy kopią jakiejś budowli z przeszłości. Tu też trzeba położyć nacisk na jakość architektury, a nie koniecznie na jej „historyczność” w dosłownym rozumieniu tego słowa. Zdecydowanie odradzam próby „homogenicznego” wpisania się w formy otaczających budowli, będących w istocie kreacją zespołu architektów projektujących odbudowę tej części miasta.
Dotychczasowy dorobek biura RKW, w którym nie brak realizacji w zabytkowych dzielnicach miast i projektów związanych z rozbudową dawnej architektury, pozwala mieć nadzieję, że projektanci wywiążą się z tego trudnego zadania w sposób satysfakcjonujący nie tylko inwestora, ale także środowiska warszawskie.
Cała opinia sporządzona przez Omilanowską to zaledwie 2,5 strony. Przytoczyliśmy ją w całości. Zdumiewający jest zatem fakt, że stanowiła niezwykle istotny argument w późniejszych procesach decyzyjnych.
UNESCO, protesty i pozytywna decyzja Stołecznego Konserwatora
Spółka z o.o. RKW Rhode Kellermann Wawrowsky Polska, złożyła wniosek o wydanie warunków zabudowy w sierpniu 2007 roku i co ciekawe, początkowo został rozpatrzony negatywnie. Kilka miesięcy później, po uchyleniu decyzji odmawiającej ustalenia warunków zabudowy przez Samorządowe Kolegium Odwoławcze, inwestor złożył uzupełnienie do wniosku, a w dalszych etapach postępowania jeszcze trzykrotnie uwagi. Biuro Stołecznego Konserwatora Zabytków opracowało zalecenia konserwatorskie, opierając się na przygotowywanych w tym celu opiniach i opracowaniach. Była wśród nich oczywiście ta, którą sporządziła prof. Omilanowska. I choć nie sposób doszukać się w niej głębszej analizy architektoniczno-historycznej, tych kilka ogólnikowych sformułowań dotyczących powojennej odbudowy, uznanych zostało za poważną ekspertyzę. W piśmie z maja 2008 r., BSKZ poinformowało inwestora o ogólnych wskazaniach, określając wstępnie parametry inwestycji. Zastrzeżono, że wysokość zabudowy powinna być dostosowana do zabudowy istniejącej i historycznej - wskazano przy tym na trzy kondygnacje (od ulic Senatorskiej, Miodowej i Podwale) i dwie kondygnacje od str. Pałacu Branickich. Zaznaczono też, że Kamienica Johna powinna zachować status dominanty. W całym burzliwym procesie dyskutowana była także kwestia dachu, który zaprojektowano w formie „ściętej piramidy” – szczególnie od strony Placu Zamkowego i ul. Miodowej. Prof. Małgorzata Rozbicka, w styczniu 2012 roku stwierdziła, że forma ta stanowi obcy element dla form historycznych. W jej opinii jednoznacznie wybrzmiewa również to, że ocena wpływu inwestycji na obiekty zabytkowe jest wyraźnie negatywna.
Odrzucona negatywna opinia NID
Niezwykle istotna jest także negatywna opinia Narodowego Instytutu Dziedzictwa, sporządzona na wniosek BSKZ w grudniu 2011 roku. Nie została ona jednak przyjęta w toku postępowania! Co się w niej znalazło? Eksperci wskazali na nieprawidłowości formalne i merytoryczne przeprowadzonego postępowania, które powinny być skorygowane w drodze przeprowadzonej oceny oddziaływania inwestycji na miejsce światowego dziedzictwa. Przypomnijmy, że warszawska Starówka została wpisana na Listę Światowego dziedzictwa UNESCO 1980 roku, a więc przyłączone do niej bezpośrednio tereny także podlegają ochronie. Komitet UNESCO mógł więc wyrazić konkretne zalecenia. Okazuje się jednak, że o inwestycji dowiedział się z doniesień medialnych! Były to materiały prasowe, opublikowane w ramach promocji w „Gazecie Wyborczej” w lipcu 2011 roku.
Teren inwestycji przylega bezpośrednio do granicy obszary historycznego centrum Warszawy, które zostało wpisane na listę światowego dziedzictwa w 1980 r. i w związku z tym podlega ochronie na mocy konwencji UNESCO
— piszą eksperci Narodowego Instytutu Dziedzictwa, wskazując na prawne zobowiązania państwa będącego stroną konwencji. Pomimo szeregu merytorycznych uwag, opinia ta, nie została wzięta pod uwagę. BSKZ powołało jedynie biegłego i uzupełniło dokumentację.
