„Już szkodników nie ma — od 15 października, a nie 13 grudnia” - „żartował” na 61. Krajowym Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu kultowy satyryk Zenon Laskowik. Apelował także do prezydenta Andrzeja Dudy: „Andrzeju, Andrzeju! Prawomocnie skazanych przyjacielu. Obudź się! Obudź się! (…)”. Choć ostrze satyry w demokratycznych krajach często wymierzone jest w polityków, to zwykle raczej tych rządzących. Na tegorocznym Opolu - pierwszym po zmianie władzy - roiło się od uderzeń w obecną opozycję, manifestów politycznych i triumfalizmu artystów, którzy za czasów PiS nie występowali na tym festiwalu.
Tegoroczny festiwal w Opolu był „wielkim powrotem” dla licznej grupy artystów, którzy są przeciwnikami Zjednoczonej Prawicy. Choć za poprzednich rządów w samym festiwalu próżno było szukać polityki, co więcej, występowali tam artyści, którzy z PiS-em nie sympatyzują lub w ogóle unikają deklaracji politycznych (np. Maryla Rodowicz, Justyna Steczkowska), tym razem aż się od niej roiło.
„Odważne” żarty Laskowika
Dostrzec to można było chociażby podczas występu satyryka Zenona Laskowika, który w czasach PRL w duecie z Bohdanem Smoleniem bawił liczne rzesze Polaków. Być może satyra polityczna w wykonaniu Laskowika nie powinna dziwić, wszak wraz ze Smoleniem kapitalnie wyśmiewał rzeczywistość słusznie minionej epoki. I z wiadomych względów w tamtych czasach było to odważne.
Nawet w demokratycznych krajach (jakim - podobno - po 8 latach wreszcie jesteśmy) aktem odwagi bywa wyśmiewanie czy krytyka rządzących, którzy ustanawiają prawo, a więc kształtują świat, w którym żyjemy i naszą rzeczywistość. Satyrycy w Opolu postanowili jednak pośmieszkować sobie raczej z opozycji. W jakim stylu? To już rzecz gustu.
Proszę państwa. Lubimy te oklaski. Na początku programu tylko to. Oczywiście mam świadomość, że nie od wszystkich państwa te brawa otrzymamy, bo jeszcze się taki nie narodził, co by wszystkim Polakom zaszkodził
— podkreślił Zenon Laskowik.
Już szkodników nie ma — od 15 października, a nie 13 grudnia. A wtedy ponoć prezes [Kaczyński] spał do południa
— dodał satyryk.
Później Laskowik postanowił „zaapelować” do prezydenta Andrzeja Dudy:
Andrzeju, Andrzeju! Naszego kraju widzi wodzireju. Opanuj się! Andrzeju!
— krzyczał artysta.
Andrzeju! Prawomocnie skazanych przyjacielu! Andrzeju! Zastanów się! Andrzeju! Zjednoczonej Prawicy czarodzieju! Obudź się! Obudź się! Obudź się
— „apelował” dalej.
Lotne umysły nie potrzebują podpórek. Korzystają z rozumu i wiedzą, że mądrość mieszka w maksymie „myślę, więc jestem”. A głupota? „Myślę, że jestem… Prezydentem wszystkich Polaków”
— stwierdził.
Niestety, musimy chyba zmartwić pana Zenona Laskowika. Andrzej Duda JEST prezydentem wszystkich Polaków, czy satyrykowi podoba się to, czy też nie. I nie chodzi o poglądy, bo głowa państwa przeważnie nie jest człowiekiem znikąd i wywodzi się z określonego środowiska politycznego. Chodzi o polskie prawo i konstytucję.
Ksiądz i gospodyni „szukają kogoś do trójkąta”
W innych występach na Kabaretonie zdarzały się żarty z „pogłosu” czy niespełnionych obietnic rządu Tuska. Prawdziwy „popis” przewyższający wszystkie memy o słabości polskich kabaretów dał jednak Kabaret Nowaki w skeczu o księdzu Januszu i jego gospodyni.
Witamy w najpiękniejszej parafii w Polsce z miejsca, gdzie wszystko… Czy wszystko w porządku, pani Krystyno?
— pyta kabareciarz wcielający się w rolę dziennikarza. Po jego obu stronach stoją „ksiądz” i jego „gospodyni”. „Pani Krystyna” wykonuje dziwne ruchy, porusza pośladkami, obmacuje się po całym ciele, „duchowny” natomiast podejrzliwie się przygląda.
Zwiększam szanse na udany wieczór!
— odpowiada kobieta. Kiedy dziennikarz mówi o „gwieździe parafii”, gospodyni myśli, że chodzi o nią i wdzięczy się do kamery.
Jak ksiądz to wszystko ogarnia?
— pyta proboszcza reporter, na co ksiądz próbuje odpowiedzieć, ale przerywają mu krzyki gospodyni skierowane do dziennikarza:
SPALĘ CI DOM! Dojadę cię! Bój się!
Dalej ksiądz ponownie próbuje odpowiedzieć na pytanie o to, jak „ogarnia”.
Ja nie sam. Nie sam. Jest jeszcze najważniejsza osoba
— mówi.
Wreszcie!
— cieszy się gospodyni.
Osoba Ducha Świętego!
— oświadcza duchowny, co rozwściecza panią Krystynę, która oświadcza:
Śpisz w nogach!
– następnie wysyła księdza do kąta, a ten zaczyna rozpaczliwie płakać i zawodzić. Żenujące i nieśmieszne? To jeszcze nie koniec!
On tak zawsze?
— pyta dziennikarz.
On ma na drugie Florian. Stoi i pilnuje sikawki
— informuje gospodyni, która na koniec oświadcza:
My na naszej parafii dążymy do ideału. Jestem ja, jest ks. Janusz, i szukamy kogoś do trójkąta. Na cito!
„Humor” rodem z „twórczości” Jerzego Urbana i tych, którzy po nim pozostali. Z drugiej jednak strony nie odbiega zbytnio od poziomu polskich kabaretów.
Pytanie, czy Opole jest jeszcze festiwalem łączącym wszystkich Polaków i nastawionym na rozrywkę, dobrą zabawę i relaks, a nie na politykę…
aja/X
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/693887-laskowik-w-prl-kpil-z-wladz-dzis-w-opolu-z-opozycji