Dziś, kiedy upamiętniamy 80-lecie Powstania Warszawskiego, warto jest przypomnieć sobie dzieło muzyczne, które pomogło w tym, by bohaterska historia powstańców zapisała się w sercach i umysłach pokoleń, dorastających w pierwszych dekadach III RP.
W przyszłym roku minie 20 lat od ukazania się płyty „Powstanie Warszawskie” zespołu Lao Che wywołując pozytywny szok. Płyta ta stanowi artystyczny ewenement nie tylko w Polsce, ale i na świecie. Rzadko się zdarza, aby zespół rockowy na początku swojej kariery nagrywał album koncepcyjny opowiadający o wydarzeniu historycznym. Z dzisiejszej perspektywy, kiedy lewicowa ideologia, której obcy jest wszelki przejaw patriotyzmu całkowicie zawładnęła kulturą popularną, wydaje się to jeszcze bardziej niewiarygodne.
Stało się to w 2005 roku w Polsce.
Zespół rockowy z Płocka postanowił zmierzyć się, jak to określił wokalista i gitarzysta Hubert Dobaczewski, z „rycerską historią” powstańców. Owocem tej artystycznej odwagi jest album koncepcyjny, który do dziś cieszy się statusem jednego z najlepszych w historii polskiej muzyki rockowej. Jednocześnie jest to album, który ugruntował miejsce Powstania Warszawskiego w zbiorowej pamięci, szczególnie młodszej części Polaków,.
Parę lat temu napisałem tekst po chorwacku o tym arcydziele, które można określić jako fenomen kulturowy. Pisałem wtedy tak:
„Utwory naładowane emocjami ani na chwilę nie zamieniają się w patos. Zespołowi udało się przekazać trudne i poważne tematy wolności, cierpienia, solidarności, miłości wobec bliźniego oraz wspólnoty w sposób wiarygodny, romantyczny, a jednocześnie przekonujący. W tych kompozycjach historyczny dramat Powstania Warszawskiego staje się metaforą uniwersalnego dramatu egzystencjalnego każdego człowieka. Opowieść o odpowiedzialności za życiową misję i gotowości do poświęceń”.
W swoim tekście porównałem płytę Lao Che do innego krążka, pt. „Funeral” kanadyjskiego zespołu Arcade Fire, która została wydana rok wcześniej.
Moim zdaniem oba albumy unikają dominującego postmodernistycznego ducha czasu i nie boją się wejść w „wielkie narracje”, których ten duch nienawidzi. Śmierć, miłość, poświęcenie, to właśnie tematy, o których śpiewają oba zespoły i to w sposób, który sprawia, że ci, którzy myślą, że rock umarł, nagle zyskują nadzieję na jego odrodzenie.
19 lat po swojej premierze, płyta „Powstanie Warszawskie” jest dowodem, że muzyka rockowa może stać się mocnym medium, zdolnym stworzyć ważne i wiarogodne przesłania. Medium, które jest uniwersalne, ale jednocześnie otwarte na doświadczenia, indywidualne i narodowe.
Płyta jest pełna odniesień do polskiej kultury. To opowieść o konkretnym doświadczeniu historycznym, ale pozostającym ponad czasem i przestrzenią, dzięki czemu każdy człowiek dobrej woli może się z nią utożsamić, niezależnie od tego, czy urodził się Polakiem, czy nie.
Ale czy nie tak samo jest z polskością?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/701064-arcydzielo-ktore-historie-o-pw-zapisalo-w-sercach-pokolen