Ostatecznie w lutym 2012 roku Stołeczny Konserwator Zabytków wydał pozytywną decyzję, pozwalającą firmie Senatorska Investment Sp. Z o.o. na budowę gmachu usługowo-handlowego, o wysokości IV kondygnacji oraz dodatkową kondygnacją dachu i parkingu podziemnego. Z dokumentów, do których dotarliśmy wynika, że na opinię prof. Omilanowskiej, Biuro Stołecznego Konserwatora Zabytków powoływało się wielokrotnie.
Sprawa miała swój burzliwy przebieg, UNESCO zostało zaalarmowane, ale uspokojono je zgromadzonymi przez inwestora wyjaśnieniami. W grudniu 2013 roku w Warszawie pojawił się ekspert misji ICOMOS Bernhard Furrer, którego celem było zapoznanie się ze sprawą i wysłuchanie stron. Powstał raport, który stanowił szerokie spojrzenie na problemy funkcjonowania Starego Miasta. Biorąc pod uwagę zaawansowanie inwestycji, ICOMOS wskazał formę budynku w stylu współczesnym zintegrowaną z otoczeniem pod względem elementów, takich jak rozmiar, struktura, materiały i kolor. Zaznaczył jednocześnie, że „gdyby wyróżniał się z otoczenia pod względem jakiejkolwiek z istotnych cech, stałby się wyjątkiem i zyskałby znaczenie, które nie odpowiada jego statusowi zwykłego budynku”. Co ciekawe, na podstawie przedstawionych wizualizacji, budynek został określony przez eksperta ICOMOS jako potężny w porównaniu z szeregiem skromnych budynków po stronie północno-zachodniej, przez to stanowiłby konkurencję dla Kamienica Johna, a tego zabraniają przepisy ochrony tej historycznej tkanki miasta. W raporcie jasno wskazano, że powinien kontynuować wysokości zabudowy przy ul. Podwale, ale uwag było znacznie więcej.
Dziś widzimy, że zalecenia zawarte w raporcie nie zostały uwzględnione. Budynek nie tylko dominuje nad historyczną zabudową, ale ją najzwyczajniej szpeci, przysłaniając widok na pałac Biskupów Krakowskich z Placu Zamkowego.
Od eksperta do ministra aż po Zamek Królewski
W całej sprawie pojawiło się wiele zwrotów personalnych, zarówno Biurze Stołecznego Konserwatora Zabytków, jak i Narodowym Instytucie Dziedzictwa. Interesująca jest również kariera prof. Małgorzaty Omilanowskiej. W 2012 roku, gdy toczyły się awantury wokół inwestycji na Podwalu, pracowała już w resorcie kultury. Na stanowisko podsekretarza stanu w MKNiD powołana została w 12 stycznia 2012. Dwa lata później, w czerwcu 2014, została Ministrem Kultury w rządzie Donalda Tuska, zastępując Bogdana Zdrojewskiego. Na stanowisku tym pozostała również w rządzie Ewy Kopacz, we wrześniu 2014 r. i funkcję tę piastowała do końca rządów Platformy Obywatelskiej, czyli do listopada 2015.
Wczoraj została ogłoszona dyrektorem Zamku Królewskiego. I tutaj także nie ma czystej gry. Minister Hanna Wróblewska odwołała prof. Wojciecha Fałkowskiego na dwa miesiące przed zakończeniem kadencji. Czy człowiek, który z niebywałym sukcesem prowadził tę wyjątkową instytucję przez 7 lat, powiększając cenną ekspozycję i gromadząc na wystawach rekordową liczbę odwiedzających, liczącą tylko w ubiegłym roku ponad 2 miliony osób, nie zasługuje na godne potraktowanie? W państwie Tuska jak widać nie. Niestety, również Małgorzata Omilanowska nie miała problemu z kontrowersyjnym przejęciem stanowiska. Oby poprowadziła Zamek Królewski w lepszą stronę, niż poprowadziła Plac Zamkowy, przykładając rękę do jego oszpecenia.
CZYTAJ TAKŻE: TYLKO U NAS. Czystki Koalicji 13 Grudnia w instytucjach kultury. Prof. Gliński: Rozbój. Prymitywna zemsta prymitywnych ludzi
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Skandaliczna decyzja rządzących! Prof. Gliński: Odwołali dyrektora Zamku Królewskiego w Warszawie! 2 miesiące przed upływem kadencji
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/706004-ujawniamy-prof-omilanowska-niemcy-i-oszpecenie-starowki